Niepokoje optymisty

Piątek, 2 stycznia

Poprzedni rok 2003 był już drugim z kolei rokiem wojny cywilizowanego świata z terroryzmem. Eskalacja tej wojny jest ogromna. Na dodatek nie wystarczy zająć w niej postawy obronnej. Zagrożenie jest na tyle duże, że należy także atakować. Mój niepokój jest związany z tym, że Polska nie wydaje się być do tego typu akcji odpowiednio przygotowana. Obrona nigdy nie była naszą najmocniejszą stroną. Wolimy szarżować, czynnie walczyć nawet ponosząc straty czy "umierać za sprawę".

... Z pieca spadło

Jeszcze większy niepokój budzi stanowisko niektórych państw europejskich, słusznie czy nie, zaliczanych do potęg światowych. Mam na myśli Francję, Niemcy i Rosję - mocarstwa (prócz Niemiec) papierowe w imię swoich politycznych celów - obrona przed dominacją USA w świecie - odmawiają czynnego uczestnictwa w walce z terroryzmem. Najwięcej dziwi postawa Rosji, która na co dzień ma do czynienia z aktami przemocy. Obywatelom rosyjskim i ich przywódcom zepchnięcie tego wielkiego kraju do drugiego szeregu nie może się podobać i będą robili wszystko, by odzyskać przywództwo nie tylko w części Europy, ale także w świecie, a przynajmniej w jego skrawkach, które są w stanie ulec propagandzie jeszcze radzieckiej proweniencji. Obojętnie jakim kosztem. Także swoich obywateli.

Niemcy i Francuzi zachowują się tak, jakby nic się w świecie nie zmieniło. Nie życzę im niczego złego, ale tylko bezpośredni atak na te kraje lub ich ziomków może obudzić je z letargu.

A co u mnie? Po staremu. Czyli kiepsko. Mój niepokój budzi tylko obawa, że może być jeszcze gorzej.

Poniedziałek, 5 stycznia

Trwa zamieszanie wokół służby zdrowia. Coraz więcej dziwnych i nienormalnych rzeczy wchodzi na jaw, a całość przypomina mi wysypisko śmieci. Na dodatek nie pomoże tu segregacja, bo oddzielenie ziarna od plew nie jest możliwe. Dlaczego? Z prostej przyczyny: w ustawie o służbie zdrowia nie ma ziaren. Są same plewy. W tej górze śmieci nie ma opakowań szklanych, nie ma plastików, nie ma odpadów organicznych, nie ma makulatury. To znaczy makulatura jest, ale jest nią sama ustawa. Mój niepokój budzi fakt, że obojętnie jak ustawa zostanie zmieniona, co ustalą "wysokie układające się strony", śmieci dalej pozostaną śmieciami. A przecież chodzi o rzecz istotną dla ludzi: o ich zdrowie, a często także życie. Odwoływanie się do braku pieniędzy z jednej strony, a do nieetycznej postawy z drugiej, nie ma żadnego znaczenia. Prawo nie może uwzględniać tak bardzo niesprecyzowanych pojęć.

Piątek, 9 stycznia

Zamieszanie w szeregach SLD trwa. Wzajemne przepychanki, przewidywania zmiany stanowisk, odmienne zdania prezydenta i szefa partii. Wszystko to budzi mój niepokój, bo czuję wewnętrznie, że odbija się to głęboko na stosunku innych państw do naszego kraju.

A swoją drogą dziwię się panu premierowi Millerowi. Wypadek lotniczy, choroba, a pewnie wielotygodniowa rehabilitacja stanowi doskonałą okazję do wycofania się chociaż z jednego stołka. Wszyscy widzą, że tego rządu nie da się uratować, tak samo jak naprawić opinii o ludziach partii i władzy. SLD traci poparcie w narodzie i temu zaprzeczyć się nie da. Czy nie lepiej skorzystać z sugestii pana prezydenta i wycofać się? Zająć się partią, uporządkowaniem jej szeregów, prawdziwym oczyszczeniem z karierowiczów i innych, których lustracja nawet nie smagnęła mikołajową rózgą? Albo odwrotnie, machnąć ręką na rozpadającą się partię, a uratować rząd? Doprowadzić w całości do 1 maja, a potem oczekiwać, że stanie się unijny cud? Dziwi mnie takie postępowanie premiera. Jego krótkowzroczność. Może to doprowadzić do znanego powszechnie powiedzenia: "wszelkie możliwe lewicowe sztandary - wyprowadzić".

Ale to nie moja sprawa. Do SLD nie należę, ani też do żadnej grupy "sprawującej władzę". Ale to nie jest prawda. Wszystko co dzieje się w SLD, a co za tym idzie w rządzie, ma olbrzymie znaczenie dla każdego obywatela naszego kraju. Niestety.

Piątek, 9 stycznia, wieczorem

Wybrano trzech nowych członków Rady Polityki Pieniężnej. Przedstawicieli kilku partii, które umówiły się co do głosowania w sejmie. Są więc to nominacje polityczne. Budzi to mój wielki niepokój. No bo czego nie udało się rządzącym w ostatnich latach popsuć? Nie udało się popsuć złotówki. Dalej złoty znaczy złoty, chociaż ostatnio uległ pewnemu osłabieniu, ale nadal trzyma w ryzach inflację. Co będzie, gdy politycy zabiorą się za naprawę tego stanu rzeczy? Na samą myśl ogarnia mnie już nie niepokój, ale przerażenie. Na szczęście politycy, przyjmując posadę w Radzie przypominają sobie, że są ekonomistami. I na tym opiera się mój optymizm. I na czym jeszcze? Na tym, że żyję. I jak powiedział pewien znany pisarz francuski w książce pt. "Łuk tryumfalny": "póki się żyje, jeszcze wszystko jest możliwe".

Obyśmy zdrowi byli!

Marek Teschke

2004.01.14