W samorządzie dźwierzuckim coraz bardziej iskrzy w relacjach radnych z wójtem. Pole konfliktu się poszerza. Ostatni spór dotyczy zasad finansowania radcy prawnego. Ten ostatni nie wyklucza, że będzie musiał dochodzić swoich praw na drodze sądowej, by wyegzekwować należne mu pieniądze od gminy.
JAKIM PRAWEM?
Chociaż dotychczasowe rozstrzygnięcia sądowe w sprawie wytoczonej gminie Dźwierzuty przez Fundację Veritas są korzystne dla samorządu, to reprezentujący go przed Temidą radca prawny Jakub Przymęcki nie ma wcale powodów do zadowolenia.
Radni nie godzą się bowiem, aby z kasy gminy wypłacono mu 17,8 tys. zł, chociaż przyzwolenie na to dał wójt Tadeusz Frączek.
- Jakim prawem? – dziwi się radny Kostuch. - Pan prawnik otrzymuje przecież od nas co miesiąc 3 tysiące złotych i w ramach umowy ma obowiązek reprezentować nas przed sądami.
W DOBRYM KIERUNKU
Wójta Frączka te argumenty nie przekonują.
- Nasz prawnik poprowadził sprawy w dobrym kierunku, dzięki czemu nie będziemy musieli wypłacać z kasy gminy kilkuset tysięcy złotych – tłumaczy. Pieniędzy domagała się fundacja z tytułu zerwania przez Frączka umowy na prowadzenie środowiskowego domu samopomocy, którą wcześniej zawarł jego poprzednik.
Irytacji nie kryje też sam zainteresowany. Jego współpraca z gminą Dźwierzuty odbywa się, jak zapewnia, na zasadach ogólnie przyjętych w kraju.
- Niewielką kwotę w formie ryczałtu otrzymuje kancelaria za samą obsługę prawną – mówi radca Jakub Przymęcki. - Do tego dochodzi wynagrodzenie za wygranie sprawy równe wysokości kosztów zasądzonych przez sąd z tytułu zastępstwa procesowego.
Koszty w sprawie wytoczonej przez fundację wyniosły 17,8 tys. zł i zgodnie z umową należały się one kancelarii, którą reprezentuje radca.
POJAWIŁ SIĘ PROBLEM
W umowie zapisano też, że kancelaria sama zajmie się ściąganiem kosztów od strony przegranej, czyli w tym przypadku od fundacji. To zadanie na własny koszt zleciła komornikowi, ale gdy ten przystąpił do czynności, przedstawicielka fundacji wpłaciła pieniądze na konto urzędu gminy. I tu pojawił się problem, bo mimo że wójt zlecił wypłacenie ich radcy prawnemu, operację zablokowali radni. Skarbnik gminy Agata Lenkiewicz także ma wątpliwości.
- W umowie wyraźnie jest zapisane, że przysługujące prawnikowi wynagrodzenie ściągane będzie przez niego bezpośrednio od dłużnika gminy. I tylko wtedy będzie mu należne – mówi skarbnik Lenkiewicz.
- Na każdej sesji słyszymy, że pieniędzy nie ma, a tutaj szasta się lekką ręką takimi sumami – dodaje radny Kostuch. - Za takie środki można by chociażby wybudować chodnik w Kałęczynie.
NA SIŁĘ PRZECIW WÓJTOWI
Zdaniem radcy, zarzuty o szastaniu pieniędzmi są nie do przyjęcia, a umów należy dotrzymywać. Podkreśla też, że pieniądze należne kancelarii pochodzą od dłużnika, zatem nie obciążają budżetu gminy. – Zamiast chwalić wójta, że w kasie gminy poprzez wygranie procesu pozostało 500 tys. zł, bo taka jest konsekwencja wygranego sporu sądowego, to czyni się wszystko, aby na siłę przedstawić działania obecnej władzy w negatywnym świetle - mówi Jakub Przymęcki. Prawnik zapowiada, że będzie walczył o należne mu pieniądze.
Andrzej Olszewski