Janusz Fiebig, zastępca komendanta WSPol. odchodzi na emeryturę.
- Ucieka, bo wkrótce z racji esbeckiej przeszłości zostałby zwolniony - komentują jego przeciwnicy. - Przed niczym nie uciekam, jestem po prostu zmęczony sytuacją, która została wokół mnie wytworzona - odpowiada komendant.
OSACZONY ZARZUTAMI
Inspektor Fiebig potwierdza zamiar odejścia na emeryturę z dniem 15 lutego.
- Planowałem to już w październiku ub.r., ale wówczas rozpętano wokół mnie nagonkę. Nie chcąc uciekać przed odpowiedzialnością, postanowiłem poczekać do czasu wyjaśnienia stawianych mi zarzutów - mówi komendant.
Teraz, kiedy z większości z nich został, jak twierdzi, oczyszczony może odejść z podniesioną głową.
Wydarzenia ostatnich miesięcy nie rozpieszczały zastępcy komendanta WSPol. Najpierw jego dymisji zażądał poseł PiS Aleksander Szczygło, wytykając mu esbecką przeszłość. Kierowane w tej sprawie listy i zapytania poselskie nie odnosiły jednak żadnych skutków. Fiebig miał dobre notowania w Komendzie Głównej Policji i lewicowym rządzie. Jesienią ub.r. dwóch wykładowców WSPol. skierowało prywatny akt oskarżenia przeciwko Fiebigowi, zarzucając mu pomówienie. Sprawę rozpatruje obecnie sąd w Szczytnie. Wcześniej zajmowała się nią w kontekście naruszenia zasad etyki zawodowej Komenda Główna Policji. Postępowanie dyscyplinarne zakończyło się uniewinnieniem Fiebiga.
- Było jeszcze kilka innych wniosków o wszczęcie wobec mnie postępowania dyscyplinarnego i one również zostały oddalone - nie kryje satysfakcji Fiebig.
Kolejne zarzuty, których jest adresatem, wytoczyła jedna z funkcjonariuszek WSPol. Tym razem chodzi o stosowanie wobec niej mobbingu. Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura w Mrągowie.
WOLI ODEJŚĆ NIŻ BYĆ ZWOLNIONY
Dalsza kariera Fiebiga stanęła pod znakiem zapytania, tym bardziej, że w wyniku jesiennych wyborów parlamentarnych rządy w Polsce objęło Prawo i Sprawiedliwość. Partia ta na jednym z pierwszych miejsc stawia rozliczenie z przeszłością. Według zapowiedzi jej liderów, z pracą w policji mają się pożegnać ci, którzy służyli w SB.
- Dni Fiebiga były policzone, nic dziwnego, że ucieka ze służby - mówi jeden z wykładowców WSPol. Sam zainteresowany rzecz ujmuje nieco inaczej.
- Podjąłem taką decyzję, ponieważ uważam, że to ja powinienem kontrolować swoje życie, a nie oddawać tę kontrolę w cudze ręce - mówi Fiebig. Przyznaje, że jest zmęczony sytuacją, która wytworzyła się wokół jego osoby. Zapewnia jednak, że odchodzi ze służby z poczuciem dobrze wykonanego zadania.
Za największy swój sukces uważa zachowanie przez WSPol. statusu wyższej uczelni.
- Kiedy obejmowałem stanowisko zastępcy komendanta szkoły, wiadomym było, że WSPol. zostanie rozwiązana. Na szczęście pod wpływem moich sugestii komendant Drożdż zgodził się podjąć kroki, które w konsekwencji doprowadziły do anulowania tej decyzji.
W kategorii sukcesów prywatnych na pierwszym miejscu stawia wykonanie zadania, którego się podjął w lipcu ub.r. Od tego czasu do dziś stracił na wadze... 42 kg.
- Złośliwcy twierdzą, że stało się tak na skutek moich stresów, ale to nieprawda. Chciałem po prostu pozbyć się nadwagi, no i dzięki skutecznej diecie i intensywnej pracy na siłowni dziś zamiast 128, ważę 86 kg.
Na koniec dodaje, że najbardziej jest dumny ze swojej żony i dwójki dzieci, którzy zawsze są z nim, zarówno w dobrych, jak i trudnych chwilach.
* * *
Janusz Fiebig (51 lat) jest absolwentem Liceum Ogólnokształcącego w Szczytnie. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Warszawskim (1979 r.) złożył podanie do Komendy Wojewódzkiej MO w Olsztynie. Skierowano go do pracy w SB, przenosząc z czasem do Komendy Miejskiej w Szczytnie. W 1984 r. na własną prośbę przeszedł do pracy w WSO MSW w Szczytnie. Z chwilą utworzenia WSPol. został kierownikiem zakładu organizacji kierowania w policji. W 1992 r. mianowano go na stanowisko dyrektora instytutu podstaw służby policyjnej. Od czerwca 2003 roku do dziś jest zastępcą komendanta WSPol. ds. naukowo-dydaktycznych. W międzyczasie przez pół roku pełnił obowiązki komendanta szkoły. Jest doktorem nauk humanistycznych.
(olan)
2006.02.15