COVID-19 uwięził nas wszystkich na wiele miesięcy w domach. Na początku wszyscy narzekaliśmy, nie mogliśmy przyzwyczaić się do nowej sytuacji! Ale człowiek jako istota rozumna ma zdolność przystosowania się do nowych warunków i w efekcie znajduje pozytywy w nowej rzeczywistości. Konieczność pozostania sam na sam z własnymi myślami oraz czas na przegląd starych albumów, archiwów spowodowały, że do cyklu moich wspomnień zaprosiłem przyjaciół i znajomych z zaświatów...
Istnieje kilka powodów, dla których Tadeusz Dyl znalazł miejsce w moim informatorze biograficznym. Wspominam go głównie ze względu na wspaniałą rolę przywódczą, jaką odegrał, kierując zasobem podległych pracowników i w tym czasie zyskując duży autorytet wśród załogi, pomimo dość krótkiego żywota. Tadeusz w powiatowej polityce, następnie w przemyśle lniarskim znalazł się na szczycie drabiny i przez to budził pozytywny respekt, poszanowanie i zainteresowanie.
Tadeusz Dyl na dyrektora naczelnego PZPL „Lenpol” w Szczytnie został mianowany 1 maja 1976 roku. Do zakładu, w którym wówczas pełniłem obowiązki głównego mechanika, doszlusował wraz ze swoją sympatyczną żoną Haliną poznaną na studiach w Kortowie.
Halina, która z pochodzenia była łodzianką, nie zważając, że nie wróci do wielkiego miasta – natychmiast po zakończeniu studiów, 14 czerwca 1969 roku poślubiła Tadeusza i cierpliwie podążała za nim, towarzysząc mu we wszystkich szczeblach kariery zawodowej.