Czekaliśmy na zimę - i się doczekaliśmy.
Opady z prawdziwego zdarzenia pojawiły się z piątkowy wieczór i już wkrótce nasze ziemie otuliła biała pierzynka. W weekend w zimowej odsłonie ukazał się szczycieński ratusz (fot. 1) . Wprawdzie drogowcy muszą robić swoje, stąd śnieg z głównych dróg szybko poznikał i nawierzchnia zrobiła się czarna, na Trzech Króli zaś - śliska. Jak z zimą będzie dalej - tego nie wiedzą do końca nawet meteorolodzy. Ocieplenie zapowiadane wcześniej na bieżący tydzień, chyba nie będzie aż tak intensywne. Jedno jest pewne - jakieś konkretne akcenty związane z obecną porą roku w końcu mieliśmy. Pojawiła się chociażby okazja, by ulepić bałwana, czyli jeden z zimowych symboli. Co niektórzy chcieliby, aby biało robiło się już na początku grudnia, czyli tak jak kiedyś. Stąd swoiste zaklinanie rzeczywistości - nie mogę ulepić tradycyjnego bałwana, zrobię zatem sobie trwalszego z materiału, który nie jest uzależniony od warunków pogodowych (fot. 2). Nie da się ukryć, że delikatne ochłodzenie pozwalające poleżeć śniegowi przyszło dość późno. Aż do samego początku stycznia aura przypominała ciągle mało lubiany listopad. Z drugiej strony stosunkowo wysokie temperatury sprawiły, że usłyszeliśmy np. o rosnących w niektórych miejscach baziach, a sami w ostatnich dniach grudnia widzieliśmy w lesie świeżutką kanię (fot. 3), która miała najwyraźniej ochotę jeszcze urosnąć.
W ŚWIĄTECZNYM BLASKU
Okres świąteczny kończy się teoretycznie w najbliższą niedzielę kościelnym świętem Chrztu Pańskiego. W praktyce część dekoracji bożonarodzeniowych - wraz kolędami - przetrwa aż do początku lutego, czyli do uroczystości Ofiarowania Pańskiego, nazywanej także świętem Matki Bożej Gromnicznej. Rozstać się zbyt szybko ze świątecznym wystrojem jakoś trudno, stąd obecność w świątyniach bożonarodzeniowych szopek (fot. 4) . Mikołaje wraz z postaciami towarzyszącymi wciąż ozdabiają wejścia i sąsiedztwa domostw - zarówno tych wielorodzinnych (fot. 5), jak i tych trochę mniejszych (fot. 6) . Za kilka tygodni dekoracje definitywnie znikną, a na kolejne trzeba będzie poczekać prawie rok.