Tytuł felietonu powinien brzmieć „Drabina jako taka oraz jako termin symboliczny”.
Ale to byłoby trochę za długie i stąd wstęp o charakterze podtytułu. Drabina jako taka znana jest od starożytności. Wschodnie cywilizacje, czyli Mezopotamia, Egipt oraz Chiny konstruowali je z grubych, drewnianych gałęzi. Ponad trzy tysiące lat temu. W wieloletniej historii doskonalenia owego wynalazku zasłużył się także Polak, Antoni Szczerbowski (1859 – 1912). Wynalazł on uniwersalną drabinę pożarniczą. Zwaną później drabiną Szczerbowskiego.
Zostawmy na razie temat drabiny, jako sprzętu budowlanego i spójrzmy na karierę owego przedmiotu, w dziedzinie usług symbolicznych w wielu przejawach naszej egzystencji. Zacznijmy od symbolu ważnego, bo religijnego. Co oznacza termin „drabina Jakubowa”? Była to drabina, którą biblijny Święty Jakub ujrzał we śnie. Sięgała aż do nieba. Chodzili po niej aniołowie. Na szczycie drabiny ujrzał Jakub Boga Jahwe. Owa drabina stała się symbolem kontaktu boskiego nieba z ziemią. Miejsce, w którym doznał Jakub owego widzenia nazwał on Betel.
Warto wspomnieć, że ową religijną nazwę beztrosko wykorzystał przemysł. Terminem „drabina Jakubowa” nazwano urządzenie elektryczne zbudowane z dwóch prętów w kształcie litery V. Czyli religijny symbol wykorzystano także do promocji sprzętu elektrycznego.
A teraz opiszę jeszcze inny symbol zwyczajnej drabiny. Brzmi on „drabiny słowne”.