COVID-19 uwięził nas wszystkich na wiele miesięcy w domach. Na początku wszyscy narzekaliśmy, nie mogliśmy przyzwyczaić się do nowej sytuacji! Ale człowiek jako istota rozumna ma zdolność przystosowania się do nowych warunków i w efekcie znajduje pozytywy w nowej rzeczywistości. Konieczność pozostania sam na sam z własnymi myślami oraz czas na przegląd starych albumów, archiwów spowodowały, że do cyklu moich wspomnień zaprosiłem przyjaciół i znajomych z zaświatów...
LECH BZURA
Leszek mieszkał w Szczytnie krótko i długo, bo 20 lat – od 1980 do śmierci w dniu 30 grudnia 2000 roku. Przyjechał do naszego miasta w mroźną zimę 1980 roku do pracy w Spółdzielni Kółek Rolniczych. Na początku mieszkał u nas na „pół gwizdka”, więcej przebywał z rodziną w Janowie. Na stałe zamieszkał w Szczytnie wraz z żoną Barbarą i dwiema córkami Mają i Karoliną dopiero w lipcu tegoż roku, gdy wyremontował i przystosował dom na ul. Piastów, tworząc tam miłe i rodzinne gniazdko.
Czas ten dla rodziny Bzurów minął, jak z bicza strzelił - momentalnie, dla nas kolegów był długim okresem, żeby zaprzyjaźnić się z Lechem.