Po wieloletniej przerwie na falach Jeziora Domowego Dużego znów załopotały żagle. Swoje umiejętności żeglarskie doskonalili chłopcy z sekcji wodnej MOS-u, pływający w klasie "Optymist".

Żagle na Domowym

Młodzi żeglarze trenują pod pod czujnym okiem Marka Płaczkiewicza, mieszkańca Olsztyna, w przeszłości i obecnie dość mocno związanego ze Szczytnem. Trener ma się czym pochwalić, gdyż jego wychowanek Tomasz Rumszewicz sięgnął po olimpijskie srebro w klasie "Finn" w 1976 r.

- Trzeba wrócić do dobrych tradycji, kiedy szczycieńscy żeglarze gromili wyżej notowane ekipy z Giżycka i słynną "Bazę" z Mragowa - mówi "Kurkowi" Marek Płaczkiewicz.

W POSZUKIWANIU WYNIKÓW

Obecnie skład żeglarskiej sekcji MOS-u tworzy 26 "wilczków morskich" (nie mogą przekroczyć wieku 16 lat). Wszyscy ostro trenują, bo przed nimi pierwsza poważna przygoda żeglarska - udział w okręgowych mistrzostwach w klasie "Optymist". Odbędą się one w październiku w Iławie.

- Po wielu latach posuchy, nareszcie żeglarze ze Szczytna wezmą udział w imprezie ponadklubowej. Pojedziemy tam nie po to, aby być tłem dla reszty, ale odegrać znaczącą rolę - zapowiada trener.

Ekipa będzie jednak nieliczna, bo wyjazd sporo kosztuje. Nasze miasto reprezentować będzie jedynie trójka najlepszych młodych żeglarzy.

Trener już wie, kto pojedzie do Iławy, ale nazwisk na razie nie zdradza, aby ci najlepsi nie spoczęli na laurach, a ponadto... Jak to w sporcie, nigdy nic nie wiadomo. A nuż ktoś, kto nie był dotąd brany pod uwagę, nagle zabłyśnie wyjątkową formą.

OLIMPIJKI

Gdy odbywa się trening, po falach jeziora pływa ponad pół tuzina żaglówek o brązowym kadłubie, ale w hangarze stoją, jakby zapomniane, trzy białe "optymistki".

- Tych na razie nie wolno tykać - poucza trener swoich zawodników.

Są to bowiem wysokiej klasy łajby, tzw. olimpijki, które czekają na zawody wyższej rangi. Zasiadłszy w nich, nasi chłopcy będą dysponować równorzędnym sprzętem wobec najlepszych krajowych ekip. "Kurek", obserwując treningowe regaty, zaniepokoił się, że żaglówki dość ślamazarnie toczyły się po toni.

- Dzisiaj wiatr jest wyjątkowo słaby, ale to nie przeszkoda, a raczej pożądana okoliczność, ponieważ trzeba umieć żeglować, gdy ostro dmucha i wówczas, gdy powiewa tylko lekka bryza - wyjaśnia nam Marek Płaczkiewicz.

Uczestnicy treningu są zafascynowani pływaniem. Chłopców jest więcej niż łódek, więc muszą cierpliwie czekać na swoją kolej.

- Żeglowanie, to wspaniałe przeżycie, trudne do opisania słowami. Żeby to zrozumieć, trzeba po prostu usiąść za sterami - mówi "Kurkowi" zmęczony po treningu, ale szczęśliwy Marek Goździewski.

Marek J. Plitt

PS.

Żeglarska ekipa "Optymist" to sami chłopcy. Dziewczęta jak dotąd się nie zgłosiły, a przecież to piękny sport i nie widać powodów, aby nie zakosztowały go młode przedstawicielki płci pięknej.

2006.07.26