Niedawno, w jednym z tygodników, przeczytałem wypowiedź Kuby Wojewódzkiego, recenzującego niewyczerpanego kabareciarza, czyli Jana Pietrzaka.
Krytyka brzmiała mniej więcej tak – cytuję z pamięci: „Kabareciarza przebranego za babę można jakoś znieść na estradzie, ale kabareciarz występujący w roli hejtera jest nie do przyjęcia”. Kto to jest hejter? Jest to osoba, która publikuje obraźliwe, skrajnie krytyczne opinie, pozbawione rzeczowej argumentacji. Pod adresem konkretnych osób. Poznałem Jana Pietrzaka wiele lat temu i pamiętam szereg jego piosenek, które w swoim czasie były przebojami. Na przykład „Spokojnie chłopie”, albo „Za trzydzieści parę lat”. No, ale to było bardzo dawno temu. Dziś jest inaczej. Ta znajomość, to żaden dla mnie zaszczyt. Teksty Pietrzaka przestały być dowcipne, a stały się żenująco obraźliwe i nienawistne wobec wielu osób. Czyli hejterskie. Wojewódzki, niestety, ma całkowitą rację. Szkoda. Taki sposób wypowiadania się nazywamy mową nienawiści. Szczególnie natrętną pośród polityków, ale nie tylko. Skąd to się wzięło? Dlaczego używanie słów złych, obraźliwych stało się modą dzisiejszej rzeczywistości? Pytanie interesujące niemal wszystkich. W łódzkim Teatrze Komedia Impro wystawiono sztukę „Hejter, czyli jeden z nas”. Jest to spektakl interaktywny, to jest taki, w którym widzowie współtworzą widowisko wspólnie z artystami. Cieszy się on ogromnym zainteresowaniem.
Złe słowa, dzisiaj rozkwitłe w szczególnej atmosferze internetu, to nie tylko komputerowe publikacje.