Dziś, czyli w Wielki Czwartek, w Kościele obchodzony jest Dzień Kapłana. Postanowiliśmy z tej okazji poświęcić trochę miejsca tym duchownym związanym z naszym powiatem, o których usłyszano również niekiedy dość daleko poza jego granicami.

Dzień kapłanaNa początek ks. Augustyn Weischel (fot. 1), czyli kapłan pochodzący z rodziny niemieckiej. W latach 60. XIX służył w Klonie, tworząc podwaliny tamtejszej parafii. Wkrótce trafił do Gietrzwałdu – był tam duszpasterzem w czasie jedynych uznanych przez Kościół objawień Maryjnych (według przekazów Matka Boska ukazywała się – nomen omen – na klonie) na terenie dzisiejszej Polski. Stał się ich żarliwym propagatorem, co w połączeniu ze sprzyjaniem Polakom (nabożeństwa odprawiał także w naszym języku) stało się przyczyną represji ze strony władz pruskich. W Gietrzwałdzie spędził 40 lat. Został pochowany w bezpośrednim sąsiedztwie tamtejszej świątyni. W „Kurku” pisaliśmy już o innym kapłanie pochodzenia niemieckiego, również związanym z Gietrzwałdem, posługującym wcześniej m.in. w Lesinach Wielkich i Wielbarku. Mowa o ks. Adalbercie Wojciechu Zinku (fot. 2). Do historii przeszedł on jako ten, który w 1953 r. stanął w obronie kardynała Stefana Wyszyńskiego, stojącego w obliczu aresztowania przez UB (słynne słowa prymasa tysiąclecia: „Bronili mnie wtedy Niemiec i pies”).

Ze stolicą naszego powiatu związany jest zmarły w 2003 r. biskup łomżyński i ełcki Edward Samsel (fot. 3). Pochodził z Myszyńca, ale w szkole średniej uczył się w Szczytnie, tu również zdawał maturę. W szczycieńskiej parafii Wniebowzięcia NMP był ministrantem. Już jako biskup uczestniczył w Szczytnie w procesji Bożego Ciała. Studentom KUL-u – i nie tylko im – znany jest doskonale ks. prof. Mirosław Kalinowski (fot. 4). Urodził się w Szczytnie i tu w latach młodości mieszkał. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk Jana Pawła II. Wykładał na wielu uczelniach (nie tylko krajowych), pełnił funkcję przewodniczącego Kolegium Dziekanów Wydziału Teologicznego w Polsce. W 2016 r. został prezesem - wolontariuszem Zarządu Towarzystwa Przyjaciół Chorych Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie. Ks. Kalinowskiego odznaczono Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski – i nie jest to koniec listy osiągnięć tego duchownego pochodzącego ze Szczytna. Nie jest to również ostatni ze znanych szczycieńskich kapłanów, ale jako pismo bądź co bądź świeckie mamy swoje świeckie ograniczenia i musimy przejść do innych tematów, życząc jednocześnie wszystkim duchownym spełnienia w ich szczególnej posłudze.

KTO SILNIEJSZY

Jeszcze w połowie  minionego tygodnia  kierowcy i piesi objeżdżający i obchodzący nowe szczycieńskie rondo mogli przyglądać się swoistej walce toczonej przez: słup z drogowskazami oraz krzewy rosnące przed blokiem przy ul Piłsudskiego. Słup (o jego tablicach kierujących zainteresowanych nie zawsze w odpowiednią stronę niedawno pisaliśmy) został wyrwany przez ekipę remontową z betonowymi korzeniami i oparty o krzaki (fot. 5). Krzewy - jak to krzewy - nie stanowią zapory nie do przebycia, ale dzielnie próbowały stawiać opór intruzowi, który wygiął już część gałęzi i mógł w końcu je złamać.  Roślina ostatecznie trochę ucierpiała – tu i ówdzie brakuje górnych części odgałęzień, ale rośnie nadal. Słup został ponownie postawiony, jednak - co ciekawe – tabliczki nadal są przekrzywione i kierują w większą niż założono liczbę stron.
Parę miesięcy temu, na drugim końcu modernizowanego odcinka DK 53, ktoś skierował tabliczkę z napisem CENTRUM w stronę ul. Broniewskiego (fot.6). Przejazd tamtędy zbyt komfortowy nie jest – o czym „Kurek” ostatnio obszernie pisał. Czy tabliczkę przekręcił jakiś dowcipniś czy zrobiono to, by ułatwić ominięcie remontowanych ulic, tego nie wiemy. Główna trasa od dawna jest przejezdna, ale przestawiona tabliczka nikomu opiekującemu się przebiegającymi przez miasto szlakami   nie przeszkadza. Dla niezorientowanych i nieznających dobrze Szczytna – przez ul. Broniewskiego dojechać do centrum oczywiście się da, ale najprostszym sposobem jest jazda odnowioną ul. Piłsudskiego. Gdyby ktoś skierował tabliczkę w niebo, pewnie też wszystko byłoby dobrze…
Pod koniec ubiegłego roku oddzielne prace remontowe prowadzone były na ul. Podleśnej, która doczekała się m.in. asfaltu. Położono także chodnik, który zahacza o ul. Ostrołęcką, a więc przedłużenie ul. Piłsudskiego. Traf chciał, że przez granicę obu inwestycji ma przebiegać ścieżka rowerowa pociągnięta po zdemontowanej  linii kolejowej do Biskupca. Ma przebiegać, ale kiedy dojdzie do rozpoczęcia prac – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że szlak dla pieszych na granicy ulic Piłsudskiego i Ostrołęckiej wygląda dziwnie. Asfalt w miejscu zlikwidowanego przejazdu położono, ale polbruku na odcinku paru metrów nie ma (fot.7). 

PODKARPACKIE SZYMANY

W Polsce mamy piętnaście pasażerskich  portów lotniczych i teoretycznie kojarzenie ich nazw z przybliżoną choćby lokalizacją nie powinno być specjalnie trudne – szczególnie dla uczestników teleturniejów wymagających większej wiedzy ogólnej. W minionym tygodniu w popularnym programie „Jeden z dziesięciu” Tadeusz Sznuk, czyli prowadzący (fot. 8 ), zapytał  jednego z uczestników (notabene późniejszego zwycięzcę tego odcinka) o województwo, w którym znajduje się lotnisko w Szymanach. Ten przekierował port na Podkarpacie. Miejscowości o nazwie Szymany w Polsce jest kilka (najbliższe leżą całkiem niedaleko, bo w powiecie nidzickim), ale pasażerskie lotnisko jest tylko w jednych jedynych Szymanach koło Szczytna, co Tadeusz Sznuk wytłumaczył.  Niby o Szymanach wszyscy trochę starsi słyszeli już paręnaście lat  temu chociażby z racji tajnych lądowań  samolotów powiązanych z równie tajnymi więzieniami CIA, ale najwyraźniej  o tamtejszym regionalnym porcie lotniczym wiedzą jeszcze nie wszyscy.

DWORCOWE NOWOŚCI

Efekty robót prowadzonych na trasie Ełk- Szczytno widać już także w naszym mieście. Rejon dworca kolejowego stanowił dotychczas bazę przeładunkową dla materiałów przewożonych sukcesywnie w stronę Ełku. Czas jednak nagli (termin ukończenia prac to tegoroczny sierpień) i pora, by coś zaczęło się dziać także u nas. W ostatnich tygodniach zlikwidowano stary asfaltowy peron (nr 1), czyli ten znajdujący się bliżej budynku dworca. Teren po jednej stronie dawnego peronu wyrównano (fot. 9), na wysokości zmodernizowanego kilka lat temu peronu nr 2 wykopano dół pod fundamenty nowej  konstrukcji (fot. 10). Wykonawcą prac jest poznańska spółka Torpol.
Wybraliśmy się niedawno na krótki zwiad poza Szczytno, by przyjrzeć się stanowi robót. Parę kilometrów za miastem, w okolicach mostka nad Wałpuszą, uwagę zwróciły coraz rzadziej dziś spotykane drewniane podkłady, na których wspiera się dotychczasowe torowisko (fot. 11). Niewątpliwie zostanie  to wkrótce zmienione. Na zamontowanie czekają już nowe szyny leżące wzdłuż torów.
Nowe idzie w kolejnictwie, dobrą zmianę dostrzegliśmy także na dworcu autobusowym. Długo to trwało, ale zalepiono wreszcie masą bitumiczną dziury (fot. 12), które irytowały i nas, i pasażerów, a splendoru naszemu  miastu nie dodawały.
Tekst i foto (w większości):
G.P.J.P.