Miejscowe Stowarzyszenie „Projektownia” we współpracy ze Fundacją Misja Służby Rodzinie zorganizowały po raz dugi akcję „Love Szczytno”. Rok wcześniej porządkowano teren przy os. Leyka, sąsiadujący z kortami tenisowymi, ale także się bawiono. Teraz na uczestników czekała tylko dobra zabawa i rozrywka.
Akcja „Love Szczytno” to wspólna inicjatywa Fundacji Misja Służby Rodzinie i Stowarzyszenia Projektownia. Jak mówią nam organizatorzy, zależy im na integracji i aktywizacji mieszkańców osiedla, ale nie tylko ich, bo bawić mogą się wszyscy mieszkańcy miasta. Poza tym program jest ułożony pod kątem rodzin wielopokoleniowych, by każdy znalazł coś ciekawego dla siebie. Choć rozpoczęcie imprezy planowano na godz. 11.00, już wcześniej na osiedlowym placu pojawiły się grupki dzieci i młodzieży. Od razu przybyli zajęli się różnymi grami lub po prostu bawili się, np. w puszczanie wielkich baniek mydlanych. Starsi preferowali grę w bule, polegającą na celnym rzucaniu sporymi metalowymi kulami, czy frisbee, grupową zabawę z latającym talerzem. Za chwilę miał rozpocząć się turniej szachowy, a akurat skończyły się zapisy do miniturnieju piłki nożnej oraz siatkowej. Ich uczestnicy nie mogli doczekać się meczów i przed ich rozpoczęciem już biegali za piłką. Równocześnie na sąsiadującym z placem korcie toczyły się potyczki tenisowe z udziałem dzieci i dorosłych. Spora kolejka dziewczynek ustawiła się do stoiska, gdzie malowano buzie, inni milusińscy próbowali jazdy na monocyklu, czyli jednokołowym rowerze, albo usiłowali zachować równowagę na linie, dla bezpieczeństwa zawieszonej dość nisko. Była też atrakcja kulinarna w postaci wspólnego pieczenia sękacza. Pod jednym z namiotów działał z kolei punkt PCK. Tutaj dzieci, młodzież i starsi mogli podnosić swoje umiejętności w udzielaniu pierwszej pomocy, a także wysłuchać prelekcji na temat bezpiecznego korzystania z mazurskich jezior.
Finałem imprezy, po wręczeniu licznych nagród za udziały w turniejach sportowych, był pokaz niezwykłego filmu „The Butterfly Circus”. Główną rolę gra w nim Nick Vujicic, australijski kaznodzieja serbskiego pochodzenia, bez rąk i nóg. Był to czas na zadumę i refleksję, bo główny bohater, mimo ogromnego kalectwa, prowadzi aktywne życie, pomagając niepełnosprawnym na całym świecie, poprzez swoją fundację „Life Without Limbs”.
Marek J.Plitt