- Stawki czynszu za wynajem lokali użytkowych są mocno zaniżone - uważa dyrektor Zakładu Gospodarki Miejskiej Miejskiej Leszek Mierzejewski. W pomieszczeniach znajdujących się w centralnych punktach miasta, od 1 czerwca czynsz pójdzie w górę nawet o 40%. Nie będzie to jednak w pełni satysfakcjonowało dyrektora.

Zaniżone czynsze, zadłużone lokale

Dochody o połowę za małe

Inspirację do działań dały dyrektorowi Mierzejewskiemu wyniki ostatnich przetargów na lokale użytkowe położone przy ulicy Odrodzenia i 1 Maja. W obu przypadkach wylicytowano stawkę 31,50 zł/m2 (netto). To sporo, jeśli się uwzględni, że są w mieście punkty handlowo-usługowe, i to blisko centrum, których dzierżawcy za 1/m2 odprowadzają, po 11, 9, 7, a nawet 3 zł. Najwięcej, bo 22,80 zł płaci firma wędliniarska prowadząca sklep przy ul. Ogrodowej.

Dyrektor ZGK zaproponował władzom miasta, aby te zgodziły się na drastyczną podwyżkę czynszu tak, by w centrum miasta sięgał on kwoty, jaka padła w licytacji.

- To uczciwa cena, która na podobnym poziomie stosowana jest w sąsiednich miastach - mówi dyrektor.

Władze nie zgodziły się jednak na szokowy wzrost cen i swoje aspiracje dyrektor musiał znacznie ograniczyć. Największa podwyżka - 40 procentowa dotknęła dzierżawcę lokalu przy ulicy 3 Maja, który teraz, zamiast 3,81 zł/m2, będzie płacić niewiele więcej, bo 5,36 zł/m2. W siedmiu przypadkach czynsz wzrośnie o 25%, a w pozostałych 39 wynajmowanych przez miasto lokalach - tylko o współczynnik inflacji: - 3,2 lub 4%.

- Dalszym podwyżkom stanęły na przeszkodzie także zapisy części umów - mówi Leszek Mierzejewski. Mówią one, że czynsz może wzrastać co roku tylko o współczynnik inflacji. - To bardzo niekorzystne z punktu widzenia miasta. Dlatego przygotowujemy aneksy wykluczające to ograniczenie.

Zdaniem dyrektora, dochody z czynszów za lokale użytkowe powinny być dwukrotnie wyższe niż obecnie. Wówczas w pełni zaspokojone byłyby potrzeby związane z remontem i modernizacją zasobów mieszkaniowych i lokalowych. Na te zadania przeznacza się rocznie 320-340 tys. zł (w tym na lokale 15%).

Przegrana batalia

Nie powiodła się dyrektorowi Mierzejewskiemu batalia, jaką wytoczył lokatorom zalegającym z opłatą czynszu. Mimo sukcesu odnotowanego w roku 2004, w którym udało mu się zredukować zadłużenie z 381 do 270 tys. zł, sytuacja wróciła do punktu wyjścia.

- Wszystko przez ustawę, która weszła w życie w lutym tego roku i zakazała eksmisji na bruk - uzasadnia dyrektor. - W ciągu miesiąca wszystko wzięło w łeb. 80 osób przestało nagle płacić, mówiąc otwarcie, że i tak nic im nie zrobimy.

Rekordzista zalega już na kwotę przekraczającą 10 tys. zł.

- Ten pan nie płaci już od lat, a w trzypokojowym mieszkaniu ma centralne ogrzewanie i ciepłą wodę. Za niego płacimy my wszyscy z naszych podatków. Tylko po co, skoro można by go było przekwaterować do lokalu o niższym standardzie - zastanawia się dyrektor Mierzejewski. Kilka dni temu wystąpił do burmistrza miasta z wnioskiem, aby w polityce mieszkaniowej uwzględniano takie przypadki. - Są w mieście puste lokale o niskim standardzie, np. przy ulicach Sikorskiego, Lipperta czy Dąbrowskiego, gdzie już dziś mogliby zamieszkać zalegający z czynszem lokatorzy.

Inny priorytet

- Naszym priorytetem jest w tej chwili przekwaterowywanie lokatorów zamieszkujących budynki wokół małego jeziora przeznaczone do rozbiórki - odpowiada na propozycje dyrektora ZGK burmistrz Paweł Bielinowicz. Poza tym, dodaje, by można było osobę zalegającą z opłatą czynszu przeprowadzić do lokalu o niższym standardzie niezbędna jest procedura sądowa. Do wyjątków należą przypadki, w których sami zainteresowani, powołując się na spadek dochodów, występują o taką zamianę.

(olan)

2005.05.18