JEDWABNO
Jak co roku liczne prywatne posesje, a także balkony w blokach mieszkalnych są ładnie strojone z okazji Świąt. Daje się to zauważyć nie tylko w Szczytnie, ale i innych mniejszych lub większych miejscowościach powiatu. Nasza Czytelniczka z Jedwabna, pani Bożena Adamska, przysłała nam kilka fotografii swojego przybranego różnokolorowymi lampkami i ozdobami domku, stojącego przy ul. Wielbarskiej. Zdjęcia, jak pisze, zostały wykonane w trakcie pierwszego opadu śniegu, co miało miejsce jeszcze w zeszłym, tzn. 2008 roku - fot. 1.
Państwo Adamscy tak naprawdę mieszkają na stałe w Nidzicy, ale jak mówi głowa rodziny pan Edward, przynajmniej dwa, trzy dni w tygodniu spędzają w Jedwabnie. Dekoracje urządza razem z żoną już od dobrych kilku, jeśli nie kilkunastu lat. Początkowo robili to głównie dla dzieci.
- Teraz, gdy nasze pociechy są już prawie dorosłe, przystrajamy dom dla własnej przyjemności - powiedział nam pan Edward.
PASYM
Świątecznym wystrojem miasta chwalą się także mieszkańcy Pasymia. Ratusz - powiadają - został przystrojony jak nigdy i warto byłoby, aby „Kurek” odwiedził ów ościenny gród. Cóż było robić - pojechaliśmy i zobaczyliśmy. Faktycznie było warto, bo ratuszowe iluminacje wyglądają ciekawie - fot. 2.
Ale to nie wszystko. Różnobarwnymi światełkami przystojony jest sąsiadujący z ratuszem Miejski Ośrodek Kultury, świąteczny wystrój mają także niektóre pasymskie ulice. Nad jezdniami zwieszają się wielkie, świetlne płatki śniegu, a na ulicznych latarniach świecą... wielkie białe kwiaty - fot. 3.
ŚWIETLISTY OGRÓDEK
Zapędziwszy się podczas spaceru po Szczytnie na ul. Władysława IV, zauważyliśmy tam piękny świąteczny ogródek pod sklepem państwa Haliny i Antoniego Drężków. Duże i małe choineczki przystrojone różnokolorowymi lampkami przyprószone śniegiem wyglądają naprawdę efektownie. Całość stwarza czar jakiegoś iście bajkowego zakątka - fot. 4. Ta i inne dekoracje świąteczne zamieszczone są na okładce.
ODŁOŻONY PROJEKT
Nasze szczycieńskie ulice, choć inne, to nie wyglądają gorzej od pasymskich - fot. 5. Tyle że, jak pisaliśmy w ubiegłym roku, na pierwszy plan całej świątecznej dekoracji miasta miał wybić się ratusz. Powstał pięknie wyglądający na papierze projekt. Na wieży miała zawisnąć świetlista choinka ciągnąca się od balkonu aż po sam jej szczyt, a cały budynek ratusza - krawędzie dachu oraz ścian miały okalać świetlne, kolorowe sznury złożone z tysiąca lampek. Niestety, wojewódzki konserwator zabytków zakwestionował sposób mocowania światełek i nie wyraził zgody na zrealizowanie projektu.
- Cóż, co się odwlecze, to nie uciecze. Miasto nie odpuści i postara się tak przygotować dokumentację, aby do niczego nie można było zgłosić zastrzeżeń - zapewniał w ubiegłym roku wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk. I co? Nowej iluminacji na ratuszu nie widać. Po namyśle władze miasta doszły bowiem do wniosku, że taka okazjonalna instalacja świąteczna byłaby zbyt kosztowna i przede wszystkim krótkotrwała.
- Sięgnięto po nowy pomysł- oświetlenie stałe - powiedziała nam burmistrz Danuta Górska. Już są wykonane wstępne roboty - oklablowanie itp., ale całość zostanie uruchomiona nieco później, w nowym roku budżetowym, aby koszty rozłożyć na miniony i nowy rok.
KANONADY OD RANA
Już na kilka dni przed sylwestrem tu i tam rozlokowywały się w Szczytnie liczne stoiska z iście wybuchowymi materiałami. Czy kto mały, czy duży mógł bez większych kłopotów nabyć rozmaitego rodzaju petardy, rakiety lub całe, kompletne wyrzutnie sylwestrowych rac. Trochę, a właściwie to więcej niż trochę, to straszno, bo jak wiadomo, są to niebezpieczne rzeczy i o wypadek podczas niewłaściwego użytkowania nietrudno. Dlatego, naszym zdaniem, na wyróżnienie zasłużyło stoisko, które było usytuowane naprzeciw dworca autobusowego, tuż pod oddziałem Banku Spółdzielczego. Dlaczego - wyjaśni kolejne zdjęcie - fot. 6. Był to jedyny w Szczytnie stragan oferujący jednocześnie z racami i petardami bardzo przydatne w tym przypadku solidne wojskowe hełmy (fot 6. - biały otok). W takim rynsztunku zabawa z wybuchowymi materiałami jest na pewno dużo bezpieczniejsza. A bardziej poważnie, to niestety, z powodu powszechnej dostępności artykułów pirotechnicznych całkiem małe dzieci i nieco starsza młodzież zabawiała się nimi już na kilka dni przed sylwestrem. Głośne huki i niespodziewane rozbłyski były bardzo denerwujące, a widok petard czy rac w rękach dzieci napawał wielkim niepokojem. Swoją gehennę przeżyły też domowe zwierzaki, których w naszym mieście przecież nie brakuje. Psy po każdym wybuchu chowały się pod komody, zaś kotki jeżyły karki, wciskając się w najciemniejsze kąty.
SYLWESTER NA PLACU
Jak co roku, mimo braku oficjalnych zapowiedzi, na placu Juranda zgromadziła się grupka osób pragnąca wspólnie, na powietrzu powitać Nowy Rok. Nie licząc na jakiś oficjalny pokaz sztucznych ogni, zebrani przytachali własne arsenały rakiet i petard oraz ów nieodzowny atrybut - butelki szampana. Niecierpliwi zabawiali się ze środkami pirotechnicznymi grubo przed północą, inni potrafili powstrzymać się jednak do momentu, aż ratuszowy zegar wybił północ. Wtedy w ruch poszły wszelkie dostępne race oraz petardy a gęsty, różnokolorowy dym owiał nieomal cały plac Juranda. Zaraz potem wznoszno liczne toasty i składano sobie noworoczne życzenia. O dziwo, tuż po północy, zza ratuszowej wieży wystrzeliły niespodziewanie różnokolorowe race, więc uciechy było jeszcze więcej. Sztuczne ognie szybowały po niebie dość długo i całkiem efektownie. Ów niezapowiadany wcześniej pokaz fajerwerków spodobał się wszystkim, wywołując tu i ówdzie nawet okrzyki podziwu - fot. 7. „Kurek” corocznym obyczajem gościł oczywiście na placu, gdzie m. in. spotkał grupkę sympatycznych Ślązaków - fot. 8.
- Przybyliśmy aż z Katowic - zakomunikował nam młody mężczyzna nalewający akurat lampki szampana. Ślązacy sądzili, że na Mazurach, które leżą dalej na północ niż Śląsk, znajdą dużo śniegu. Niestety, mocno się rozczarowali. Na samym placu, tuż pod ratuszową wieżą nie było zbyt wielu osób, ale na obrzeżach, tj. wokół ronda zebrał się całkiem spory tłumek. Szkoda, że niegdysiejszy obyczaj spędzania sylwestra na świeżym powietrzu w bardziej zorganizowanej formie upadł. A kiedyś przecież rozbrzmiewała na placu muzyka, zaś z ratuszowego balkonu ówcześni włodarze głosili noworoczne orędzia. Teraz wszystko to odeszło w niepamięć, ale i tak witających gromadnie Nowy Rok w centrum miasta ciągle zjawia się jeszcze sporo.