Tydzień temu zaproponowaliśmy Czytelnikom "Kurka" podzielenie się z nami swoimi refleksjami po śmierci Ojca Świętego. Dziś przedstawiamy pierwsze listy i wiersz.
NIGDY NIE ZAPOMNĘ
Chorobę i śmierć Papieża przeżyłam tak, jak tragedię w swojej rodzinie. Nie dociera do mnie, że Ojciec Święty już nie żyje.
Najbardziej utkwiła mi w pamięci I Pielgrzymka w 1979 roku, kiedy pracowałam w Księżym Lasku. W pierwszym dniu wizyty, tam gdzie mieszkałam, wyłączono prąd. Z żalu i niemocy zaczęłam płakać. Podszedł do mnie chłopiec, który mieszkał na kolonii wsi i powiedział: - Niech Pani nie płacze, moja mama zaprasza wszystkich do nas.
Za chwilę przyjechała rowerem mama chłopca i ponowiła zaproszenie już osobiście. Rozpromienieni całą szkołą poszliśmy oglądać Powitanie Ojca Świętego.
Nigdy nie zapomnę też bulwersujących mnie zdarzeń. Tego chociażby, w jaki sposób ubliżał Ojcu Świętemu Jerzy Urban w czasopiśmie "NIE". Wstrząsnęło mną także zachowanie prezydenta i jego ministra w Kaliszu na lotnisku.
Bardzo mi też było smutno, kiedy Ojciec Święty podupadł na zdrowiu, a niektórzy Polacy, zamiast modlić się o Jego zdrowie, często mówili, że Papież powinien już ustąpić.
Anna Rybińska
nauczycielka
NURTUJĄCE PYTANIA
Śmierć... Koniec... czy początek...? Jeszcze jeden rozdział życia zamknięty... A może otwarty nowy...? Może był to tylko jeszcze jeden z kolejnych epizodów codzienności...?
Pytania same cisną się do głowy. Odpowiedzi wiele albo nie pojawiają się wcale.
Tego, który starał się znaleźć odpowiedzi na te i wiele innych pytań, i przekazać je całemu światu, niestety, już między nami żywego nie ma. Możemy odczuwać jedynie Jego obecność duchową. Możemy, ale czy zechcemy.
We wszystkie dni, od momentu śmierci Papieża uczestniczyłem w liturgii modlitewnej, która odbywała się w mojej parafii. Widziałem zapłakane oczy, pełne smutku i zadumy twarze, słyszałem namiętnie wypowiadane słowa modlitwy. Każdego dnia ludzi przybywało. W sercu pojawiała się radość; nie jestem w tym żalu osamotniony. Inni czują podobnie. Kiedy stawiałem zapaloną świecę na parapecie okna, po komunikacie o śmierci Jana Pawła II, już wtedy widziałem, że nie jestem sam. W innych oknach też pojawiły się światełka. Były to sygnały - jestem gotowy do zjednoczenia w smutku i cierpieniu. Nie chcę przeżywać żałoby sam.
Pojawiły się jednak i wyrzuty. Oto brakowało mi w tym wszystkim dzieci i młodzieży, Owszem byli, ale ci, którzy są w kościele w każdą niedzielę i święta. A gdzie pozostali?
Czyż nie dziesięciu zostało uzdrowionych...? I zrobiło mi się przykro. Ale pojawił się też wyrzut. Ile razy pokazałem tego Wielkiego Polaka-Papieża młodym? W jaki sposób przybliżałem im tę Postać w czasie Jego pontyfikatu? A może ci młodzi wcale nie zdążyli Go poznać, więc jak się mieli zaprzyjaźnić? Ile trudnych zadań nie postawiłem przed młodymi ludźmi, do czego stale zachęcał Papież? A przede wszystkim jakie trudne zadanie postawiłem sobie?
Takich pytań - jak przeżywam w rodzinie, we wspólnocie sakramenty Chrztu św., Pierwszej Komunii św., coniedzielnej Eucharystii - postawię sobie wiele. Postaram się na nie odpowiedzieć. Chcę, by była to odpowiedź konstruktywna. Zachęcam też innych do podobnego działania. Wtedy wspólnie wypełnimy ostatnią wolę Jana Pawła II zawartą w Jego ostatnim słowie, wypowiedzianym w momencie śmierci: niech się tak stanie.
mieszkaniec Świętajna
(nazwisko i adres do wiadomości redakcji)
DLA OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
Wielką mi uczyniłeś żałość w sercu moim
mój Kochany Papieżu tym Odejściem Swoim.
Tyś nas wszystkich nauczał, kochał i prowadził
Byłeś Światłem Przewodnim, nikogoś nie zdradził.
Całe lata walczyłeś o dobro na świecie
kochał Cię i starszy, i młodszy, i dziecię.
Dałeś przykład, jak dobrem zło zwyciężać trzeba
Żeby na tym padole nie zabrakło chleba.
Uczyłeś nas miłości, skruchy, przebaczania,
gdy Cię kule dosięgły i inne zmagania.
Teraz, gdy już odszedłeś, pamięć Twoja jest wielka
nie jak chmurka ulotna, czy w słońcu kropelka.
W sercu będę Cię nosił i umyśle swoim
Boś Jest Świata Idolem, Wielkim Mistrzem moim.
Wojciech Wojciechowski
Pasym 03.04.05 godz. 5.00
2005.04.13