ZWIERZENIA KIEROWCY
Chyba nie ma takiego człowieka, który nie wie, że po wiośnie następuje lato. Wiosną w Szczytnie da się żyć. Jest nawet przyjemnie, gdy przygrzeje słoneczko, a odpowiednie władze zezwolą na wiosenny połów ryb.
Marketów i sklepów u nas w bród, a zakupy na targowicy, prócz kłopotów z parkowaniem, też należą do przyjemności. Nawet we wtorki, piątki oraz soboty. Jednym słowem, dokonawszy zakupów, o ile w kieszeni jest odpowiednia kasa, z pieśnią na ustach "Ach, jak przyjemnie..." możemy wracać do domu.
Na targowicy stawiam samochód przed garażami bez specjalnych kłopotów, a wyjeżdżając mogę jechać ulicą Żeromskiego w zależności od potrzeb: albo w prawo w stronę ul. 1 Maja, albo w lewo, gdy chcę robić dalsze zakupy na Manhattanie lub np. w Biedronce. Tu z parkowaniem trochę trudniej, ale co tam... słoneczko świeci, jest wiosna i w ogóle przyjemnie.
Trochę bardziej przykro, gdy przychodzi mi przejechać przez dwa istniejące w naszym mieście ronda. A właściwie rondka. Są tacy, którzy twierdzą, że architekt projektujący je przez całe życie jeździł maluchem, a decyzję o ich budowie na głównym szlaku komunikacyjnym naszego miasta podjął jakiś facet, mający dotychczas do czynienia z cyferkami w księgowości: małe to tanie, będą oszczędności.
Nie ma się więc co dziwić, że z niepokojem oczekiwałem nadejścia lata, co w Szczytnie oznacza sezon turystyczny. Nie wiem, nie jestem Laboratorium Badań Drogowych, aby wiedzieć, ile samochodów przybywa na ulicach Szczytna, ale tak na chłopskie oko w lecie jest ich co najmniej dwa razy więcej. Miasto wypełniło się nimi po uszy. Niektóre ulice stały się nieprzejezdne. Warszawski turysta patrzy i nie może się nadziwić gdzie jest. W Warszawie w godzinach szczytu czy na wczasach na Mazurach?
I mnie dopadła rozkosz przejazdu przez zapchane ulice. Chciałem wyjechać z ul. Żeromskiego w 1 Maja w lewo. Korek liczył co najmniej dziesięć samochodów. Stałem 15 minut. Obłęd! Wreszcie jakiś bardziej rozgarnięty kierowca zablokował ruch na 1 Maja i wpuścił nas, umożliwiając ucieczkę z tego przeklętego skrzyżowania. Pragnę w tym miejscu zwrócić uwagę, że na Zachodzie tego typu postępowanie należy do rutynowych: kierowcy wpuszczają kolegów z ulicy podporządkowanej - nie kosztuje ich to więcej niż kilkanaście sekund.
Wniosek z tego wywodu nasuwa się sam. Na skrzyżowaniu Żeromskiego z 1 Maja należy natychmiast założyć światła albo w całości uczynić ulicę Żeromskiego ulicą jednokierunkową - od 1 Maja do Polskiej.
Jeżeli to się nie stanie, sam zorganizuję komitet mający na celu dekapitację burmistrza. Gdyby ktoś nie wiedział, wyjaśniam, że dekapitacja oznacza ścięcie głowy.
Marek Teschke
2005.07.06