Obniżenie wynagrodzenia burmistrza Szczytna nastąpiło z naruszeniem prawa - uważa główny zainteresowany Paweł Bielinowicz i wzywa radę do naprawienia błędu. W przeciwnym razie zapowiada skierowanie sprawy na drogę sądową. Za niezgodną z przepisami uważa też decyzję radnych ograniczającą jego kompetencje w zbywaniu mienia komunalnego.

Burmistrz się nie godzi

PÓJDZIE DO SĄDU

Burmistrz Szczytna Paweł Bielinowicz nie godzi się z ostatnimi decyzjami Rady Miejskiej, które osobiście go dotknęły.

- Wezwę radę do usunięcia naruszenia prawa w związku z podjęciem uchwały o obniżeniu mi wynagrodzenia - zapowiada burmistrz. Powołuje się na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku sprzed dwóch lat. Mówi on, że obniżenie wynagrodzenia burmistrzowi na podstawie uchwały Rady Miejskiej w trakcie trwania kadencji jest niedopuszczalne. Taka możliwość nie wynika bowiem wprost z przepisu wyższej rangi - ustawy. Powyższa argumentacja zadecydowała o tym, że radni w Kętrzynie wycofali się pół roku temu z zamiaru obcięcia poborów swojemu burmistrzowi. Radni w Szczytnie nie mieli już jednak w tym przypadku zahamowań.

- Przygotowują się do przejęcia władzy, a nie znają podstawowych przepisów - krytycznie o radnych "Forum Samorządowego" wypowiada się jeden z wójtów.

Filar "Forum", przewodnicząca rady Ewa Czerw, posiadająca wykształcenie prawnicze, nie zgadza się tymi zarzutami.

- Dlaczego to niby nie można obciąć burmistrzowi poborów? - dziwi się. Wyrok WSA wcale jej nie przekonuje.

- Życie pokazuje, że wyroki sądów w podobnych sobie sprawach bywają diametralnie różne. Poczekajmy, co na ten temat powie wojewoda albo sąd. Wtedy wyrok będzie wiążący, a sprawa jasna.

Próby obniżania poborów burmistrzom czy wójtom jednoznacznie ocenia pismo samorządu terytorialnego "Wspólnota". Gazeta uważa, że jest to niedopuszczalne, a burmistrz ma dwie drogi dochodzenia swoich racji - sąd administracyjny i sąd pracy. - Sądu nie wiąże treść uchwały rady. Uznając, że jest ona niezgodna z prawem, pominie jej treść. W takim przypadku pozwanym będzie Urząd Miejski reprezentowany przez przewodniczącą rady - uważa ekspert "Wspólnoty".

Co na to przewodnicząca Czerw?

- "Wspólnota" to tylko czasopismo, wypowiadający się na jej łamach eksperci mogą się mylić - słyszymy w odpowiedzi.

Wątpliwości nie ma za to burmistrz Bielinowicz.

- Niezastosowanie się do mojego wezwania narazi budżet miasta na konsekwencje finansowe w postaci dodatkowych odsetek z tytułu niewypłacenia mi należnego wynagrodzenia - ostrzega burmistrz.

PRZYWRÓĆCIE KOMPETENCJE

Zdaniem burmistrza nie tylko obcięcie poborów, ale także ograniczenie jego kompetencji stanowi naruszenie prawa przez radę. W tym przypadku jego sojusznikiem jest radca prawny urzędu. Przypomnijmy, że podczas ostatniej sesji radni uchwalili, że teraz decyzja o sprzedaży nieruchomości przekraczającej powierzchnię 50 m2 i wartość 3 tys. zł musi być każdorazowo pozytywnie zaopiniowana przez Radę Miejską. Skutkować to będzie - jak przewiduje burmistrz - dotkliwą stratą czasu mieszkańców, bo na załatwienie sprawy będą musieli czekać aż zbierze się rada, która obraduje średnio raz na dwa miesiące. Na tym uwagi do treści uchwały się jednak nie kończą.

Powołując się na orzeczenia NSA, radca prawny Urzędu Miejskiego w Szczytnie Justyna Skowrońska twierdzi, że w zakresie gospodarowania mieniem gminnym niedopuszczalne jest uzależnianie decyzji burmistrza od zgody rady czy komisji.

Powyższa opinia została wydana w listopadzie ub.r. Dlaczego radni ją zignorowali?

- Mamy prawo nie zgadzać się z opiniami naszych radców - odpowiada przewodnicząca Czerw. - Ile jest przypadków, gdzie w jednej sprawie są 3-4 opinie i każda inna, jeżeli nie w całości, to przynajmniej w jakimś zakresie?

Wszystko wskazuje na to, że tak jak w przypadku obniżenia poborów burmistrza, uchwała o ograniczeniu jego kompetencji zostanie zaskarżona do sądu, o ile wcześniej nie uchyli jej wojewoda.

INNEGO WYJŚCIA NIE BYŁO

Sporne uchwały są skutkiem grudniowych przetasowań w miejskim samorządzie. Przeciwnicy Bielinowicza, którzy zdobyli większość w radzie, postanowili ten fakt wykorzystać. Jako pierwsza konsekwencje poniosła blisko współpracująca z burmistrzem Monika Hausman-Pniewska, odwołana dwa miesiące temu z funkcji przewodniczącej rady. W następnej kolejności głosami radnych "Forum" i "Niezależnych" funkcje stracili Jerzy Cimoszyński - wiceprzewodniczący rady i Henryk Wilga - przewodniczący komisji finansów. Na końcu przyszła pora na burmistrza. Jego radni nie mogą pozbawić stanowiska, gdyż został na nie powołany głosami mieszkańców miasta. Mają za to inne sposoby, by mu zaszkodzić i wcale tego nie kryją.

- Obniżyliśmy pobory burmistrzowi, ponieważ nie mamy innej możliwości wyrażenia naszej dezaprobaty dla jego słabego zaangażowania w sprawy miasta - tłumaczy przewodnicząca Czerw.

(o)

2006.02.08