CZWARTA WŁADZA
Piątek, 14 stycznia
W historii naszej piłki nożnej mieliśmy paru wybitnych trenerów. Jednym z nich jest z pewnością Henryk Kasperczak. Ale teraz słyszę, że nie taki on dobry, bo nie wszedł ze swoją drużyną WISŁĄ Kraków do ekskluzywnego grona nazywanego Ligą Mistrzów. Nawaliło jakieś ogniwo, nieważne jakie, winę ponosi trener. Szczególnie, że zmiany jednego szkoleniowca na drugiego dokonuje się bardzo łatwo. Działacze przyzwyczajeni są do tego, że z dnia na dzień traci się posadę, w zamian uzyskując jakąś gratyfikację finansowš. Tymczasem Kasperczak postanowił nauczyć działaczy rozumu: musicie zapłacić wszystko, co mi się należy, od części wynagrodzenia mogę odstąpić, ale od jakiej, to zależy ode mnie. No i mamy sytuację w szachach nazywaną patem. Jest to sytuacja bez wyjścia.
Mogliśmy więc mieć w Krakowie drużynę, która liczyłaby się w rozgrywkach międzynarodowych, prowadzoną przez szkoleniowca o światowej renomie. A co mamy? To dopiero pokaże czas.
A tak lubiłem WISŁĘ - jeden z najstarszych klubów w Polsce.
Sobota, 15 stycznia
Pamiętam, gdy pewnego roku (nie wiem dokładnie którego, bo nie zanotowałem tego faktu) wracając z Warszawy do Szczytna, nagle zobaczyłem przymocowane do latarń choinki z kolorowymi lampkami. Moja radość była szczera i spontaniczna. Nie pamiętam nawet, kto był wtedy burmistrzem. No, no... - mruczałem pod nosem z zadowolenia. Byłem też dumny, że to w moim mieście tak właśnie dekoruje się ulice na święta. Jedynym pragnieniem, jakie wówczas odczuwałem, była chęć zrobienia czegoś dla grodu. I zrobiliśmy: posprzątaliśmy drogę od naszej wioski aż do szosy. Kilkaset metrów. Potem weszło mi to w nawyk i podnoszę z ziemi każdy papierek, każdy woreczek foliowy, każdą puszkę. Mam nadzieję doczekać się rewanżu ze strony miasta. Potem znów ja zrewanżuję się mu, potem ono mnie..., aż do chwili, gdy ja będę szczęśliwy, żyjąc na jego obrzeżach, a gród nie będzie musiał płacić za robotę, która została wykonana z czystej miłości do miejsca, w którym mieszkam. Teraz pewnie ja znów się zrewanżuję... i tak w koło Macieju. Dobrze by było, żeby inni mieszkańcy Szczytna też zechcieli się zabawić w tę grę. Ile dobrego mogłoby z tego wyniknąć. Jak zacząć tę zabawę? Zwyczajnie - gdy tylko słońce rano wstanie, powiedzieć głośno: kocham Szczytno, a ono kocha mnie. A jeżeli ono mnie kocha, to idę do "Kurka" i razem coś z tym fantem spróbujemy zrobić. Redaktorzy tej gazety znają sposoby, aby nas pokochał nawet najbardziej niechętny urzędnik. I nie tylko - nawet członek samorządu... i burmistrz miasta.
Niedziela, 16 stycznia
Jeżeli stawiamy Leppera przed sądem - to jest ważna i interesująca z wielu powodów informacja. Zastanawiamy się nawet nad tym, w jaki sposób postąpić, aby wyrok doszedł do naszych uszu.
Ale jest wiele gazet, wiele stacji radiowych i telewizyjnych, których dalszy ciąg sprawy w ogóle nie obchodzi. Są też takie gazety, które nie interesują się samą wiadomością, jeżeli nie jest dostatecznie sensacyjna. Nazywam je bulwarowymi. W Polsce określa się je mianem szmatławców. Jak myślicie, dlaczego tak robiš? Dla pieniędzy. Niektóre gazety maja też inny cel. Musza osiągnać jak największy wpływ na władzę. Nie na darmo mówi się, że dziennikarze i prasa to czwarta władza. Czwarta, po parlamencie, prezydencie i sadownictwie. Czwarta, ale kto wie, czy nie pierwsza. Zdarzało się przecież w różnych krajach, że udało się mediom: radiu, prasie czy telewizji, tak sterować umysłami wyborców, że wybierali tych parlamentarzystów, których media chciały. Po prostu lansowały swoich kandydatów. Można przy pomocy gazet, radia czy telewizji doprowadzić do wyboru takiego czy innego człowieka na prezydenta, na posła czy senatora. Aż wreszcie ośmieszyć nawet sąd. I tu dochodzimy do sedna sprawy - skoro media znaczą tak dużo, to w rezultacie należy opanować je, aby po cichu, spod stołu rządzić krajem. Właśnie. Dlatego koniecznie potrzebne są sensacyjne wiadomości w prasie. Kompletne bzdury o tym, że pies pogryzł policjanta, albo że Zygmunt Chajzer będzie prowadził w telewizji POLSAT nowy program, o którym jeszcze nic nie wiadomo, poza tym, że będzie chodziło o matki, teściowe i kochanki. Można też z takiej gazety dowiedzieć się o wielu interesujących sprawach, na przykład, że p. Jabłczyńska tuli się jak kot. A Anna Samusionek daje czadu przed rozwodem i na dodatek Borys Szyc pokazuje pierworodną córkę. Czy znając te panie i wiedząc o tym, że Borys Szyc pokazuje swoją pierworodną, staję się bogatszy duchowo, czy staję się mądrzejszy? Nie. Ale są przecież osoby, które ciekawi życie, szczególnie to prywatne, innych ludzi. A jeżeli tak, to muszą tę ciekawość zaspokoić. A najłatwiej to zrobić kupując gazetę. Te 2 lub 2,5 złotego, prócz zwyczajnego dochodu wydawcy, przynosi też zysk inny - pochodzący z reklam. A gazeta podnosi w ten sposób swój nakład. Im większy, tym wyższe ceny reklam.
A teraz o radiu i TV. Byłoby wszystko w porządku, gdyby nie opłata miesięcznego abonamentu. Reklamy takie jak w mediach prywatnych, zysk jeszcze większy, to po co niby abonament? Na filmy oświatowe i takie, których TV komercyjna robić nie chce, bo nie dostaje za to forsy. Otóż jest rozwiązanie: abonament telewizyjny powinien wpływać do oddzielnej kasy (tak samo jak radiowy). A pieniądze powinny być wypłacane na takie pożyteczne cele, jak filmy własnie oświatowe lub inne o podobnym charakterze. A rada kasy dzieliłaby je między tych, którzy takie audycje umieją sprawnie robić.
Obyśmy w zdrowiu doczekali mądrej polityki dzielenia pieniędzy pochodzących z abonamentu.
Marek Teschke
2005.01.26