Interwencją policji zakończył się protest matek, które zatrzymały autobus dowożący uczniów do szkoły w Dąbrowach. Okazuje się, że kierowca nie chce zabierać ich dzieci ze starego przystanku, bo nie godzi się na to nowy właściciel terenu, na którym się on znajduje. - Mam inne plany na zagospodarowanie tego miejsca – tłumaczy Sławomir Zyśk, radny gminy Rozogi.
PROTEST MATEK NA DRODZE
Wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego na nowo odżył konflikt między mieszkańcami Dąbrów Działów. Sprawa dotyczy przystanku autobusowego umiejscowionego obok gospodarstwa rodziny Bałdygów, z którego dzieci od 4 lat dowożone są do szkoły w Dąbrowach. Na początku br. ich rodziców zbulwersował fakt, że kierowca busa, zamiast w dotychczasowym miejscu, zaczął stawać 100 metrów dalej, obok posesji radnego Sławomira Zyśka. Po wyjaśnienia udali się do Urzędu Gminy, do wójta. Ten i pilotująca temat urzędniczka byli równie zaskoczeni jak oni. Okazało się, że zmianę przystanku zaproponował radny Zyśk, zapewniając urzędników, że temat konsultował z mieszkańcami, uzyskując ich akceptację.
Żeby załagodzić sytuację, wójt Kudrzycki w porozumieniu z przewoźnikiem zadecydował, że autobus z dziećmi będzie się zatrzymywał w obu oddalonych od siebie o 100 metrów miejscach. Wydawało się, że konflikt został zażegnany, tym bardziej, że pierwszego dnia nowego roku szkolnego autobus zatrzymał się na obu przystankach. Drugiego dnia było już jednak inaczej.