Starszy ratownik medyczny i koordynator działu pomocy doraźnej szczycieńskiego pogotowia Sławomir Sawicki otrzymał wypowiedzenie z pracy. Pełniący obowiązki dyrektora szpitala Marek Michniewicz uzasadnia to redukcją etatu, jednak mało kto wierzy, by był to jedyny powód. - Stałem się niewygodny – mówi Sawicki, który niedawno składał w prokuraturze obciążające Michniewicza zeznania i krytykował jego politykę na łamach „Kurka”.
LIKWIDACJA ETATU
Sławomir Sawicki otrzymał wypowiedzenie w piątek 16 marca. Wręczyła mu je zastępczyni Marka Michniewicza, Beata Kostrzewa. Sawicki nie był tym szczególnie zaskoczony. Już miesiąc temu w rozmowie z „Kurkiem” nie wykluczał, że sprawy mogą przybrać taki właśnie obrót. Jak mówi, napięta sytuacja między nim a kierownictwem szpitala trwa od ubiegłorocznych protestów związków zawodowych. Wtedy związkowcy wystąpili do prokuratury w Szczytnie o zbadanie, czy Michniewicz nie działał na szkodę szczycieńskiego ZOZ-u, zgłaszając do przetargu na świadczenie usług na terenie gminy Pasym swoje prywatne pogotowie zamiast szpitalnego. W tej sprawie zeznania obciążające dyrektora składał właśnie Sawicki. Prokuratura jednak postępowanie umorzyła. - Najpierw dyrektor zmienił mi warunki pracy na gorsze. To był sygnał, że zamierza mnie zwolnić – opowiada Sławomir Sawicki, który w szczycieńskim pogotowiu pracuje już od blisko 25 lat. Obecnie pełni funkcję starszego ratownika oraz koordynatora działu pomocy doraźnej. To właśnie mającą wkrótce nastąpić likwidacją dyspozytorni pogotowia dyrekcja uzasadnia jego zwolnienie. Od czerwca karetki będą dysponowane z Olsztyna, nie Szczytna. Tymczasem Sawicki nie tylko jest koordynatorem, który prowadzi na bieżąco całą dokumentację pogotowia, ustala grafiki i zajmuje się rozliczaniem czasu pracy, ale też czynnym ratownikiem medycznym jeżdżącym w karetce.