- Nie sposób przejść po Kocie, aby nie natknąć się na żmije – alarmują mieszkańcy tej miejscowości. Gady trzymające się dotąd na uboczu, w tym roku wpełzają wprost do gospodarstw domowych, siejąc strach i przerażenie.
GADZI TERROR
Problem z jadowitymi gadami we wsi Kot nie jest nowy, ale w tym roku są one szczególnie dokuczliwe. - To jakaś inwazja, żmije wpychają się wszędzie, do zabudowań gospodarczych i na podwórza – mówi sołtys wsi Marianna Szydlik. Celina Mack opowiada, jak to kilka dni temu zauważyła z wielkim przerażeniem, że żmija podpełzła do bawiących się pod domem jej dzieci. Szczęściem nie zaatakowała nikogo. Inna mieszkanka wsi, w średnim wieku, dodaje, że zauważyła gada w składzie na opał, a przysłuchujące się naszej rozmowie dzieci, skarżą się, że boją się wyjść do ogrodu czy na plac zabaw, bo obawiają się ataku żmij. Plaga gadów na niespotykaną dotąd skalę mocno niepokoi radną gminną Marię Piskun. Domaga się od wójta, aby do apteki w Jedwabnie sprowadzić surowicę - lek ratujący życie w przypadku ukąszenia.
SPOKÓJ I OPANOWANIE
Władze gminne nie widzą jednak powodów do obaw. Apelują do mieszkańców Kota o spokój i opanowanie. Wójt Krzysztof Otulakowski zapewnia, że surowica jest już w Jedwabnie. Zauważa, że nikt jeszcze nie został zaatakowany, a ostatni przypadek ukąszenia przez żmiję miał miejsce w latach 70. Ofiarą była nastoletnia mieszkanka wsi, a wszystko skończyło się szczęśliwie na krótkotrwałym pobycie w szpitalu. Plaga żmij przeraża jednak mieszkańców Kota, w których imieniu sołtys Marianna Szydlik zwracała się o pomoc nie tylko do władz gminnych, ale i wojewódzkich, m.in. konserwatora przyrody. W odpowiedzi dowiedziała się, że nie ma możliwości pozbycia się żmij zygzakowatych, gdyż te podlegają ścisłej ochronie. Oznacza to, że nie tylko nie wolno zabijać dorosłych osobników i niszczyć ich jaj, ale także zabronione jest przemieszczanie żmij z miejsc ich regularnego występowania na inne tereny. Za naruszenie tych zasad grozi kara grzywny, a nawet aresztu.
Mieszkańcy wsi mogą jedynie starać się o to, aby gady te nie podpełzały do gospodarstw domowych. W tym celu, jak radzi konserwator, należy utrzymywać w obejściach porządek i wykaszać systematycznie wysokie trawy, bo te są schronieniem dla tych zwierząt. Ponadto trzeba także usunąć stosy drewna w pobliżu domostw i zakrzaczenia.
SKAZANI NA GADY
- No i znikąd pomocy - skarżą się mieszkańcy Kota. Ich zdaniem gady podchodzą do gospodarstw nie z powodu bałaganu, a dlatego, że w tym roku jest szczególnie dużo nornic i myszy, czyli naturalnego pożywienia żmij zygzakowatych.
- Chodzi nam o to, aby w przypadku znalezienia żmii w gospodarstwie domowym, moglibyśmy zwrócić się do kogoś, kto usunąłby gada, bo samemu to przecież strach - mówi sołtys Marianna Szydlik.
Z ostatniej chwili.
Wieś ma wkrótce odwiedzić herpetolog, czyli znawca gadów. Opowie on życiu i zachowaniu żmii zygzakowatej, a także udzieli rad oraz wskazówek mieszkańcom Kota, jak postępować i co robić w przypadku natknięcia się na tego gada.
M.J.Plitt