Zabytkowy cmentarz żydowski w Szczytnie niszczeje dotknięty zębem czasu i "twórczością" młodocianych wandali. Jego historię przedstawiły dwie maturzystki z Zespołu Szkół nr 3. Ich praca zajęła pierwsze miejsce w konkursie organizowanym przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Zaniedbana historia
Pierwsze wzmianki o żydowskim cmentarzu w okolicy Szczytna pochodzą z 1768 r. Z biegiem czasu miasto rozrosło się i dotarło do kirkutu. Dziś z 200 mogiłami zajmuje on 1600 m2 powierzchni. W ten peryferyjny zakątek rzadko dociera ktoś inny niż młodzi wandale, "ozdabiający" zabytkowe groby antysemickimi hasłami i wulgaryzmami. Zniknęły z nich skradzione mosiężne okucia, natknąć się można za to na pozostałości po alkoholowych imprezach. W miejskiej kasie brakuje pieniędzy na pielęgnację cmentarza, renowację płyt nagrobnych (zwanych macewami), pilnowanie przed niepowołanymi gośćmi.
Najlepsze w województwie
Takie niepokojące wnioski zawarły w swej pracy dwie uczennice szczycieńskiego ogólniaka - Adrianna Gołota i Marta Jasińska. Ich ponad 120-stronicowe opracowanie zajęło pierwsze miejsce w konkursie "Zabytkowe cmentarze na Warmii i Mazurach", organizowanym przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i stowarzyszenie Civitas Christiana. Wśród autorów trzydziestu innych prac, znaleźli się zarówno uczniowie szkół podstawowych, jak i ludzie przebywający już na emeryturze. "W nagrodę" praca szczytnianek trafiła do archiwum i będzie wykorzystywana jako dokument przy renowacjach tego typu miejsc pamięci. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by przydała się do odnowienia tutejszego kirkutu.
Odkrycia z dreszczykiem
Szczycieńskie maturzystki wzięły udział w konkursie za namową nauczycielki historii Krystyny Gełdon. Z pomocą inspektor UM Krystyny Lis dotarły do starych map. Próbując odczytać napisy, pokrywały je kredą i fotografowały. Podczas tych żmudnych zabiegów często udzielał im się tajemniczy nastrój.
- Chociaż próbowałyśmy kilka razy, nie udawało nam się zrobić zdjęcia jednego z grobów. Ciarki przechodziły nam po plecach i zaczęło nam się wydawać, że duch pochowanej w nim osoby daje nam do zrozumienia, żeby o nim nie pisać... - wspomina Adrianna Gołota. By poznać historię pochowanych tam osób maturzystki szukały kogoś, kto zna język hebrajski i mógłby przetłumaczyć wyryte na macewach napisy. Gdy poszukiwania spełzły na niczym okazało się, że z tyłu tablic te same słowa pożegnania zostały wyryte po niemiecku. Chociaż gotycka czcionka utrudniała zadanie, własnymi siłami przetłumaczyły wszystkie napisy. Poznały też żydowską symbolikę nagrobnych znaków - dłoni, dzbanów, winogron, maku.
- Ten cmentarz to prawdziwe, z dnia na dzień niszczejące bogactwo historyczne. Niestety, mieszkańcy naszego miasta niewiele o nim wiedzą. Przydałaby się lepsza promocja tego zabytku - twierdzą autorki opracowania. Adrianna Gołota dodaje też, że "cmentarna" praca tak jej się spodobała, że chętnie zajmie się odkrywaniem przeszłości innych zabytkowych miejsc pochówku w naszych okolicach.
Katarzyna Mikulak
2004.01.07