Horst Kopkow nie umarł w 1948 roku. Jego śmierć sfingowały wówczas brytyjskie służby specjalne. W rzeczywistości Kopkow żył dostatnio przez długie
lata w Gelsenkirchen i zmarł tam dopiero 13 października 1996 roku. Dla zachodnich tajnych służb jego wiedza musiała być bezcenna.
Tajemnica
z archiwum
W 2004 roku, 56 lat po rzekomej śmierci Horsta Kopkowa, brytyjskie Archiwum Narodowe ujawniło dokumenty, z których wynikało, że Kopkow nie umarł w 1948 roku i przez długie lata cieszył się „drugim życiem”, korzystając z ochrony MI5 i MI6. W Wielkiej Brytanii wywołało to szok. Oto człowiek, który w czasie II wojny światowej wydał rozkazy zamordowania około 100 schwytanych angielskich szpiegów, korzystał aż do śmierci z opieki roztoczonej nad nim przez brytyjskie służby specjalne i żył wraz z rodziną w luksusach na koszt brytyjskiego podatnika. Dzieci i rodziny pomordowanych agentów brytyjskich w swych wypowiedziach nie pozostawiły suchej nitki na tajnych służbach Jej Królewskiej Mości. Tamtejsza opinia publiczna do dzisiaj zastanawia się nad tym jak cennym nabytkiem dla MI5 i MI6 był Horst Kopkow ze swoją znajomością sowieckiego wywiadu, tak że wskutek tego służby te uchroniły go od niemal pewnego stryczka oraz zapewniły spokojne i luksusowe życie. To pozostanie tajemnicą tych służb jeszcze przez długie lata. Smaku całej sprawie dodaje fakt, że Kopkowa przesłuchiwał między innymi Kim Philby, szef londyńskiego MI6, który w latach 60. XX wieku okazał się długoletnim sowieckim szpiegiem.
Wujek Peter
Z chwilą swej „śmierci” w 1948 roku Horst Kopkow otrzymał nową tożsamość i nowe nazwisko. Nazywał się teraz Peter Cordes i oficjalnie był przedsiębiorcą w branży tekstylnej. Naprawdę jednak działał jako agent brytyjskiego kontrwywiadu MI5, mający na celu zwalczanie szpiegów z krajów komunistycznych, głównie ze Związku Radzieckiego. Jak wskazują różne ślady, współpracował także z brytyjskim wywiadem MI6, amerykańską CIA i zachodnioniemieckimi służbami wywiadowczymi BND. Około 1950 roku zamieszkał w Gelsenkirchen, ze swoją rodziną. Znajomym i sąsiadom, którzy wiedzieli, że mąż Gerdy Kopkow nie żyje, przedstawiono go jako „wujka Petera”. W 1956 roku Kopkow wrócił do swojego starego nazwiska i od tej pory nazywał się Horst Kopkow – Cordes. Gerda Kopkow wspomina o tym fakcie, że w Niemczech w tym czasie to nie było takie trudne do zaakceptowania przez ludzi. Wielu bowiem znajdowało się w takiej samej sytuacji i nikt nie pytał dlaczego. W ramach swych służbowych obowiązków Horst Kopkow często podróżował, oczywiście oficjalnie jako przedsiębiorca tekstylny lub dyrektor fabryki. Lubił Morze Śródziemne i Egipt – mówi Gerda Kopkow, która sama preferowała podróże do Irlandii, gdzie malowała. W ostatnich latach życia Horst Kopkow zmagał się z chorobą Parkinsona. Zmarł w otoczeniu rodziny w Gelsenkirchen 13 października 1996 roku, w wieku 86 lat, wskutek zapalenia płuc. Tym razem naprawdę. Paradoksalnie na tę samą chorobę, na którą miał umrzeć w 1948 roku.
Sekrety tajnych służb
W poniedziałek 10 stycznia 2011 roku niemiecki brukowiec „Bild” ogłosił, że zdobył dokumenty, z których wynika, iż niemieckie służby specjalne już od 1952 roku znały argentyńską kryjówkę i nową tożsamość Adolfa Eichmanna, głównego architekta zagłady Żydów w czasie II wojny światowej. Ukrywały to jednak w tajemnicy. Izraelski Mosad dopiero w 1960 roku odnalazł Eichmanna w Argentynie i go porwał. Rewelacje „Bilda” wywołały w Niemczech spore kontrowersje i zmusiły tamtejszych polityków do obietnicy upublicznienia wszystkich niemieckich dokumentów dotyczących Eichmanna.
Oczywiście nie można porównywać zbrodni Kopkowa do zbrodni Eichmanna, jednakże dla Brytyjczyków sprawa Kopkowa jest równie kontrowersyjna i kłopotliwa jak dla Niemców ostatnie rewelacje „Bilda”. Obydwie sprawy pokazują bowiem „nieczyste” ręce tajnych służb tych państw względem dawnych zbrodniarzy nazistowskich. Kopkow z Eichmannem znajdowali się na tym samym szczeblu nazistowskiego państwa. Obydwaj byli kierownikami referatów w centrali Gestapo, Kopkow referatu IV A 2 a Eichmann referatu IV B 4. W przeciwieństwie do Eichmanna, Horst Kopkow należy do tej grupy funkcjonariuszy III Rzeszy, którym udało się uniknąć kary za popełnione zbrodnie. Na śmierć skazano szereg jego podwładnych czy też ludzi wykonujących jego rozkazy, natomiast samego Kopkowa ręka sprawiedliwości nigdy nie dosięgła. Jego sprawa pokazuje cynizm zachodnich tajnych służb oraz zachodnioniemieckich władz, które przymykały oczy na dawnych nazistowskich zbrodniarzy a nawet ich chroniły. W Niemczech bowiem o „drugim życiu” Horsta Kopkowa nie dowiedziano się dopiero w 2004 roku, lecz było to jasne znacznie wcześniej, natomiast sam Kopkow praktycznie od końca lat 50. zbytnio się nie ukrywał.
„Szcytno”
W artykule w „Sunday Times” napisano, że Horst Kopkow urodził się w Ortelsburgu, który był wówczas położony w niemieckiej prowincji Prus Wschodnich a teraz nazywa się Szcytno w Polsce. Tak to czytelnicy angielskiego tygodnika za sprawą Horsta Kopkowa dowiedzieli się o istnieniu naszego miasta. Treść tego artykułu widziałem też przetłumaczoną na jednym z portali poświęconych II wojnie światowej w języku hiszpańskim. Tam też figuruje „Szcytno”. Do tej pory „podwójne życie” Kopkowa było mało znane, lecz wraz z upublicznieniem jego sprawy trzeba liczyć się także z tym, iż Szczytno będzie wspominane w zagranicznych publikacjach przede wszystkim jako rodzinne miasto tego nie ukaranego zbrodniarza wojennego, rodem z powieści szpiegowskich. Niemiecka wikipedia pod hasłem „Ortelsburg – Szczytno” już wymienia Horsta Kopkowa jako jedną ze znanych osób pochodzących z naszego miasta. Nie tylko więc Szymany, Stare Kiejkuty, talibowie i tajne loty CIA a ostatnio film Jerzego Skolimowskiego zapewniają nam rozgłos na świecie. Teraz mamy jeszcze zbrodniarza i „łowcę szpiegów” Horsta Kopkowa. Dziwnym trafem wszystko to jest powiązane z działalnością tajnych służb. Historii Kopkowa nie powstydziliby się nawet twórcy filmów o Jamesie Bondzie. I z pewnością prędzej czy później taki film o najlepszym „łowcy szpiegów” Hitlera i zbrodniarzu wojennym ze Szczytna powstanie. Po raz kolejny życie okazało się bardziej zaskakujące od filmowego scenariusza.
Sławomir Ambroziak
PS. Niniejszy artykuł jest streszczeniem przygotowywanej przez autora książki pod tytułem „Łowca szpiegów. Dwa życia gestapowca z Mazur”, której wydanie jest planowane w 2012 roku.