Bankomat przy ul. B. Chrobrego w Szczytnie lubi płatać psikusy, ale klientom nie jest wcale do śmiechu. Na odzyskanie swoich pieniędzy, których im nie wypłacił będą musieli czekać dwa tygodnie.
Janusz Gębczyński to znana większości mieszkańców postać. Jest zegarmistrzem, a do tego sprawuje funkcję sołtysa Nart. Od czasu do czasu korzysta z usług bankomatu przy ul. Chrobrego. Tak też było w sobotę 23 października. Klient banku Millennium chciał wypłacić 300 zł. Włożył kartę i wystukał swój pin, a następnie żądaną kwotę. Ku jego zdziwieniu z bankomatu wyszła karta, ale pieniądze już nie.
- Mocno się zdenerwowałem, bo coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz – mówi rozżalony pan Janusz. Jego zdumienie jeszcze bardziej się pogłębiło, gdy po chwili otrzymał SMS-em informację, że z jego konta pobrane zostało 300 zł. Z reklamacją mógł się zgłosić do banku dopiero w poniedziałek, bo w sobotę oddział był nieczynny.
Od pracowników dowiedział się, że podobnych skarg na ten bankomat było już kilka. Poradzono mu, żeby złożył podanie i w nim opisał dokładnie całe zdarzenie. Tak też zrobił. Odpowiedź ma dostać w ciągu dwóch tygodni.
Kilka dni później podobna historia przydarzyła się naszemu współpracownikowi piszącemu porady dla działkowców, Stanisławowi Stefanowiczowi. Również chciał pobrać 300 zł i również bankomat wydał tylko kartę. Pan Stanisław sprawdził stan konta w drugim urządzeniu, które znajduje się w środku budynku przy ul. Chrobrego. Okazało się, że z rachunku zniknęło 300 zł. Zdenerwowany zgłosił to pracownikowi banku. Ten zdziwiony odpowiedział mu, że bankomat był niedawno ... naprawiany. Dalej procedury były takie same jak w przypadku Janusza Gębczyńskiego. Podanie i dwutygodniowe oczekiwanie na rozwiązanie sprawy. Wkrótce na bankomacie pojawiła się kartka, że jest on nieczynny.
Poprosiliśmy przedstawiciela banku Millennium o wyjaśnienia.
Usłyszeliśmy, że w każdym bankomacie po operacji zostaje ślad. W związku z tym nie będzie problemu z potwierdzeniem tego, że bankomat nie wydał pieniędzy.
W Polsce jest 9 tys. bankomatów, które rocznie wykonują 500-600 mln operacji. Banki zwykle uznają reklamacje klientów i zwracają pieniądze, ale zszarganych nerwów i straconego czasu na składanie reklamacji nikt i nic nie zrekompensuje.
(iz) /fot. IZ