Jak długo samochód służbowy może efektywnie spełniać swoje zadania? Szczycieńscy samorządowcy twierdzą, że dwie kadencje to górny pułap wytrzymałości auta. Miasto, powiat i gmina Szczytno planują zakupy nowych pojazdów.
CORAZ WIĘCEJ NAPRAW
W zaproponowanych właśnie zmianach w miejskim budżecie pojawiła się pozycja dotycząca zakupu nowego samochodu służbowego. Miasto zamierza przeznaczyć na ten cel 80 tys. złotych. Według burmistrz Danuty Górskiej, nie można dłużej zwlekać z kupnem auta. Użytkowany obecnie opel ma już osiem lat. Ubiegłoroczne naprawy pochłonęły blisko 7 tys. złotych, a więc niemal połowę aktualnej wartości pojazdu. Burmistrz nie ma złudzeń, że z roku na rok ta kwota będzie się zwiększać.
- W urzędzie jest tylko jeden samochód, który służy urzędnikom i burmistrzowi. Dlatego musi być cały czas do dyspozycji. Tymczasem z roku na rok koszty napraw są coraz wyższe - mówi Danuta Górska.
Stary opel najprawdopodobniej zostanie sprzedany. Kwota zapisana w budżecie zmniejszy się wtedy o uzyskane w ten sposób pieniądze. Istnieje też możliwość oddania auta w rozliczeniu za nowy samochód.
ZNISZCZONY, ALE SPRAWNY
Niewiele starszym od burmistrzowskiego autem porusza się starosta Jarosław Matłach. Jest to ten sam model opla. Starostwo zakupiło go w 1999 roku. Od tego czasu auto przejechało około 200 tysięcy kilometrów. Starosta ocenia pojazd z perspektywy pasażera, ponieważ na co dzień korzysta z usług szofera.
- Kierowca bardzo narzeka na jego stan - przyznaje Jarosław Matłach. Samochód w październiku ubiegłego roku przeszedł badania stanu technicznego w autoryzowanym salonie. Mimo stwierdzenia licznych usterek, starostwo nie zdecydowało się na naprawy. W aucie szwankuje między innymi układ kierowniczy. Zdaniem starosty koszty remontów pokrywałyby się z aktualną ceną pojazdu. Dlatego w planach budżetowych powiatu znalazł się zakup nowego samochodu służbowego. W poprzedniej kadencji zapisano na ten cel 98 tys. złotych.
- Uważam, że kwota jest zdecydowanie za wysoka. Takiego drogiego samochodu na pewno nie kupimy. Postaramy się wybrać tańszy model i zmieścić się w 80 tys. złotych - zapewnia Jarosław Matłach. Starosta uważa, że takie auto spokojnie przejeździ dwie najbliższe kadencje.
Z reguły sceptycznie odnoszący się do planów starostwa radny Krzysztof Pawłowicz powątpiewa, czy zakup nowego samochodu jest w pełni uzasadnioną inwestycją. Jego zdaniem obecnie użytkowane auto wcale nie jest w tak złym stanie. Przyznaje jednak, że opel za kadencji Andrzeja Kijewskiego był mocno eksploatowany, i to niekoniecznie w celach służbowych.
- Starosta Kijewski kilka razy nieźle go poobijał. Ale wiem, że kierowca ze starostwa dbał o niego jak o własne dziecko, robił drobne remonty i bieżące konserwacje - twierdzi Pawłowicz. Radny żartuje, że chętnie starego opla od starostwa odkupi.
- A jeśli jest naprawdę w tak kiepskim stanie, to może pan starosta odda mi go w prezencie - proponuje Krzysztof Pawłowicz.
JAK NIE BIURKO TO SAMOCHÓD
Wydatek związany z zakupem nowego samochodu czeka w tym roku również gminę Szczytno. Dziewięcioletnia "nubira" ma na liczniku około 270 tysięcy przejechanych kilometrów. Wójt Sławomir Wojciechowski szacuje, że za jego kadencji auto przejeżdżało po 2,5 tys. kilometrów miesięcznie.
- Powoli zaczyna się psuć, a konieczność wyjazdów zmusza nas do tego, żeby mieć auto sprawne cały czas - mówi wójt. Konieczność zakupu nowego samochodu służbowego Sławomir Wojciechowski uzasadnia stylem sprawowania przez siebie urzędu.
- Nie rządzę zza biurka. Każdą inwestycję staram się mieć na oku, często spotykam się z mieszkańcami i w związku z tym bardzo często wyjeżdżam w teren - tłumaczy wójt. Dodaje, że samochód był zawsze wykorzystywany "w słusznej sprawie". W razie potrzeby jeździli nim również pracownicy urzędu i członkowie rady. Na zakup auta służbowego gmina chce przeznaczyć 100 tys. złotych, jednak Sławomir Wojciechowski przypuszcza, że wystarczy mniejsza kwota.
- Należy pamiętać, że tańszy samochód nie będzie wytrzymały, a wiadomo, jakie drogi są na terenie gminy. Ponieważ nie mamy ani złotówki zadłużenia, na takie wydatki możemy sobie spokojnie pozwolić - uważa wójt.
Wojciech Kułakowski
"Kurek" sprawdził, jak kształtują się ceny średniej klasy aut dostępnych na polskim rynku. Najnowszy model vectry kosztuje 76 tys. złotych. Nieco tańsze są ford mondeo (70 tys.), peugeot 407 (71 tys.), nissan primera (70 tys.) i toyota avensis (72 tys.). Poza zasięgiem naszych samorządów pozostają natomiast wszystkie średniej klasy modele mercedesa, audi i bmw. Za auta tych marek trzeba zapłacić powyżej 100 tys. złotych.
2007.01.31