Uczestnictwo w wystawie fotografii Huberta Jasionowskiego i Witolda Olbrysia pod tytułem: „Ocalić od zapomnienia”skłoniło do refleksji i zadumy. Zgromadzone w MBP w Szczytnie fotogramy cmentarnych krzyży, nagrobków i pomników przywoływały przeszłość.
Bowiem zabytkowe cmentarze zlokalizowane na terenie naszego regionu, to niemi świadkowie historii, jaka została napisana i oznaczona takimi właśnie, odwiecznymi symbolami śmierci. Musimy jednak mieć świadomość, że pamiątki minionego czasu, często wkomponowane w przyrodnicze otoczenie zasługują na szacunek i ochronę. Mówił o tym pasjonat historii Pan Witold Olbryś podczas multimedialnej prezentacji towarzyszącej wystawie. Niezwykłość zdjęć i ich wymowa sprawiły, że każdy z nas zapalał znicze pamięci na grobach bliskich i przywoływał wspomnienia o nich, wszak za nami Wszystkich Świętych i Zaduszki. Oj bardzo smutny ten mój dzisiejszy felieton, cóż listopad niesie smutek i deszcz. W tym miejscu muszę napisać, że takiej pogody jaką przyniósł nam 1 listopad 2016 r. nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy Szczytna – lało cały dzień. Dawniej w tym dniu po raz pierwszy wyciągano futra i kożuchy i stało w takich przyodziewkach przy grobach bliskich. Bywało zimno, padał śnieg, wiał silny wiatr, czasem świeciło i grzało słońce, ale żeby lało, tak jak teraz, nie pamiętam. A czy Wy pamiętacie? Po tej dygresji wracam do uczestnictwa w wystawie, która miała miejsce 3 listopada i do fantastycznych fotek. Jedna z nich ukazywała postać anioła, a niezwykłość polegała na tym, że zielony mech otulał figurkę. Nagle usłyszałam szept: „To pewnie ta baba co siedzi na cmentarzu i trzyma nogi w kałamarzu”... Roześmiałam się i od razu przypomniałam sobie dalszą część wyliczanki z dzieciństwa: „przyszedł duch babę w brzuch, baba fik, a duch znikł”. Przepraszam za taki przerywnik, ale w smutku listopada trochę humoru wprowadzić wypada. Po oficjalnej części spotkania przyszedł czas na rozmowy wśród książek, a ja zostałam wyprowadzona z błędu. Otóż cały czas byłam przekonana, że cmentarz zlokalizowany przy ul. Kętrzyńskiego (obok mojej szkoły podstawowej nr 2) wcale nie jest ewangelicki, a katolicki. Przyznałam się też, że razem z koleżankami zrywałyśmy tam kwiaty i przy tej niecnej czynności zastała nas jedna z nauczycielek. Nie krzyczała na nas, powiedziała tylko, że z tymi kwiatami do naszych domów trafią duchy. Rzuciłyśmy bukiety uciekając w panice z cmentarza. Nie uciekajmy przed cmentarzami, pielęgnujmy groby te znane i nie znane, nie pozwólmy, by czas i bezmyślność zatarły ślady historycznej przeszłości. Warto też wybrać się do Miejskiej Biblioteki w Szczytnie, by obejrzeć te niezwykłe fotografie.
Grażyna Saj-Klocek