KIEDY TO SIĘ SKOŃCZY?

Czwartek, 20 stycznia

Często, zbyt często dopada nas nieszczęście i zło. Właściwie nie wiadomo skąd. Wystarczy choroba, jakiś przypadek losowy, strata pracy, a nawet podarta kurtka syna i mamy sytuację, że tylko usiąść i płakać. Wiem, że nie dotyczy to nas wszystkich, wiem, że olbrzymi procent ludzi radzi sobie w życiu znakomicie, świetnie potrafi wybrnąć z każdej sytuacji. Ale też spora część społeczeństwa, myślę, że sięgająca nawet dwudziestu procent, załamuje ręce i nie wie, co ma ze swoją biedą zrobić.

... Z pieca spadło

Uważam też, że taka sama częsć rodzin (a więc około dwudziestu procent) doszła do dobrobytu i do bezpieczeństwa materialnego, drogą oszustwa, kantów, korupcji czy zwyczajnego złodziejstwa.

Wobec tego mógłby ktoś zapytać: "O co więc chodzi, skoro procentowo wszystko się zgadza?" Znaleźliby się tacy, którzy podadzą przykłady innych krajów, przechodzących transformację podobna do naszej, gdzie bieda była większa, a cudowne wzbogacania się może nie tak liczne, ale za to bardziej rażące. I co z tego? Nic, bo przecież nie chcemy się porównywać do krajów Azji, Ameryki Południowej czy Afryki. Przecież my obrażamy się nawet, gdy nas nazywają krajem Europy Wschodniej! My, Europa Środkowa, dumnie wypinamy pierś przyodzianą w niebieskie T-shirty ze złotymi gwiazdkami, tyle że kiedy przyjrzeć się z tyłu, to spod koszulki wystaje nam goły tyłek. Czasami nawet niezbyt czysty.

Pytam więc, jak długo będziemy czekać, żeby zlikwidować dwudziestoprocentową biedotę i zbudować dostateczną ilość więzień, by posadzić wszystkich złodziei i im podobnych, czyli tych, którzy dorwawszy się do władzy pomyśleli najpierw o sobie, potem o swoich pociotkach, a jeszcze potem...

Żadnego potem już nie ma, bo nie starcza kasy.

Pištek, 21 stycznia

Gdy zbliżają się wybory - budzą się upiory! (Ale mi się "rymnęło".) A upiorów ci u nas dostatek. Najważniejszy z nich to bezrobocie - tak atakuje opozycja; drugi z nich to wzrost gospodarczy - tak broni się ekipa rządząca. Ale pomniejsze partie i partyjki, żeby ich nie nazwać klikami czy wręcz mafijkami, wykopują z kątów na środek sceny także inne upiory i upiorzyce: a to prawo do aborcji, a to równouprawnienie związków homoseksualnych, albo sprzeciw w sprawie akceptacji ustawy konstytucyjnej Unii Europejskiej, lub prawo działkowców do działek i temu podobne. A wszystko po to, aby ewentualnie dorwać się do jakiegoś stołka, a nawet całkiem porządnego stolca. Czy jednak o takich reprezentantów nam chodzi? Z pewnością nie! Czy można temu zapobiec? Owszem, można. Należy przedstawić życiorysy kandydatów i transformacje, jakie przeszli po 1989 roku. A że ostatnio daje się zaobserwować pewną nieuzasadnioną i niczym nieusprawiedliwioną aktywność związków zawodowych, niniejszym składam uniżoną prośbę do nauczycieli licealnych w szkołach, redaktorów gazet, radia i TV, aby przybliżyli uczniom, czytelnikom i słuchaczom wiedzę o tym, jak powstała i po co OPZZ, Solidarność (koniecznie wykazać różnicę między "starą" Solidarnością a obecnym związkiem zawodowym). Wyjaśnić, dlaczego istnieją dwa(?) ZNP, a także wiele kolejarskich, górniczych, hutniczych związków zawodowych. To - mam nadzieję - ułatwi młodym ludziom, a także przypomni starszemu nieco elektoratowi, jak to naprawdę w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych było. Bo tylko wiedza o historii ostatnich lat daje nadzieję na lepsze życie.

Sobota, 22 stycznia

To musiało nastąpić. Jawne, chociaż tylko polityczne opowiedzenie się po stronie Juszczenki, a więc po przeciwnej niż prezydent Putin, wymaga co najmniej pogrożenia palcem. W tym przypadku rolę palca odegrał kurek z ropą z firmy Jukos. Ten kurek, lub inne, także z gazem, będą się otwierały lub zamykały w każdej politycznej potrzebie. I będzie to trwało tak długo, aż nie zapewnimy sobie alternatywnego dopływu płynnej energii z innego kierunku niż ten jedyny - ze wschodu. Premier Belka tłumaczy, że mamy zapas na 60 dni. Pozwolę sobie mieć inne zdanie. Przecież jeszcze niedawno obserwowaliśmy, co z rynkiem może zrobić panika. Tak było z cukrem! Wystarczyło jedno niepotrzebne słowo, a cukier zniknął z półek w oka mgnieniu. A potem był, ale po jakiej cenie? Tak samo może być z benzyną. Czyżby miało się powtórzyć "tankowanie nocą"? Młodzi pewnie nie wiedzą, co to było. Otóż w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, przy tych samych dostawach co dzisiaj (wtedy z ZSRR) nagle na stacjach benzynowych zabrakło paliwa (o zakręcaniu kurka wówczas nikt głośno nie śmiał mówić). Wprowadzono więc kartki na ten towar. Ale jeszcze nie było takiego mądrego, który Polakom dałby radę. Zaczęły się "tankowania nocą": u znajomych benzyniarzy na stacjach paliw, u znajomych jeżdżących państwowymi samochodami, u kierowców samochodów wojskowych. Rozwinął się przemysł towarzyszący: różne pompki, kanistry, specyfiki podnoszace ilość oktanów w paliwie itp. Słowem: Polak potrafi! Tyle że po zniesieniu kartek (odkręceniu kurka?) benzyna zdrożała, że hej!

Niedziela, 23 stycznia

W drugiej połowie dwudziestego wieku na emigracji mieliśmy dwa duże ośrodki kulturalno-polityczne. Paryż z "księciem" Giedroyciem i Radio Wolna Europa z Janem Nowakiem-Jeziorańskim. Niedawno pożegnalismy twórcę "Kultury" paryskiej, redaktora Jerzego Giedroycia, obecnie żegnamy drugiego z wielkich, sławnego "kuriera z Warszawy" - uczestnika Powstania Warszawskiego, wieloletniego dyrektora Radia Wolna Europa, doradcę prezydentów Stanów Zjednoczonych, autora m.in. "Kuriera z Warszawy", "Wojny w eterze" i innych, człowieka, który niewyobrażalnie dużo zrobił dla Polski. W czasach komuny za słuchanie audycji radiowych nadawanych przez Nowaka-Jeziorańskiego sadzano do więzienia. A było to radio, które nadawało audycje niezakłamane, podawało prawdziwe wiadomości ze świata, a także informacje o tym, co naprawdę działo się w Polsce: o aresztowaniach, mordach, o walce o władzę. I za tym wszystkim stał Jan Nowak-Jeziorański. A przecież praca radiowca to tylko ułamek jego działalności.

Był wielkim patriotą. Powinien stanowić wzór dla wszystkich, także dla współczesnych polityków.

Obysmy w zdrowiu doczekali tak oddanych Polsce ludzi.

Marek Teschke

2005.02.02