Są już pierwsze zauważalne skutki zakazu niezdrowej żywności w szkołach. W Szczytnie w żadnej z nich nie funkcjonują sklepiki. Handlowcy uznali, że nie będą w stanie sprostać nowym przepisom. Sceptycznie podchodzi do nich również część dyrektorów. Ich zdaniem są one zbyt restrykcyjne i raczej nie wypłyną na zmianę nawyków żywieniowych uczniów.
RESTRYKCYJNE PRZEPISY
Od 1 września obowiązuje rozporządzenie ministra zdrowia zakazujące tzw. śmieciowego jedzenia w szkołach. Nowe przepisy zawierają szereg szczegółowych regulacji dotyczących tego, czym można karmić dzieci i młodzież. Wyeliminowanie z placówek oświatowych chipsów, słodkich napojów gazowanych, bułek czy produktów typu instant zalewanych wodą ma w założeniu ustawodawcy ograniczyć plagę otyłości i nadwagi wśród młodych ludzi. Choć rozporządzenie obowiązuje dopiero kilka tygodni, widać pierwsze jego efekty i nie chodzi tu wcale o poprawę kondycji uczniów. W Szczytnie od początku września w żadnej ze szkół nie ma już sklepików. Okazało się, że handlowcom działalność ta przestała się opłacać. – Pani prowadząca u nas sklepik już w czerwcu poinformowała mnie, że nie będzie w stanie sprostać nowym przepisom – mówi Mariola Jaworska, dyrektor Zespołu Szkół nr 3 w Szczytnie.
Sklepiku nie ma już także w Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 2, choć placówka ta już od wielu lat uczestniczy w programie promującym zdrowie i może się poszczycić ogólnopolskimi certyfikatami.