Reklama

BANER WSPÓLNY 110325

To, że Szczytno zostało zniszczone przez armię rosyjską pod koniec sierpnia 1914 roku, jest wiedzą powszechną. Do tej pory brakowało jednak relacji, jak to niszczenie dokładnie przebiegało. Niedawno, przeglądając w bibliotekach cyfrowych austriacką prasę, w gazecie Neues Wiener Tagblatt nr 49 z 18 lutego 1916 roku natrafiłem na dosyć szczegółową relację o tym, co działo się w Szczytnie pod okupacją rosyjską w sierpniu 1914 roku.

Zniszczenie Szczytna w 1914 roku
Ruiny i widok na kościół ewangelicki

RELACJA PANI ROZINSKIEJ

Autorką relacji była kobieta o nazwisku Rozinski, która pierwotnie przedstawiła ją burmistrzowi Ernstowi Meyowi. Opowieść zaczyna się od tego, że w dniu 21 sierpnia w Szczytnie zjawili się liczni uciekinierzy. Wówczas rodzina Rozinskiej spakowała się i udała drogą w kierunku Dębówka, gdzie spędziła noc w lesie. Kolejnego dnia około 11.00 rodzina napotkała pierwszych carskich żołnierzy, którzy wyśmiali ją z powodu ucieczki i kazali wracać. W dniu 23 sierpnia wróciła ona do Szczytna, w którym znajdowało się kilka rosyjskich kolumn, a na ulicy Bismarcka (obecnie ulica M. Skłodowskiej-Curie), od przejazdu kolejowego do cegielni Metta Mettschen stał 4. Pułk Kozaków Dońskich. W tym czasie w domu autorki relacji przy ulicy Strzelców (obecnie ul. Leyka) kwaterował rosyjski pułkownik, kilku oficerów sztabowych oraz trzech lekarzy z Warszawy. „Lokatorzy” zachowywali się przyjaźnie. Pułkownik i lekarze dobrze mówili po niemiecku i twierdzili, że Królewiec jest już zajęty oraz że wojna skończy się za 4 tygodnie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.