SEN CZARNOWIDZA: A NIE MÓWIŁEM?
Niedziela, 12 września
Tym czarnowidzem jestem ja sam. I wcale mi się to nie śniło. Kiedy po ataku na wieżowce w Nowym Jorku 11 września trzy lata temu, pisałem o wybuchu nowej trzeciej wojny światowej brzmiało to groźnie i... niewiarygodnie. A jednak. Krąg ataków terrorystycznych powiększa się i obejmuje prawie całą kulę ziemską. Nie ma potrzeby ich wyliczać, dostatecznie głośno trąbią o tym media. I aby było smutniej, nikt rozsądny nie przewiduje końca tej wojny, a nawet nie ma poglądu jak z tej wojny wybrnąć. Na dodatek pewne wydarzenia nie mają jednoznacznego charakteru. Mam na myśli atak terrorystyczny na szkołę w Biesłanie. Sam atak wszyscy oceniają jednoznacznie, ale już przyczyny i ewentualne skutki nie mają tak jasnego kontekstu. Niepoślednią rolę odgrywają w tym wzajemne stosunki między politykami. Dlatego tak ważna jest prawda o tych wydarzeniach. Tymczasem Polska Telewizja (publiczna) nie posłała nawet na miejsce swojego korespondenta. Nowi prezesi tłumaczą się, kręcą, a fakt pozostaje faktem - chcąc dowiedzieć się nieco prawdy o wypadkach w Biesłanie należało oglądać TVN. To nie pierwsza taka wpadka nowych prezesów. Zaliczyłbym do nich także relacje z igrzysk olimpijskich, o czym szeroko rozpisuje się teraz prasa, a ja pisałem już jakiś czas temu. Do niewypałów należy też zaliczyć szumnie zapowiadane programy Moniki Olejnik i Piotra Najsztuba. Co z tego wyszło? Prócz pewnie godziwych wynagrodzeń dla dziennikarzy - programy nudne i zrobione nie wiadomo po co. Coś takiego jest w tej TVP, że cokolwiek wymyśli - musi schrzanić.
Poniedziałek, 13 września
Ciągnę więc wątek pod hasłem "A nie mówiłem". A mówiłem i pisałem, że obowiązek płacenia za posiadanie telewizora nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Trybunał Konstytucyjny właśnie to potwierdził. Potwierdził, ale dodał do tego swoje trzy grosze, które podlegają zaskarżeniu do jeszcze wyższego trybunału, a mianowicie, że ich orzeczenie nic nie znaczy, i że za abonament należy płacić tak jak to robiliśmy dotychczas. A to jest bujda na resorach. Coś, co jest niezgodne z konstytucją - nie obowiązuje! Nie ma takiego trybunału, który mógłby to zmienić. Sprawy nie należało w ogóle poruszać, bo parę milionów wniosków do Trybunału Międzynarodowego za bezprawnie pobrane podatki "od telewizora" mogą doprowadzić polski rząd na skraj przepaści finansowej. Jednak Polacy to patrioci, więc pewnie nikt nie będzie szukał sprawiedliwości poza krajem, chociaż... kto wie?
Wtorek, 14 września
Jak już jesteśmy przy konstytucji, to warto przypomnieć niektórym rządzącym niższego szczebla, że konstytucja to rzecz święta, za nią idą ustawy uchwalone przez sejm, a potem dopiero uchwały rządu, sejmiku wojewódzkiego i pomniejszych organów samorządowych. Po co to wszystko piszę? Ano w jednym celu - coraz głośniej o ograniczeniu handlu w niedziele. Nim podejmie się jakąś bezmyślną uchwałę, lepiej poczekać na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, bo taka uchwała o ograniczeniu może narazić radnych co najmniej na śmieszność. Nie jestem prawnikiem specjalistą od konstytucji, ale wróżę (a przecież nie raz, jako czarnowidz, miałem rację), że na pewno nie wchodzi w grę ograniczenie handlu tylko przez supermarkety. Jeżeli już zakaz handlu - to dla wszystkich. To nam gwarantuje konstytucja i nie trzeba uczonych, aby takie sprawy roztrząsali.
Środa, 15 września
Póki co, sejmowym posłom nie udało się uchwalić zakazu wstępu do sejmu dziennikarzom gazety codziennej "Fakt", a byli i tacy, którzy chcieli do tego samego koszyka wrzucić także "Gazetę Wyborczą" za nie najkorzystniejsze dla niektórych polityków artykuły o nich samych. Czytałem na ten temat wszystko bardzo uważnie, ale jakoś wśród stawianych pod ścianą dziennikarzy ani "Kurka Mazurskiego", ani swojego nazwiska nie zauważyłem. Ale jak mówi przysłowie "Nie mów hop, póki nie przeskoczysz". A właśnie mam zamiar napisać o dwóch mocno drażliwych sprawach: Nie podoba mi się, że niektórzy posłowie, chcą zrównać w uprawnieniach kombatanckich zarówno ubeków, jak i więzionych i mordowanych przez nich żołnierzy AK. Skąd taki chory pomysł przyszedł do głowy posłom SLD? Czyżby chodziło o głosy nielicznych przecież z racji naturalnej selekcji, jaką przeprowadza czas, byłych utrwalaczy władzy ludowej? A może ci posłowie, jak respondenci niemieckiego magazynu "Der Stern", chcą powrotu do sytuacji sprzed obalenia muru berlińskiego? Bo w Niemczech chce tego co czwarty obywatel z byłej Republiki Federalnej Niemiec i co ósmy z byłego NRD. Niektórym naszym posłom też pewnie się śnią takie powroty. Niektórym członkom rządu, to nawet się nic takiego nie śni, tylko działają tak, jakby jeszcze w PRL-u rządzili. Pan minister Kalwas bowiem, nie patrząc na to, że były minister Sadowski podejrzany jest o spowodowanie wypadku drogowego, posadził go na stołku, który także jest chroniony immunitetem. Paranoja.
Część posłów chce, aby do sejmu nie mogli kandydować, a potem w nim zasiadać posłowie skazani prawomocnym wyrokiem. Słusznie. Radzę jednak zacząć z innej beczki: skoro ustawa wymaga zmiany konstytucji, to chyba lepiej zacząć od uchylenia immunitetu chroniącego posłów i nie tylko ich. Bo to chyba ważniejsze. Sądy musiałyby wówczas pamiętać o tym, że można wydawać wyrok z dodatkowym obostrzeniem pozbawiającym skazanych praw obywatelskich.
Obym w zdrowiu dożył czasów, kiedy jako czarnowidz nie będę miał racji.
Marek Teschke
2004.09.22