Kolejna gala Jurandów już za nami. Ani na jotę nie zmieniła się jej skostniała formuła – znów mieliśmy po pięć wyróżnień i pięć statuetek, w dodatku aż dwie honorowe. Z tego powodu, o czym pisaliśmy już rok temu, postacie rzeczywiście zasłużone dla powiatu giną gdzieś w tłumie. Po kilku dniach nikt nie pamięta, kto dostał nagrodę.
Ale w tym roku mieliśmy wyjątkowy „smaczek”, dodający tej zastygłej imprezie nieco pikanterii. Kapituła przyznająca Jurandy postanowiła albo zażartować sobie (wersja łagodna), albo zakpić (wersja ostrzejsza) nie tylko z mieszkańców powiatu, ale też i dotychczasowych laureatów. Jednego z Jurandów honorowych, najwyższe podobno wyróżnienie w powiecie szczycieńskim, otrzymał ... Marek Michniewicz, były długoletni p.o. dyrektora szpitala w Szczytnie. Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie opieki zdrowotnej, a konkretnie – uratowanie szpitala. Tak, tak, drodzy Czytelnicy przecierający oczy ze zdumienia, nie ma tu pomyłki. A tak na poważnie – to ewidentne lekceważenie opinii publicznej i przejaw arogancji władzy. O przyznaniu statuetek honorowych decyduje przecież przewodniczący kapituły, czyli starosta Matłach.
Michniewicz odchodził ze stanowiska p.o. w niesławie, po wniosku wystosowanym do Zarządu Powiatu przez CBA, które dopatrzyło się w działaniach dyrektora nieprawidłowości. Kierując szpitalem, prowadził jednocześnie własną działalność gospodarczą, naruszając przepisy ustawy antykorupcyjnej. Rządzący powiatem przez dziewięć długich lat udawali, że wszystko jest w porządku. Kres temu położyły dopiero artykuły w „Kurku” i interwencja CBA. Teraz powiatowi włodarze znów udają, że nic się nie stało, bo przecież prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące starosty Matłacha, który tolerował te naganne praktyki. Dlatego, aby podkreślić, że tak naprawdę sprawy nie było, Michniewicz na pożegnanie powinien dostać jakąś nagrodę. Najlepiej Juranda, i to od razu honorowego. Trudno o większy cynizm. Zwyciężyła partyjna solidarność i brak zwykłej przyzwoitości, także wobec osób już nagrodzonych tą statuetką. Jurandy honorowe powinny być przyznawane ludziom o niekwestionowanych zasługach, cieszących się nieposzlakowaną opinią w społeczeństwie. Czy były p.o. dyrektora szpitala może być stawiany w jednym szeregu obok największych autorytetów uhonorowanych tym wyróżnieniem?
Jurand, sienkiewiczowski bohater, niezłomny rycerz pali się ze wstydu.
Ewa Kułakowska