Powiat próbuje uszczknąć nieco grosza z ministerialnej rezerwy na budowę dróg. Dwa wnioski o dofinansowanie dotyczą akurat takich odcinków, które dla rozwoju i gospodarki nie mają prawie żadnego znaczenia. Pieniądze, które "etatowo" powiat otrzymuje na drogi, trafiają na nie zaledwie w połowie.

Plany za dodatkową kasę

Dwa wnioski, które znajdą się niebawem na ministerialnym biurku, dotyczą fragmentów dróg powiatowych przebiegających przez gminę Rozogi. Jeden powstał na bazie trójstronnego porozumienia pomiędzy starostą szczycieńskim i jego "odpowiednikami" z Ostrołęki i Pisza, a dotyczy arterii łączącej te dwa powiaty. O nasz zahacza ona około kilometrowym odcinkiem na krańcu gminy Rozogi i nie wiedzie przez żadne "rodzime" miejscowości. Ten jednak wniosek ma największą szansę na dofinansowanie właśnie ze względu na ponadlokalny charakter inwestycji, której głównym realizatorem będzie powiat ostrołęcki.

Druga droga, o długości około 3 km, która może być ewentualnie dofinansowana z ministerialnej rezerwy, jest już nieco bardziej przydatna, łączy bowiem Kowalik ze Spalinami. Ułatwi więc życie mieszkańcom tych miejscowości, skracając dojazd do Rozogów. Jednocześnie stanowić będzie część szlaku wiodącego do gminy Czesina w powiecie piskim, co daje jej ponadlokalne znaczenie. W tym jednak przypadku powiat samodzielnie ubiega się o pieniądze na budowę, a to może nie usposabiać pozytywnie urzędników, oceniających wnioski.

Pieniądze trafiają na... manowce

W ciągu pięciu lat istnienia powiat szczycieński, w ramach subwencji drogowej otrzymał łącznie ponad 16 mln zł. Nie jest tajemnicą i nikt tego nie ukrywa, że ta subwencja od lat służy za źródełko, z którego powiat czerpie, by realizować inne swe zadania.

Z kwoty 16 mln zł tylko niecałe 9 mln oddano do dyspozycji Powiatowego Zarządu Dróg, który z kolei, jak wynika z drobiazgowych wyliczeń, bezpośrednio na utrzymanie i cząstkowe remonty powiatowych arterii wydaje średnio 72% budżetu. Pod powiatowym władztwem, na drogi skierowano więc około 6,5 mln zł z owych 16 mln. Przeprowadzona była zaledwie jedna poważna inwestycja, czyli ubiegłoroczna modernizacja drogi łączącej Pasym z Jedwabnem, a i to nie do końca. Poprzestano na pierwszym etapie - poszerzeniu szosy, nie kładąc nań jednak nowej nawierzchni, ani nie profilując odpowiednio, co bezpieczeństwu jazdy nie sprzyja. Wartość przeprowadzonych prac zamknęła się kwotą niespełna 3 mln zł, z czego powiat wyłożył połowę czyli 1,5 mln zł.

Z prostego rachunku wynika zatem, że zaledwie połowa pieniędzy, które z budżetu państwa płyną do powiatowej kasy, rzeczywiście na drogi trafia. Praktycznie wykorzystywane są na łatanie dziur, których też i z roku na rok pojawia się coraz więcej, bo żadna prowizorka nie zastąpi solidnej modernizacji. Przy pesymistycznej perspektywie, któregoś pięknego roku zabraknie pieniędzy nawet na te dziury.

- Wizją obecnego starosty jest połączenie żeglownym kanałem kilku większych jezior, aż do pasymskiej Kalwy. Może to i słusznie, bo jak tak dalej nic nie będą robić z drogami, to już tylko drogą wodną można się będzie po terenie powiatu poruszać - usłyszał "Kurek" od jednego z miejscowych drogowców.

(hab)

2003.02.19