Miejski radny Zbigniew Orzoł przypomniał niedawno o problemie związanym z brakiem przejść dla pieszych przy drodze krajowej nr 57 prowadzącej w stronę Warszawy.

Brakujące przejściaW naszym tygodniku przed niespełna miesiącem pisaliśmy o niebezpiecznych przejściach (a w zasadzie ich braku) przy skrzyżowaniach z ulicą Kochanowskiego oraz ulicą Lipową. Czasami bywa tak, że nie dostrzegamy rzeczy oczywistych – i tak jest w przypadku prawie całego ciągu Warszawska – Skłodowskiej-Curie – Wielbarska. Z jakichś nie do końca zrozumiałych powodów to chyba jedyny w Szczytnie ciąg głównych ulic, przy którym przejść dla pieszych brakuje w bardzo wielu miejscach. Popatrzmy chociażby na fot. 1. Oto niemal samo centrum naszego miasta. Na pierwszym planie zjazd w ul. Lipperta, kawałek dalej mamy skrzyżowanie z ul. Ogrodową, po prawej jest skręt w ul. Narońskiego. W żadnym z tych miejsc nie ma oznakowanego w jakikolwiek sposób przejścia dla pieszych, choć chodnik po obu stronach powinien być naturalnym ciągiem. Co ciekawe, na drugim końcu ulic Lipperta i Ogrodowej, czyli tam, gdzie wpadają one w ul. Kościuszki, oficjalne przejścia dla pieszych są. O dziwnym zaniedbaniu bezpieczeństwa wzdłuż drogi w kierunku stolicy świadczy fakt, że za torami przejście jest przy zjeździe w ul. Polną, ale kawałek dalej piesi muszą przekraczać zjazdy w ulice Śniadeckiego, Dąbrowskiego i Pola nie po pasach, bo ich po prostu nie ma. Pasów brakuje przy głównym ciągu komunikacyjnym, pojawiły się one za to na ścieżce pieszo-rowerowej okrążającej większe ze szczycieńskich jezior (fot. 2). Oznakowanie wymalowano w paru miejscach, a konkretnie tam, gdzie przez część dla rowerzystów muszą przejść piesi. Z jakiegoś powodu pasów zabrakło jednak np. na tyłach browaru (fot. 3), czyli tam, gdzie znajduje się jedno z uczęszczanych odbić od ścieżki.

 

CORAZ RÓWNIEJ NA ULICACH

Szczycieński magistrat pochwalił się na swojej stronie informacją o definitywnym  ukończeniu prac drogowych na ul. Powstańców Warszawy. Prac, które wywołały dużo emocji – i to niekoniecznie pozytywnych. Choć z pewnej odległości całość już parę miesięcy temu wyglądała nieźle, to wystarczyło przejść się tą ulicą, by zobaczyć , że coś jest nie tak. „Kurek” opisywał nie tak dawno problemy części  mieszkańców,  którzy po położeniu nowej nawierzchni nie mogli w normalny sposób dostać się na swoją posesję – chodnik był ułożony w niektórych miejscach kilkadziesiąt centymetrów poniżej poziomu podwórka. Od świata odcięto także zmotoryzowanych. Tak np. wyglądał jeden z wjazdów jeszcze w maju (fot. 4).   Firma wykonawcy stopniowo jednak dopasowywała wejścia i wjazdy do  potrzeb mieszkańców. Prawie równolegle trwały prace na innych zaniedbanych dotychczas szczycieńskich arteriach. „Kurek” wybrał się ostatnio na ul. Wańkowicza, której mieszkańcy czekają na jakąś sensowną nawierzchnię już ze dwadzieścia lat. Konkretne roboty zaczęły się tu z pewnym poślizgiem, ale wygląda na to, że budowlańcy powinni wyrobić się w terminie. Ulica jeszcze wiosną przypominała tu raczej wyboistą polną drogę – teraz rzecz wygląda zupełnie inaczej. Choć teoretycznie był to pozornie wąski 200-metrowy odcinek, znaleziono miejsce także na chodnik, biegnący przez część ulicy po obu jej stronach (fot. 5). Po lewej stronie mamy wieloklatkowy blok i garaże, po prawej -  zabudowę jednorodzinną. Jak sprawdziliśmy, wykonane wjazdy nie  powinny budzić takich kontrowersji jak na ul. Powstańców Warszawy.
Na samiutkich obrzeżach Szczytna wyasfaltowano brakującą część ul. Podleśnej.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.