Coraz powszechniej stosowana przez samorządy praktyka prywatyzacji szkół oraz naciski lokalnych włodarzy na dyrektorów w sprawach polityki kadrowej niepokoją Związek Nauczycielstwa Polskiego. Związkowcy chcą też zwiększenia nakładów na oświatę i protestują przeciw próbom likwidacji Karty Nauczyciela. Żalą się, że ministerstwo edukacji pozostaje głuche na ich postulaty i unika rozmów na trudne tematy. Czy to oznacza, że w placówkach oświatowych dojdzie do strajku?

GROŹNA PRYWATYZACJA I NACISKI

O najbardziej palących problemach oświaty dyskutowali z przedstawicielami Zarządu Powiatowego Związku Nauczycielstwa Polskiego dyrektorzy szkół ze Szczytna i gminy Szczytno podczas ubiegłotygodniowego spotkania w ratuszu. Prezes Janusz Koziński uprzedził ich o tym, że niebawem warszawski zarząd podejmie decyzję w sprawie wejścia w spór zbiorowy z pracodawcami. - Nie mamy innego wyjścia, jeżeli chcemy podejmować dalsze legalne działania dotyczące naszych postulatów – mówi Janusz Koziński, zapewniając, że nie jest to w żadnym stopniu wymierzone przeciw dyrektorom.

Czy będzie strajk w oświacie?Główne cele, które przyświecają związkowcom, to zachowanie Karty Nauczyciela i niedopuszczenie do zmian w systemie oświaty umożliwiających samorządom powszechną prywatyzację szkół. Już dziś mogą być one przekazywane stowarzyszeniom, osobom fizycznym i fundacjom. - Przekazanie szkół powoduje, że przestaje w nich obowiązywać Karta Nauczyciela i można dowolnie kształtować warunki płacy i pracy – mówi prezes Koziński. Dodaje, że w Polsce są gminy, gdzie nie ma już ani jednej placówki publicznej. Zdarza się, że pedagodzy pracują w sprywatyzowanych szkołach za najniższą krajową pensję, a do tego muszą jeszcze dbać o porządek w klasach i na posesji. Niedawno argumenty związku podzieliła była już Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz, kierując w tej sprawie pismo do minister edukacji.

ZNP chce również wzmocnienia roli dyrektora w systemie oświaty.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.