W minionym tygodniu ul. Bartna Strona zamieniła się w śmietnisko. Dziesiątki, jeśli nie setki kolorowych gazetek reklamowych jednego z miejscowych marketów walało się po jezdni, a pęd przejeżdżających samochodów wzbijał je w powietrze. Gazetki, opadając na ziemię, wkrótce zaścieliły oba chodniki -
fot. 1 . Podobne zaśmiecenia ulotkami zdarzały się już w naszym mieście, kiedy to roznoszącym je osobom nie chciało się pukać od drzwi do drzwi, więc ciskały powierzone im materiały gdzie popadło, najczęściej pod jakąś klatką schodową. Jednak zaśmiecania na taką skalę, jak to miało miejsce na ul. Bartna Strona jak dotąd nie odnotowaliśmy - jest to nowy niechlubny rekord.
PORANIONE DRZEWA
Na ulicach miasta mamy kilka wielkich telebimów oraz bodaj kilkanaście mniejszych tablic świetlnych z przemykającymi na nich reklamami i ogłoszeniami. Mimo to coraz więcej widać odręcznie, bądź komputerowo sporządzanych drobnych ogłoszeń, które z reguły przytwierdzane są potem do pni drzew. Można wyróżnić dwa główne sposoby mocowania - za pomocą pinezek oraz tapicerskich zszywek. Ten ostatni jest coraz bardziej popularny, bo w marketach można nabyć tanie nie tylko same zszywki, ale mechaniczne lub pneumatyczne urządzenia do ich wstrzeliwania. Wskutek łatwego dostępu do tego typu „dobrodziejstw” mamy później takie oto widoki - fot. 2. Na pierwszym planie widać pień drzewa (róg ul. Żwirki i Wigury), w którym tkwią liczne pinezki oraz zszywki z resztkami papieru po usuniętych już ogłoszeniach. Jest tego tak dużo, że ciężko przytwierdzić nowe ogłoszenie, aby nie trafić na łepek pinezki lub starą zszywkę. Cóż, w pobliżu są przecież jeszcze inne drzewa, których pnie także można wykorzystać....
MANIA PRZYKLEJANIA
Jak już wspomniano, materiały reklamowe i ogłoszenia zaśmiecają nie tylko miasto, bo cierpią przez nie także drzewa. Ale mało i tego. Jacyś maniakalni, albo ogarnięci zwykłą głupotą rozlepiacze ogłoszeń i ulotek naklejają je na zupełnie nienadające się do tego przedmioty, m. in. na cienkie słupki podtrzymujące znaki drogowe albo nieco grubsze rynny - fot. 3. Żaden z tego przecież pożytek, bo ktoś, kto chciałby tak umieszczone ogłoszenie przeczytać, musiałby krążyć wokół słupka, ale od takiego wirowania pewnie straciłby wątek. Słowem głupota to i oszpecanie miasta.
BEZ WYOBRAŹNI
Tymczasem trzeba wiedzieć (pisaliśmy o tym wiele razy), że ogłoszeń czy reklam na drzewach zawieszać nie wolno. Obowiązuje bowiem uchwała Rady Miejskiej zakazująca nie tylko przytwierdzania jakichkolwiek materiałów ogłoszeniowych lub reklam za pomocą pinezek czy zszywek, ale nawet taśmy klejącej. A jak nie wolno, to nie wolno i czyn taki podlega karze. Jak mówi komendant straży miejskiej Janusz Gutowski, jego funkcjonariusze nie muszą powoływać się nawet na uchwałę RM, bo zawieszanie afiszy, ogłoszeń czy nawet zwykłych rysunków bez zgody administratora (miasta) podpada pod art. 63 a, § 1 Kodeksu Wykroczeń i podlega karze grzywny od 50 do 1 500 zł(!). Przypadków ukarania było w tym roku już wiele, a w dodatku strażnicy wcale nie musieli czatować na sprawców. Mieli ich bowiem na „patelni” dzięki temu, że na nieprawidłowo zawieszonych ogłoszeniach, bądź reklamach często zamieszczane są nie tylko telefony, ale i dokładne adresy - fot. 4 .
- Na większe firmy, lub w przypadku gdy danych ogłoszeń jest wiele nakładamy kary maksymalne, 500- i 1500-złotowe grzywny - mówi Janusz Gutowski. Dodaje, że w przypadkach pojedynczych ogłoszeń lub nekrologów prowadzone są rozmowy ostrzegawcze albo pouczenia. Dodajmy, że trudno pojąć na co liczą osoby zawieszające swoje ogłoszenia w sposób podlegający karze, podając przy tym swój adres lub telefon. Tłumaczenia, że nie wiedzieli o tym, iż nie można kaleczyć pni drzew są bałamutne. Nieznajomość obowiązującego prawa nie może być bowiem usprawiedliwieniem, ani okolicznością łagodzącą.
OBSKURNE TABLICE
Gdy wykonywaliśmy zdjęcia ilustrujące kaleczenie drzew zszywkami lub pinezkami, jedna z pań dokonująca akurat tej zabronionej czynności tłumaczyła nam, że nie ma gdzie zawiesić swojego malutkiego ogłoszenia, bo miejskie tablice informacyjne do tego się nie nadają. Cóż, tak tłumaczyć się nie można, ale problem z tablicami faktycznie istnieje. Jest ich na naszych ulicach nawet sporo, ale każda wygląda podobnie -
fot. 5 . Nie są to widoki budujące. Ogłoszeń i plakatów wisi na tablicach moc i to w kilku warstwach, powiewających luźno na wietrze. Istotnie nie da się już na czymś takim zawiesić kolejnych, nawet małoformatowych materiałów. Ktoś się powinien za to wziąć, no i pozrywać poszarpane papierzyska do imentu, czyli gołej sklejki, czy co tam jest pod spodem.
BRZUCHATE SŁUPY
Podobnie, jeśli nie gorzej, wyglądały też na początku minionego tygodnia słupy ogłoszeniowe, właściwie już zabytkowe, bo pochodzące jeszcze z przedwojennych czasów. Dodajmy, że już w maju, w „KM” nr 19/11, zwracaliśmy uwagę na dziwaczny wygląd owych słupów. Nabrzmiałe w środkowych partiach sprawiały wrażenie, jakby coś je rozsadzało od środka i lada chwila miałyby się rozpaść - fot. 6 . Na ów fakt zwrócił nam uwagę jeden z naszych Czytelników, a gdy sprawdzaliśmy w czym rzecz, okazało się, że ów oryginalny wygląd słupy zawdzięczają temu, że naklejono na nie kilkanaście, albo i więcej warstw plakatów oraz ogłoszeń i od tego tak spuchły. Jak orzekliśmy wówczas, jedynym lekarstwem na taki stan jest jak najszybsze usunięcie nadmiaru papierzysk. Cóż, mijały kolejne miesiące i nic. Aż nagle, w środku minionego tygodnia nastąpiła diametralna zmiana w wyglądzie słupów - fot. 7 . Wreszcie, po trzech miesiącach, zabrały się za nie miejskie służby porządkowe i to gruntownie, bo zdarto nieaktualne materiały propagandowe oraz reklamowe do gołego betonu.
Zagadnięta przez nas Krystyna Lis z Urzędu Miejskiego twierdzi, że słupy ogłoszeniowe czyszczone są co wiosnę i tak też było w tym roku. Naszym zdaniem podczas tegorocznej wiosny jednak nie zrywano plakatów, ale puśćmy to już w niepamięć, skoro wykonano robotę - przecież lepiej późno niż wcale. Poza tym miasto zwraca uwagę, i z tym trudno się nie zgodzić, że to ci, którzy wylepiają plakaty powinni potem, gdy już się zdezaktualizują usuwać je. Niestety, nikt tego nie robi. Nawet komitety wyborcze, które są zobligowane do usunięcia swoich materiałów w określonym czasie przepisami prawa ani nawet miasto informujące o przeróżnych imprezach. Jak obiecuje Zakład Usług Komunalnych, zaraz po oczyszczeniu słupów jego pracownicy zabiorą się i do miejskich tablic ogłoszeniowych.
SZYBKA INWESTYCJA
wojego czasu GDDKiA tak poprowadziła drogowe inwestycje w Szczytnie, że odcinek wjazdowy od strony Olsztyna, od stacji benzynowej do ronda Grota-Roweckiego pozostał poza obrębem prowadzonych remontów dróg. Jednak obecnie roboty już tam ruszyły. Na pierwszy ogień poszły chodniki i teraz powstaje nowy trotuar od strony marketu „Biedronka” -
fot. 8 . Na razie utrudnienia dotyczą tylko ruchu pieszego. Ogólnie, całość robót obejmie niezbyt długi odcinek, dlatego też jak informuje nas Jerzy Tyczyński, zastępca kierownika rejonu GDDKiA w Szczytnie, całość robót o wartości nieco ponad pół miliona złotych ma być zakończona do 15 października tego roku. Wykonawcą jest Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-Mostowych „Ostrada” z Ostrołęki. Dzięki tej inwestycji skończą się narzekania na to, że jeden z najgłówniejszych wjazdów do miasta stanowi fatalną wizytówkę Szczytna.
tekst i foto: M.R.P.