Za oknem szaro, buro i ponuro. W czasie deszczu nie tylko „dzieci się nudzą” - dorośli, gdy nie mają pasji, gdy nie idą do pracy -też. Ja się nie nudzę – czytam. Wręcz nie mogę oderwać wzroku od kartek powieści Lewisa DeSoto „Źdźbło trawy”. Pełna liryzmu i hipnotycznego uroku powieść obyczajowa o niezwykłej przyjaźni dwóch kobiet różniących się kolorem skóry przenosi mnie w egzotyczne krajobrazy Afryki. Jeśli lubicie czytać i trafi się Wam taka „perełka”, którą pochłania się jednym tchem i czyta od przysłowiowej „deski do deski”, to znacie to uczucie...
Ja uwielbiam ten niezwykły i ciekawy świat książek. Niby jestem w domu, a mnie nie ma, bo „kto czyta żyje wielokrotnie”. Czytanie jest fantastycznym lekarstwem na nudę, ale... jak to ktoś kiedyś powiedział jest „bezproduktywne”, nie przynosi żadnych efektów. Jednak daje taką niebywałą strawę duchową, taki pokarm dla myśli, uczuć, że gdy tylko mogę – sięgam po ciekawe lektury. W pokoju, gdzie siedzę zapatrzona w literki przewracanych kartek gra telewizor, a mój mąż pochylony nad stołem skleja... statek z papieru. Podnoszę wzrok i widzę jak pracowicie składa wycinane z „Małego modelarza” elementy kolejnego „arcydzieła sztuki”. Z podziwem patrzę jak sprawnie mu to idzie, ileż precyzji, ileż cierpliwości potrzeba, by powstał model. Nasze mieszkanie, to istna modelarnia. Na segmencie dumnie prezentują się okręty, żaglowce, samoloty, czołgi... Jest tego moc. Już wielokrotnie namawiałam mojego Janusza, by pozwolił zrobić wystawę np. w MDK, ale w swojej skromności twierdzi, że są lepsi, a on skleja dla siebie. Modelarstwem zajmuje się od wielu, wielu lat. Ta pasja zaczęła się w prosty sposób, z synem Mariuszem sklejał plastykowe samoloty. Gdy kupiłam „Małego modelarza”, to najpierw obaj sklejali, ale dziecko „wyrosło” z tego, a Janusz wrósł na dobre i modelarstwo, to jego „zaczarowany świat”. Wprawdzie razem już nie sklejają, ale to syn nabywa w internecie archiwalne pozycje „Małego modelarza” i podrzuca do „zabawy” ojcu. Uśmiecham się, bo przypomniała mi się zabawna historyjka. Otóż do łączenia papierowych elementów z tekturą potrzebny jest klej. Sprawdzony i wypróbowany, to Butapren. Można go kupić w wybranych sklepach i mój mąż zawsze po kilka sztuk nabywał. Pewnego dnia przyszedł do domu zły i cisnął zakupione tubki na kanapę. Okazało się, że sprzedawczyni tak aluzyjnie skwitowała zakup, podejrzewając go o „wąchanie”. Śmiałam się z tego i kilka razy sama dokonywałam zakupu „podejrzanego” produktu. Gdy mnie zapytano czemu ciągle sklejam buty zamiast zanieść do szewca odpowiedziałam, że to nie do butów to „do wąchania”. Za oknem pada, a my robimy to co lubimy – czytamy i sklejamy. W telewizji trwa jakaś audycja, gdy pochłania mnie akcja powieści nie słyszę nic, ale gdy odkładam książkę docierają do mnie słowa młodej pani psycholog. Mówi, że jesień to czas chandr, stresów, że ludzi dopada melancholia. Radzi, żeby bez względu na pogodę wychodzić z domu, spacerować... Mówi, że warto mieć jakąś pasję... „A ty dzisiaj nie wybierasz się na rower?” - dziwi się mój mąż. „Pada” - odpowiadam, ale spoglądam na zegarek. Mam piętnaście minut, wszak to dziś niedziela i na Placu Juranda o 10-tej drużyna rowerowa się zbiera. Ciepła kurtka z kapturem, rękawiczki i już jestem na rowerze. Siąpi. Na miejscu spotkań nie ma nikogo z pasjonatów dwóch kółek. Czekam dla przyzwoitości 5 minut i ruszam brzegiem Dużego Domowego. Na zwykle obleganej ścieżce pieszo-rowerowej nie ma nikogo, na szczęście przestaje padać. Zatrzymuję się i pstrykam zdjęcia. W okolicach Kamionka wąską ścieżynką wjeżdżam w rokitnikowy gaj. To istna ptasia remiza, na oblepionych pomarańczowymi koralami krzewach trwa wielkie zamieszanie. Gdy wyciągam aparat spłoszeni biesiadnicy odfruwają, tylko ciekawska sroczka przyjaźnie macha ogonkiem, ale i ona umyka, nie chce być sfotografowana. Zrywam kilka pomarańczowych kulek i wkładam do ust. Mają cierpki smak, krzywię się połykając bogate w witaminy jagody. Wracam na ścieżkę i mijam zakapturzone piechurki oraz innych rowerzystów. Do moich opon przykleiły się zielone źdźbła trawy i już wiem, że świat jest piękny i ciekawy.
Grażyna Saj-Klocek