Zwiastun potopu

Oto zagadka, cóż to za szlak wodny, który widzimy na fot. 1?

Ów ciek wygląda jak jakiś kanał albo rzeczka. Choć leniwie toczy swoje wody, nie należy do najmniejszych, wszak rozlewa się, tak na oko oceniając, na szerokości 6, może 7 metrów.

Skoro to szlak wodny, należy się spodziewać, że będą płynąć tędy jakieś towarowe barki, a może rybackie łodzie.

Hm, odczekawszy chwilę zauważamy ruch, ale nie taki, jakiego się spodziewaliśmy. Zamiast barek czy łódek, po wodzie mkną... samochody - fot. 2.

Nie rzeczka to bowiem ani kanał, a ulica, i to położona niemal w centrum miasta. Nazywa się Krzywa i taką jest - powyginana w esy-floresy, także jej nawierzchnia całkowicie odpowiada nazwie.

WODA U WRÓT

Dzielny Paweł, chcąc dostać się na drugą stronę ulicy, ostrożnie bada głębokość wodnej przeszkody - fot. 3.

Nurt sięga mu ponad kostki, więc wycofuje się na suchy ląd. Był w sklepiku, który stoi tutaj nieopodal.

- Jak tu dostać się na drugą stronę ulicy?- pyta "Kurka", który akurat pojawił się w okolicy.

Cóż możemy mu podpowiedzieć - że należało przyjść w gumiakach?

Nie on jeden ma zresztą kłopoty.

- Od 13 lat prowadzę działalność handlową - skarży się nam Jan Prusik, szef otoczonej wodą placówki o nazwie "Pałacyk". - W tym czasie nikt nie interesował się ul. Krzywą, ani latem, ani zimą. Dziś woda podchodzi prawie pod progi, wskutek czego klientela nie może przebić się do sklepu, no i z handlu nici. Skułem trochę lodu, ale roztopowe wody nie mają gdzie spływać, gdyż brak jakiegokolwiek odpływu, tj. burzowej studzienki.

* * *

 

Cóż, jest to przedsmak tego, co wkrótce może nas czekać w całym mieście. Temperatura powoli się podnosi, a na ulicach i chodnikach leży mnóstwo śniegu.

- Wszelkie uliczne studzienki burzowe i odpływy są systematycznie odkuwane z lodu - mówi "Kurkowi" inspektor Krystyna Lis (UM).

- Jak przez noc zamarzną, rankiem ponownie je udrażniamy.

No i na razie, oprócz jednostkowych przypadków (ul. Krzywa), chodniki i ulice są prawie suche. No, nie tak całkiem, bo przypomnijmy sobie opisywany w poprzednim numerze chodnik przy ul. Kolejowej oraz trotuary na miejskich osiedlach.

W każdym razie walka z żywiołem trwa, ale nie mamy dla Czytelników pomyślnych wieści. Oto zapowiadane są opady deszczu i jeśli zbiegnie się to z wyższą temperaturą, nie unikniemy podtopienia chodników i ulic.

- Miasto po prostu nie ma tyle sił i środków, aby przeciwstawić się naturze. Grzęźnięcia w roztopowych wodach na ulicach i chodnikach miasta nie da się uniknąć - konkluduje Krystyna Lis.

PRZEJAZD NA PODSŁUCHU

Jak z nieoficjalnych źródeł dowiaduje się "Kurek", są zakusy na to, aby zlikwidować kolejne połączenie kolejowe, tym razem do Pisza. Przeczy temu jednak niedawna inwestycja kolei, poczyniona w obrębie przejazdu w poprzek ul. Władysława IV. Postawiono tam bowiem piękne, nowoczesne i lekkie barierki, a także ogromne światła ostrzegawcze, których nie sposób przegapić - fot. 4.

Gdyby szlak zamykano, inwestycja nie miałaby sensu, a teraz, choć pociągów jeździ tędy mało, bezpieczeństwo na przejeździe wzrosło i to dosyć poważnie. Tak na marginesie - jeśli ruszy tartak w Wielbarku, to przywrócone zostanie połączenie kolejowe z tą miejscowością. Przede wszystkim towarowe, ale niewykluczone, że będzie uruchomiony także osobowy szynobus, tyle że pędziłby on na trasie Wielbark - Szczytno nie zatrzymując się na jakimkolwiek przystanku.

* * *

 

Wracając jednak do naszego przejazdu kolejowego, to uważny Czytelnik dostrzeże w głębi fot. 4 dwie postaci - uczennice wracające ze szkoły do domu. Jak to dziewczynki, zachowują się one grzecznie i kiedy barierki opadły, zatrzymały się karnie, nie usiłując pod nimi przejść.

A przecież często tak bywa, że gdy szlabany zamknięte, a pociąg nie nadjeżdża, myk - robimy skłon i już przeciskamy się pod zaporami, narażając życie na szwank.

Wyobraźmy sobie zatem, że chodnikiem idą nie panienki, a chłopcy. Dróżnik opuszcza barierki, a oni, bohaterowie, schylając się, przemykają pod spodem i już są na torach.

A tu niespodziewanie gromi ich głos z jasnego nieba:

- Proszę natychmiast wrócić i stanąć przed barierkami!!! Przejście niedozwolone!!!

Szok totalny, chłopcy wystraszeni wracają, bo nie spodziewali się czegoś takiego.

Skąd i jak dobiegł ich ten tajemniczy i mocny głos?

Ano powróćmy do zdjęcia nr 4, na którym strzałka wskazuje na pewne trudne do identyfikacji elementy zainstalowane obok przejazdu.

Co to takiego?

Na wysokim słupie zamontowano... kamerę, głośnik wielkiej mocy, a także mikrofon - fot. 5.

Monitory, na których można obserwować przejazd i jego okolice umieszczone są w budynku nastawni stojącej przy ul. Skłodowskiej. Stamtąd można nie tylko obserwować przejazd...

PRECZ BRZYDKIE SŁOWA

Także podsłuchiwać, co w trawie piszczy, czyli to, co mówią przechodnie przekraczając przejazd. Jeśli zatem pokonujemy go, i a nuż się potkniemy, nie należy wówczas używać brzydkich słów, bo mogą być one posłyszane przez kolejarzy - wówczas reprymenda przez megafon pewna.

Podgląd podglądem, może to i dobre, ale kto by spodziewał się podsłuchu w takim miejscu...

Jak pomysł podchwyci policja i obok kamer monitorujących nasz gród umieści jeszcze mikrofony, to... będziemy żyć już w państwie, a właściwie mieście policyjnym. A może wzrośnie jedynie kultura języka?

2006.03.22