Dobiegająca końca kadencja władz samorządowych niektórym włodarzom minęła tak szybko, że nie zdążyli wykorzystać przysługujących im urlopów. U rekordzisty zaległości sięgają aż trzech miesięcy. W przypadku, gdy przegra wybory, z kasy gminy trzeba mu będzie wypłacić dodatkowo niemal … 30 tys. zł.
REKORDZISTA Z JEDWABNA
Podobnie jak cztery lata temu, znów odżywa sprawa niewykorzystanych urlopów włodarzy samorządowych. Jeśli obecni wójtowie, burmistrzowie czy starostowie nie zostaną wybrani na następną kadencję, oznaczać to będzie konieczność wypłacenia im ze wspólnej kasy wysokich ekwiwalentów. W przypadku gminy Jedwabno mogą one sięgnąć nawet 30 tys. zł.
Tamtejszy wójt Włodzimierz Budny, jak sam informuje, ma niewykorzystanych … 79 dni urlopu.
Sytuacja ta bulwersuje przewodniczącą rady Marię Pyrzanowską. - Rok temu wysłałam do niego pismo, wzywając do wykorzystania zaległego urlopu, ale on to zignorował – mówi przewodnicząca. - Podobnie reagował na moje pisemne zapytania dlaczego zgodnie z obowiązującymi przepisami nie korzysta z urlopu.
Włodzimierz Budny tak długi okres niewykorzystanego urlopu tłumaczy nawałem pracy.
- Jest dużo roboty. Trudno zawiesić wójtowanie na haku i iść sobie na urlop. Tak się nie da – uzasadnia.
Takie argumenty nie przekonują przewodniczącej. Nie ma wątpliwości, że Budnemu chodzi o pozyskanie z samorządowej kasy dodatkowej odprawy, na wypadek gdy nie zostanie u władzy na następną kadencję.
- Nie mamy żadnych mechanizmów, żeby go zmusić – bezradnie rozkłada ręce Pyrzanowska. – Nie skutkują nawet publiczne apele.
Sławomir Wojciechowski
60 dni |
|
Jarosław Matłach
34 dni |
|
Tadeusz Frączek
26 dni |
|
Bernard Mius
26 dni |
|
Józef Zapert
22 dni |
|
Danuta Górska
16 dni |
|
Janusz Pabich
10 dni |
|
Grzegorz Zapadka
7 dni |
CZAS SZYBKO MIJA
Drugim w kolejności pod względem niewykorzystanego urlopu - 60 dni, jest wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski. Chętnie podaje powody takiej sytuacji.
- Prowadzimy bardzo dużo inwestycji, samych tylko z dofinansowaniem unijnym jest 16 – wylicza wójt. – Czas tak szybko upływa, że człowiek nawet się nie obejrzy jak minął kolejny rok – dodaje. W tym był na urlopie nad morzem … dwa dni.
- To był mój najdłuższy tegoroczny wypoczynek – przyznaje. Zapewnia jednak, że zaraz po wyborach odpocznie dłużej. Może przydałby się mu zastępca?
- Nie zastanawiałem się nad tym – odpowiada.
STAROSTA Z WIARĄ
- Zostało mi jeszcze 8 dni z tamtego roku i cały urlop tegoroczny – informuje nas starosta Jarosław Matłach. Zaległy urlop będzie chciał wykorzystać jeszcze we wrześniu. Resztę po wyborach.
Może się nie udać. Jeśli nie utrzyma stanowiska, z kasy powiatu trzeba będzie wypłacić ponad dziesięciotysięczny ekwiwalent.
- Nie przewiduję takiego rozwiązania – rozwiewa nasze wątpliwości.
RACZEJ NIE ZDĄŻY
Wójt Dźwierzut Tadeusz Frączek nie wykorzystał jeszcze żadnego dnia z przysługujących mu 26 dni za ten rok.
- Realizujemy i przygotowujemy się do bardzo dużych inwestycji. Nie było okazji, żeby skorzystać z odpoczynku – tłumaczy.
Czy zdąży do wyborów wykorzystać cały urlop?
- Nie wiem, czy do wyborów dotrwam – odpowiada, odnosząc się do trwającej procedury związanej z wygaszeniem mu mandatu wójta. Nie wyklucza jednak, że na odpoczynek uda się zaraz po gminnych dożynkach, bo przygotowania do nich też pochłaniają niemało czasu.
NIE MOŻE SOBIE POZWOLIĆ NA URLOP
Ani jednego dnia z tegorocznego urlopu nie „skonsumował” także burmistrz Pasymia Bernard Mius.
- Nie mam zamiaru udawać się na wypoczynek przed wyborami – zapowiada jednoznacznie. – Jest tyle inwestycji, że ja nie mogę pozwolić sobie, żeby iść na urlop. A tak bardzo bym chciał pojechać na ryby, odpocząć…
Tłumaczy, że boi się zostawić gminę bez szefa.
- Jest przecież sekretarz gminy - podpowiadamy.
- Nie ma takich kompetencji jak burmistrz i nie do wszystkiego jest upoważniony – ucina krótko Mius.
BEZ URLOPU NIE MA NORMALNEJ PRACY
Burmistrz Szczytna oraz wójtowie Świętajna, Rozóg i Wielbarka zapewniają, że regularnie korzystają z przysługującego im urlopu.
Janusz Pabich, któremu zostało do wykorzystania 10 dni, zapewnia, że do wyborów „licznik wyzeruje”.
- Praca jest na tyle obciążająca psychikę, że człowiek musi odpocząć - tłumaczy. Co roku bierze jeden dłuższy, dwutygodniowy urlop, a resztę odbiera pojedynczo.
Kto go wtedy zastępuje?
- Sekretarz i wicewójt w jednej osobie – odpowiada wójt, dodając, że bardzo dobrze się z tego zadania wywiązuje.
Problem z wykorzystaniem urlopu będzie miał natomiast wójt Rozóg Józef Zapert, który ma do odebrania jeszcze 22 dni.
- Będzie ciężko, ale na pewno jeszcze kilka dni z tego uszczknę – zapewnia.
Tylko 7 dni zostało natomiast wójtowi Wielbarka Grzegorzowi Zapadce.
- Elementarna higiena pracy wymaga regularnego odpoczynku, z którego chętnie korzystam – zwierza się wójt. W tym roku dwutygodniowy urlop spędził m.in. nad morzem w Łebie. Zapowiada, że jeszcze we wrześniu, jeśli nie zajdą nadzwyczajne okoliczności, uda się na kilkudniowy połów ryb.
- Na początku lipca złapałem karasia ważącego 3,5 kg, za który przysługuje złoty medal – dumnie wymienia swój największy wędkarski sukces.
Nad morzem i na miejscu w Szczytnie część swojego urlopu spędziła burmistrz Danuta Górska. Zostało jej jeszcze 16 dni.
- Potrzebne jest oderwanie od codziennych spraw – tłumaczy. – Po urlopie zawsze wracam do pracy odprężona i zrelaksowana.
Samorządowców, tak jak innych pracowników, obowiązują przepisy urlopowe. Praktyka pokazuje jednak, że bez żadnych konsekwencji nie stosują się do nich. Inspekcja pracy w razie wykrycia takich sytuacji najczęściej wskazuje tylko nieprawidłowości. Kara może być nakładana tylko, gdy ktoś jest winny, a z ustaleniem tego – jak twierdzą inspektorzy - mogą być kłopoty. Brakuje jednoznacznych zapisów, kto wobec wójta czy burmistrza wykonuje w samorządzie czynności z zakresu prawa pracy.
- Najlepiej jak sprawie przyjrzą się lokalne media i nagłośnią ją. Presja społeczna może zdziałać więcej niż inspekcja – tłumaczy jeden z inspektorów.
Andrzej Olszewski