Brawurowa jazda, chęć popisania się przed kolegami to tylko niektóre przyczyny wypadków - zgodnie stwierdzają szczycieńscy instruktorzy nauki jazdy.
Przedwakacyjny tydzień w powiecie szczycieńskim należał do najtragiczniejszych w historii pod względem wypadków. W ciągu kilku dni na naszych drogach śmierć poniosło siedem osób. Pięcioro z nich to bardzo młodzi ludzie w wieku od 17 do 23 lat. Mieszkańcy powiatu są wstrząśnięci tym, co dzieje się na drogach. Czy nie można było uniknąć tych tragedii, dlaczego tak nagminnie giną młodzi ludzie? - słychać powtarzające się pytania.
Miejscowi instruktorzy nauki jazdy potwierdzają, że nadmierna brawura i chęć popisania się przed kolegami to jedne z głównych powodów tragedii. Są zgodni, że kursowicze powinni przechodzić testy psychologiczne. - Byłby duży przesiew, ale dzięki temu ci niebezpieczni piraci zniknęliby z naszych dróg – stwierdzają.
Łukasz Kask ze szkoły nauki jazdy „Dawid” przyczyn tragedii doszukuje się w braku doświadczenia młodych kierowców i nieumiejętności przystosowania jazdy do warunków pogodowych. Jest jednak przeciwny postulowanemu coraz głośniej podniesieniu wieku kursantów do minimum 21 lat.
-Byłoby to krzywdzące dla osób, którym prawo jazdy potrzebne jest do pracy zarobkowej – tłumaczy. - Nie można wszystkich młodych kierowców „wrzucać do jednego worka” i traktować, że bez wyjątku są niedojrzali emocjonalnie, bo to nie jest prawdą.
Z kolei instruktor „Daj- Maru” Mariusz Zapadka zauważa, że gdyby kursanci jeździli tak jak na egzaminie nie byłoby żadnych wypadków. - Młody kierowca po zdanym egzaminie tak naprawdę dopiero uczy się jeździć i dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby z boku początkowo towarzyszył mu ktoś doświadczony w prowadzeniu pojazdów.
Zdaniem instruktorki Anny Kasprzak winę za wypadki ponoszą w części rodzice.
- Nie powinni w nagrodę za dobre oceny, czy prezent na „osiemnastkę” wysyłać dzieci na kurs. Do tego niezbędna jest dojrzałość emocjonalna kandydata na kierowcę - podkreśla pani Anna. Jej zdaniem takim działaniem rodzice popełniają wielki błąd.
Nestor szczycieńskich instruktorów, Stanisław Drężek pracujący w zawodzie od 38 lat uważa, że odpowiedzialność ponosi w niemałym stopniu kadra szkoląca instruktorów nauki jazdy. - Stawiane są za małe wymogi przyszłym instruktorom. Dają uprawnienia komu chcą i kiedy chcą - mówi. Kadra szkoląca wywodzi się z różnych środowisk, nierzadko niezwiązanych w ogóle z ruchem drogowym. Starostwo, zdaniem pana Stanisława, powinno weryfikować pracę nowo otwieranych szkół, przyglądać się im uważnie, a nie pozwalać, aby wyrastały, jak grzyby po deszczu.
- Urząd pracy „produkuje” instruktorów prawa jazdy co 3 miesiące, nie zważając, czy będą oni rzeczywiście dobrymi nauczycielami – mówi doświadczony instruktor. Obecnie do zawodu może się dostać każdy przeciętny Kowalski, co zdaniem naszego rozmówcy, jest karygodne. Apeluje, żeby w takich przypadkach dokonywana była ostrzejsza selekcja.
Agnieszka Karpińska