Kontynuujemy cykl tekstów poświęconych Zbigniewowi Dobkowskiemu, obecnemu prezesowi KSR TKKF, organizatorowi wielu imprez dla dużych i małych, byłemu sędziemu piłkarskiemu, wcześniej – czynnemu zawodnikowi. Dziś o Maratonie Juranda, imprezie, z którą przez lata był związany.

Ze wspomnień pana Zbyszka (5)
Zbigniew Dobkowski w koszulce z XXV edycji Maratonu Juranda i ze statuetką otrzymaną w dowód uznania za organizowanie biegu

W poprzednim odcinku cyklu skupiliśmy się na krzewieniu przez Zbigniewa Dobkowskiego kultury fizycznej w szczycieńskiej UNITRZE. Już jednak wtedy, czyli w latach 80. ubiegłego wieku, znajdował on czas na współorganizowanie przedsięwzięć niezwiązanych ściśle z zakładem pracy. Jednym z przykładów jest Bieg Juranda, który z czasem przekształcił się w Maraton Juranda. Impreza była organizowana pod egidą szczycieńskiego TKKF. W latach 80. Zbigniew Dobkowski był tam sekretarzem i członkiem zarządu. Skoro nazwa imprezy odwoływała się do Juranda, miejsce startu znajdowało się pierwotnie w Spychowie. Trasa biegu, wydłużonego wkrótce do 42 km 195 m, ulegała jednak zmianom. Różny był też termin przeprowadzania imprezy. Przez pewien czas łączono ją z Dniami i Nocami Szczytna. – Byłem sędzią startowym i sędzią na mecie maratonu – wspomina Zbigniew Dobkowski. – Prowadziłem też Mały Bieg Juranda w parku nad mniejszym z naszych jezior.

Jak mówi, przygotowywanie kolejnych edycji imprezy stanowiło duże wyzwanie logistyczne.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.