Ciągłe awarie, naprawy i lejąca się w kotłowni woda – z takimi problemami borykają się mieszkańcy oraz zarządca domów na ul. Leśnej w Jedwabnie. Aż trudno uwierzyć, że winne całej sytuacji są zamontowane zaledwie dwa lata temu kotły grzewcze, które nie nadają się już do użytku. Mieszkańcy nie mają wątpliwości, że to skutek niegospodarności poprzednich władz gminy. Wójt Krzysztof Otulakowski uważa, że sprawę powinna wyjaśnić komisja rewizyjna i ewentualnie skierować ją do prokuratury.
AWARIA ZA AWARIĄ
Czy to możliwe, aby kotły grzewcze eksploatowane zaledwie przez dwa lata, nie nadawały się już do użytku? Okazuje się, że tak. Przekonali się o tym mieszkańcy ul. Leśnej w Jedwabnie. Zamontowane przez gminę nowe urządzenia nie służyły im długo. Powód? Zbyt mała moc w stosunku do ogrzewanej powierzchni. Do tego dochodzi jeszcze ich nieekonomiczność, bo pochłaniają one ogromne ilości węgla. Jak mówi administrator budynków na osiedlu Zbigniew Wróblewski z firmy Pro Domus, z podobną sytuacja zetknął się po raz pierwszy.
- Dzierżawię osiem kotłowni i takich przypadków tam nie było. To ewenement, że dokładnie z końcem gwarancji skończyły się też i kotły – twierdzi Zbigniew Wróblewski. Administrowanie budynkami na ul. Leśnej przejął wraz z początkiem października ubiegłego roku i od tamtej pory musiał usuwać już cztery awarie związane z wadliwie działającymi kotłami.
- Robimy co możemy, ale woda i tak leje się na wszystkie strony – mówi administrator.
TO NIEGOSPODARNOŚĆ
Irytacji z powodu nietrafionego zakupu nie kryją również sami mieszkańcy. Ich zdaniem to ewidentny przykład niegospodarności poprzednich władz gminy. - Żeby przetrwać jakoś tegoroczną zimę, trzeba było te kotły kilka razy spawać – relacjonuje jedna z mieszkanek osiedla, radna Regina Gromek. Dodaje, że koszt nowych urządzeń mieszkańcy mieli wliczony w czynsz.
- Przez dwa lata płaciliśmy, teraz trzeba będzie kupować nowe. Mamy nadzieję, że nie będziemy musieli nadal płacić za wyeksploatowane kotły – mówi Regina Gromek. Według niej poprzednie władze wykazały się daleko idąca niegospodarnością, zakupując i instalując kotły o zbyt małej wydajności. - Wójt Budny twierdził, że korzystał z opinii fachowców, ale nie wiemy jakich, bo nigdy ich nam nie udostępnił. Tak więc tani zakup nie zawsze wychodzi faktycznie taniej.
CZY KTOŚ WYJAŚNI SPRAWĘ?
Gmina pod nowymi rządami postanowiła wybrnąć z sytuacji, podejmując decyzję o bezprzetargowym zawarciu umowy dzierżawy kotłowni na ul. Leśnej na dziesięć lat. I choć uchwała rady tego nie precyzuje, to dzierżawcą będzie najprawdopodobniej firma Pro Domus, mająca na razie umowę tylko na trzy lata. To warunek konieczny do tego, by administratorowi opłacało się wyłożyć kwotę w granicach 70 – 80 tys. złotych na zakup nowych urządzeń. Tak jak poprzednio, również i teraz za kotły zapłacą jednak mieszkańcy, bo w stawkę czynszu będzie wliczona opłata za nie.
Wójt Krzysztof Otulakowski uważa, że wyjaśnieniem sprawy i ustaleniem, kto odpowiada za zainstalowanie niewłaściwych urządzeń, powinna zająć się komisja rewizyjna.
- Jeśli na podstawie dokumentów upewni się, że coś jest na rzeczy, to jej obowiązkiem będzie skierowanie sprawy do prokuratury – mówi wójt. Przewodniczący komisji rewizyjnej Rady Gminy Jedwabno Szczepan Worobiej zgadza się, że sytuacja jest skandaliczna. - Na pewno poproszę wójta o dokumenty związane z zakupem kotłów – zapewnia. Wątpi jednak, by odniosło to pożądany skutek.
- Z moich informacji wynika, że trudno będzie ustalić kto podjął decyzję, bo w urzędzie nie ma kompletnej dokumentacji na ten temat, a dwaj pracownicy, którzy zajmowali się sprawą za rządów wójta Budnego już nie pracują w gminie – mówi Worobiej. Przypomina, że o wadliwie działającej kotłowni na ul. Leśnej było głośno już w poprzedniej kadencji. Niepokój radnych budziły spalane tam ogromne ilości węgla. - Powoływałem wtedy z pięć komisji poświęconych tej sprawie – mówi radny. Jak się jednak okazało, niewiele to dało, bo po raz kolejny za nieodpowiedzialność władz zapłacą mieszkańcy.
Ewa Kułakowska/fot. A. Olszewski