Kilka dni temu nastąpiła totalna awaria telefonicznej sieci Plusa. Północno-wschodnia część Polski okazała się być poza zasięgiem. I tak było dwukrotnie. Razem około doby, a może trochę więcej.
Ja akurat mam swoją komórkę w tej sieci, toteż osobiście odczułem skutki owej awarii. Nigdy nie sądziłem, że aż tak jesteśmy uzależnieni od sieci bezprzewodowych telefonów. Najnormalniejsze sprawy okazały się nie do załatwienia z uwagi na brak możliwości szybkiego kontaktu. Przypomniał mi się znakomity czeski film fabularny z roku 1969 pod tytułem „Straszne skutki awarii telewizora”. Była to zabawna historyjka o tym, jak to w praskiej, wielopokoleniowej rodzinie Homolków wysiadł telewizor. Brak owego podstawowego w domu sprzętu spowodował niesłychane zakłócenia w życiu rodzinnym. No bo co można robić, jak nie ma możliwości przesiedzenia dnia przed szklanym ekranem? Między innymi trzeba z sobą rozmawiać. A to okazało się trudne, a nawet niebezpieczne w odwykłej od takich kontaktów familii.
Co znaczy przyzwyczajenie! Jakże zdominowały nas takie techniczne wynalazki jak telewizor, czy telefon komórkowy, że nie wspomnę o innych.
Źle zakończyłem poprzedni akapit. Nie tylko nie wspomnę, ale wprost przeciwnie. Uzmysłowiłem sobie, ileż to cudów techniki powstało za mojego życia. Spróbuję sobie przypomnieć czego nie było jeszcze za moich młodych lat, a co dzisiaj jest popularną codziennością.
Zacznijmy od najzwyklejszego magnetofonu. Taśmowego. Dzisiaj to już przeżytek, ale w latach pięćdziesiątych…