Tradycyjnie, w pierwszy weekend sierpnia, plac Juranda przemienia się w ogromną polową kuchnię, w której przyrządzane są najrozmaitsze potrawy z ziemniaka, później poddane ocenie i degustacji licznie zgromadzonej publiczności. Najwięksi smakosze potrafili spałaszować po tuzinie porcji kartoflaka.
Już czwarty raz z rzędu Szczytno obchodziło Święto Mazurskiego Kartoflaka, którego główną atrakcją jest darmowa degustacja najrozmaitszych potraw z ziemniaka oraz gastronomiczne boje. Najpierw do konkursu na najsmakowitszą potrawę ziemniaczaną - zupę oraz danie główne przystąpiły restauracje i hotele. Choć ideą konkursu było promowanie tradycyjnego jadła regionalnego, nie obyło się bez europejskich akcentów. „Kreativ Hotel” z reszelskiego zamku przygotował bowiem m. in. kartoflankę wg. Angeli Merkel. Pozostali uczestnicy konkursu skupili się jednak na miejscowych recepturach, przyrządzając m. in. placki ziemniaczane z musem borówkowym, zupę zagraj, kartacze ziemniaczane czy wreszcie mniej znane plince kartoflane, czyli coś w rodzaju pyz, tyle że faszerowane nie mięsem, a wędzonym węgorzem.
Zaraz po przygotowaniu, potrawy trafiały na stół jury, któremu w tym roku szefował znany z poprzednich edycji „Kartoflaka” prof. dr Grzegorz Russak, znawca i propagator polskiej kuchni regionalnej. W tym samym czasie gotowych potraw mogła spróbować także publiczność. Do poszczególnych stoisk ustawiły się zatem długie kolejki.
- No tak, władza to ma przywileje, nie musi wystawać, jak my w ogonku - skarżył się jeden z kolejkowiczów. Tymczasem jury nie zaspakajało w ten sposób apetytu, ale wykonywało swój obowiązek - konkursową degustację.
Po spróbowaniu potraw i dłuższej naradzie jurorzy wreszcie wydali końcowy werdykt. Pierwsze miejsce w kategorii zakładów kulinarnych zdobyła karczma „Nad Sandelą” z Lubawy, za kartoflankę chłopską na wołowinie i zawijas kartoflany po mazursku.
W konkursie pań z Kół Gospodyń Wiejskich bezkonkurencyjna okazała się Dorota Bednarczyk z Lipowca, która przygotowała kartoflankę i ziemniaki zapiekane z ziołami wraz z zsiadłym mlekiem. Święto nie mogło obejść się bez tradycyjnego boju rozgrywanego o palmę pierwszeństwa w przyrządzaniu najsmaczniejszego kartoflaka, tocznego od kilku lat między restauracją „Mazuriana”, a stołówką „Pryma”. Sztuki oceniania specjałów przygotowanych przez te placówki dokonywało 40-osobowe(!) jury wyłonione z publiczności. Poszczególni członkowie zaprezentowali się w kilku słowach i wówczas okazało się, że wśród tego gremium jest pan o nazwisku Pyra. Co ciekawe, nigdy nie jadł on kartoflaka, ale potrawa ta bardzo mu smakowała. Decyzjęjury, okazało się, że kolejny raz wygrał kartoflak z „Mazuriany”, reprezentowanej przez mistrza kuchni Mariusza Matwiejczuka i Patrycję Żywicę.
Były też rozmaite konkursy, a największym powodzeniem cieszyły się zawody w dojeniu co prawda nie prawdziwej, a plastikowej krowy, ale i tak uciechy było co niemiara. Trzeba było przeprowadzić aż dwie tury - dla dorosłych oraz dzieci. Młodzież do dojenia jakoś się nie garnęła. Uciechom kulinarnym towarzyszyły też występy rozmaitych grup muzycznych. Na początku prezentowały się zespoły folklorystyczne, później w godzinach wieczornych wystąpiła grupa Peace Maker oraz gwiazda „Kartoflaka” Maciej Miecznikowski z zespołem Leszcze.
Marek J.Plitt/fot. M.J.Plitt