Zarośnięte krzakami i od lat nieużywane tory wiodące do Biskupca już wkrótce mogą się stać największą atrakcją turystyczną regionu. Władze samorządowe chcą wprowadzić na nie drezyny rowerowe.
Duże przedsięwzięcie
O pomysłach zagospodarowania nieczynnej linii kolejowej Szczytno-Biskupiec słychać już od dawna, jednak jak dotąd kończyło się tylko na ambitnych zamierzeniach. Dwa lata temu w planie społeczno-gospodarczym uruchomienie trasy zapisano jako jeden z priorytetów. Sprawy przybrały szybszy obrót na początku bieżącego miesiąca. We wtorek 1 lutego samorządowcy powiatu szczycieńskiego, miasta i gminy Szczytno, gminy Dźwierzuty, powiatu olsztyńskiego oraz miasta i gminy Biskupiec podpisali list intencyjny, w którym zobowiązali się do współpracy przy realizacji projektu "Drezyny rowerowe". W spotkaniu wzięli udział również przedstawiciele instytucji zainteresowanych planowanym przedsięwzięciem. Nie zabrakło więc reprezentantów PKP, Lokalnej Organizacji Turystycznej, funkcjonariuszy policji drogowej, leśników z Korpel i Wipsowa oraz pracowników Agencji Nieruchomości Rolnych. Obecność ich wszystkich naczelnik Wydziału Rozwoju Miasta Lucjan Wołos tłumaczy skalą inwestycji.
- Jest to ogromne przedsięwzięcie. Przy jego realizacji w grę wchodzi wiele spraw do załatwienia. Do najważniejszych należą kwestie własnościowe, bezpieczeństwo ruchu drogowego na szlaku i zbudowanie wokół niego infrastruktury turystycznej - wylicza naczelnik Wołos. Podkreśla, że dopiero po uporządkowaniu spraw związanych z własnością można szukać inwestora, który byłby skłonny wyłożyć pieniądze na funkcjonowanie trasy.
- Najpierw trzeba dokonać podziału geodezyjnego działek należących do PKP. Kolej deklaruje, że zrobi to na własny koszt. Inny problem stanowi przejęcie torów. Szlak jest nieużywany od lat i trwa na nim grabież sprzętu. Przedstawiciele Zakładu Nieruchomości PKP zapewnili podczas spotkania, że mogą wydzierżawić trakcję w ciągu dwóch tygodni - mówi Lucjan Wołos.
Trasa pełna atrakcji
Pierwszym krokiem, który przy realizacji projektu muszą wykonać samorządowcy, jest opracowanie studium wykonalności przedsięwzięcia. Pozwoli ono na ubieganie się o fundusze z Unii Europejskiej. Lucjan Wołos deklaruje, że studium takie ma powstać w bieżącym roku. Wcześniej jednak trzeba dokładnie rozpoznać trasę i opisać znajdujące się na niej atrakcje. Pomocą służą tu przedstawiciele Nadleśnictw Korpele i Wipsowo.
- Na szlaku znajdują się pomniki przyrody i rezerwaty, które warto szerzej wypromować - twierdzi naczelnik Wołos. Sferą promocyjną przedsięwzięcia ma się zająć, przy wsparciu samorządów, Lokalna Organizacja Turystyczna. Na razie nie wiadomo, kiedy pierwsze drezyny rowerowe ruszą do Biskupca, bo podczas spotkania nie ustalono żadnych konkretnych terminów.
- W zaprzyjaźnionym z nami landzie Bad Kreuznach też funkcjonuje podobna linia. Uruchomienie jej zajęło Niemcom pięć lat - mówi Lucjan Wołos. Naczelnik nie ukrywa, że problemem może być koszt torowych pojazdów. Na jedną drezynę w Niemczech trzeba wydać 5 tys. euro, a bilet na przejażdżkę kosztuje 38 euro.
- To za dużo jak na nasze możliwości - przyznaje Wołos. - Doświadczenie uczy jednak, że u nas koszty są odpowiednio mniejsze - dodaje. Nikt nie ma wątpliwości, że uruchomienie drezynowego szlaku przyczyniłoby się do podniesienia walorów turystycznych naszego regionu.
- Takich drezyn jeszcze nigdzie w Polsce nie ma, dlatego linia byłaby prawdziwym turystycznym hitem. Jeśli władze samorządowe będą zdeterminowane tak, jak do tej pory, to przedsięwzięcie ma spore szanse na realizację - uważa Lucjan Wołos.
(łuk)
2005.02.09