W przededniu Nowego Roku radni miejscy przyjęli budżet na najbliższe 12 miesięcy. Plany są ambitne, bo zarówno po stronie dochodów jak i wydatków zakładają ponad 25-procentowy wzrost w porównaniu do roku ubiegłego. Zakładane inwestycje mają sięgnąć 17 mln zł, czyli blisko 30% wszystkich wydatków.

Budżet kończącej się kadencji

WARUNKOWE INWESTYCJE

Na spodziewane dochody w wysokości 55,4 mln zł mają się złożyć głównie: subwencje (22,8%), środki ze źródeł pomocowych (18,6%), udziały w podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych (17,2%), dotacje (17,9%) oraz podatki i opłaty lokalne (15,9%). Te ostatnie wzrosną średnio o planowany współczynnik inflacji, czyli 3%. Wyjątek stanowić będzie tylko podatek od nieruchomości w obiektach wielkopowierzchniowych powyżej 1000 m2. W tym przypadku stawka wzrośnie aż o 12%, z 15,14 zł na maksymalnie dopuszczalną przez ministerstwo finansów - 17,98 zł/m2. Dotyczyć to będzie czterech największych w Szczytnie obiektów handlowych. Zmiana przeszła mimo protestów radnych Gontarzewskiego, Żuchowskiego i Tomaszewskiego, którzy domagali się, aby z wyższego podatku wyłączyć części magazynowe sklepów.

Wydatki miasta zaplanowano w wysokości 58 mln zł. Najwięcej pochłonie utrzymanie oświaty. Do zapowiadanej subwencji z budżetu państwa w wysokości 14 mln zł miasto będzie musiało dołożyć z własnych środków jeszcze 3,3 mln zł. Na bardzo wysokim poziomie - 16,9 mln zł (29,2% ogółu wydatków) założono wydatki inwestycyjne. Największymi zadaniami będą te, których nie udało się zrealizować w roku ubiegłym: budowa stacji uzdatniania wody (5,05 mln zł) i rewitalizacja dwóch miejskich jezior (3,3 mln zł). Do tego mają dojść jeszcze modernizacje ulic: Przemysłowej, Łomżyńskiej, Moniuszki i Pola (4,7 mln zł), Solidarności i Działkowej (2,2 mln zł), Chopina (350 tys. zł), a także wykonanie dokumentacji na remont ulic 1 Maja i Poznańskiej (300 tys. zł). Budowane też będą kanalizacje w ulicach Mławskiej, Nowej i Leśnej (150 tys. zł), Wiejskiej, Moniuszki i Wieniawskiego (150 tys. zł) oraz przepompownia ścieków na ul. Żeromskiego (60 tys. zł). Na rozbudowę monitoringu zarezerwowano 50 tys. zł, modernizację kotłowni w ratuszu - 55 tys. zł, informatyzację Urzędu Miejskiego - 611 tys. zł.

Warunkiem powodzenia zamierzeń inwestycyjnych jest zdobycie środków ze ZPORR. Miasto chciałoby pozyskać z tego źródła 10,1 mln zł. Na razie pewne jest tylko dofinansowanie (4,2 mln zł) budowy stacji uzdatniania wody.

ZERO, KÓŁKO, CZYLI NIC

Krytycznie o projekcie budżetu wypowiadali się podczas sesji radni opozycyjnego Forum Samorządowego, których wspierał Jacek Gontarzewski z "Niezależnych".

Ten ostatni ostrzegał, że w budżecie zawarte jest "ewidentne marnotrawstwo". Jako przykład podał remont będącego w posiadaniu urzędu ośrodka w Kobylosze, na który planuje się 22 tys. zł, podczas gdy dochody z niego sięgają ledwie... 1 tys. zł. Za mało też, według radnego, środków przeznaczono na remont dróg i remonty szkół, niezrozumiałym przy tym jest wzrost wydatków na kulturę fizyczną.

- Ważniejsze są igrzyska niż zdrowie i życie naszych mieszkańców - mówił radny podając, że w budżecie nie dostrzega nic, co służyłoby rozwojowi Szczytna. - Każdy, kto ma odrobinę rozsądku będzie głosował przeciwko temu budżetowi - zakończył swoje wystąpienie radny.

Radna Forum Danuta Stefanowicz dziwiła się dlaczego tegoroczne inwestycje są ustawione na tak wysokim poziomie, aż o 10 mln przewyższającym ubiegłoroczny dorobek. Zwracała też uwagę na wysoki wzrost wydatków na administrację publiczną, duże koszty, które pochłania monitoring miasta oraz skąpe środki na pomoce szkolne. Z kolei radny Henryk Żuchowski wskazywał na poziom zadłużenia miasta, które na koniec br. przekroczy 11 mln zł, czyli 20% planowanych dochodów.

- Każdy głupi potrafi wydać pieniądze zaciągając kredyt, sztuką jest pozyskiwanie środków z zewnątrz - kilkakrotnie podczas sesji aluzyjnie zaczepiał burmistrza radny.

Bielinowicz nie pozostawał jednak dłużny swemu poprzednikowi.

- Za pańskiej kadencji, kiedy funkcjonowały fundusze przedakcesyjne, w tym słynny PHARE, wiele miast skorzystało z pomocy, a pan co uzyskał? - pytał Żuchowskiego i sam odpowiadał: - Zero, kółko, czyli nic.

Według obliczeń burmistrza, za jego rządów uda się pozyskać do kasy miejskiej co najmniej 9 mln ze środków zewnętrznych na inwestycje. Na tym samym poziomie będą zaciągnięte kredyty a to - jak mówił Bielinowicz - bilans idealny.

CENA POWROTU Z DALEKIEJ PODRÓŻY

Tę opinię podzieliła większość radnych, bo przeciw projektowi budżetu zagłosowało tylko 8 radnych, za było 13, w tym Adolf Gudzbeler z Forum Samorządowego. Radni z Klubu "Niezależni", oprócz Gontarzewskiego, opowiedzieli się tym razem po stronie burmistrza.

- Wrócili z dalekiej podróży, interes miasta postawili ponad urazami - cieszy się Bielinowicz.

Jaką przyszło mu za to zapłacić cenę? Zapewnia, że nie poszedł na żadne ustępstwa ale zaraz dodaje jednak, że budżet jest dynamiczny.

- Jeśli będą w nim jakieś korekty, a na pewno będą, trzeba będzie znaleźć minimum 11 radnych, którzy je zaakceptują.

Dla jakich pomysłów zapali zielone światło?

- Trudno w tej chwili odpowiedzieć - robi unik burmistrz, ale najbliższy czas pokaże, co obiecał będącym obecnie języczkiem u wagi radnym "Niezależnym".

(olan)

2006.01.04