Jeżeli przyjmujemy, że cmentarz jest miejscem pamięci tworzącym wspólnotę żywych i zmarłych, to patrząc na pasymską nekropolię ewangelicko-augsburską zauważamy, że coś zostało zerwane.
Wczoraj
Cmentarz powstał w końcu XIX lub na początku XX wieku. Znajduje się w pewnym oddaleniu od miasta, mniej więcej w połowie drogi między nim a dworcem kolejowym.
Ówcześni gospodarze zadbali, aby był miejscem wyróżniającym się ze względu na położenie i kompozycję. Założony na planie zbliżonym do prostokąta, podzielony na kwatery alejkami, wzdłuż których posadzono drzewa.
- Kiedyś za wygląd tego cmentarza odpowiadał ogrodnik, najprawdopodobniej opłacany przez rodziny zmarłych - opowiada Mazurka Erica Woike.
Wspomina również, że przy każdym grobie była metalowa tabliczka z numerem. Numerowano także cmentarne alejki.
Najstarszymi grobami są mogiły nieznanych żołnierzy - niemieckich ułanów z I wojny światowej. Na grobie rodziny Woyna zachowała się piękna płaskorzeźba o bogatej symbolice. Przedstawia ona starannie zaorane pole na tle zachodzącego słońca - symbol kończącego się życia. Na pierwszym planie ukazany jest pług, ale już bez oracza. Ten człowiek odszedł, spełnił swoją misję, pozostawiając po sobie uporządkowane życie, które symbolizuje starannie uprawione pole. Na cmentarzu zachowały się liczne żeliwne i kute ogrodzenia kwater grobowych.
Dzisiaj
Liście z ponad stuletnich drzew, mchy, trawy wszystko to pokrywa większość mogił. Nie ma nikogo, kto mógłby się tym zająć. Rodziny pochowanych na tym cmentarzu ludzi najczęściej wyjechały za granicę, albo nie żyją.
- Znajoma, idąc sprzątać grób męża, zajmuje się kilkoma innymi mogiłami, których nikt już nie odwiedza - mówi starsza kobieta.
Stare, zarośnięte groby sprzed 1945 roku kontrastują z nowymi, ponieważ nekropolia wciąż jest czynna. Odbywają się na niej pogrzeby ewangelickiej ludności Pasymia.
- Był to piękny cmentarz. Zadbany, mający w sobie jakąś tajemnicę. Często chodziłam tam ze swoimi wnukami, pokazywałam im stare groby, te z 1914 roku. Teraz strach tam chodzić. Umarli nic już nie zrobią, oni nie wstaną, ale żywi... - zamyśla się pani Woike.
Jutro
Nie wiadomo, jaki los czeka pasymski cmentarz.
- Miasto nie ma funduszy. Na dzień dzisiejszy jedyne co mogę zrobić, to skierować tam ludzi w ramach prac interwencyjnych - mówi burmistrz Pasymia Lucyna Kobylińska.
Według niej, pieniądze można by pozyskać na Zachodzie, jednakże z taką inicjatywą musi wystąpić pastor parafii ewangelickiej w Pasymiu, gdyż cmentarz podlega jemu.
Z tą opinią nie zgadza się pastor parafii ewangelicko-augsburskiej Witold Twardzik.
- Gdyby była możliwość uzyskania środków finansowych, na pewno już byśmy je posiadali - stwierdza.
Dodaje, że parafii nie stać na utrzymanie cmentarza.
- Skoro gmina nie ma pieniędzy, można zwrócić się przez Urząd Wojewódzki z prośbą o dotacje na konserwacje zabytków cmentarnych do Ministerstwa Kultury - odpowiada olsztyński konserwator zabytków Wiktor Knercer. - Osobiście uważam, że wystarczy trochę dobrej woli ze strony miasta, aby znaleźć potrzebne pieniądze.
Według niego, dobrym przykładem na to jest Szczytno. Miejski samorząd, małymi kroczkami potrafił wygospodarować fundusze na ten cel. Dzięki temu cmentarz ewangelicki przy szkole policyjnej zamieniono na park, zachowując przy tym ocalałe groby cywilne.
Anna Jakobsze
2004.12.08