Zamiast bez mała 43 tysięcy złotych do budżetu miasta wpłynie blisko 4 razy więcej. To efekt zażartej walki o niewielki skrawek ziemi przy placu Juranda.

Gdzie dwóch się bije, tam miasto korzysta

Ostry bój

Rzadko spotykane zainteresowanie towarzyszyło przetargowi na działkę usługową, położoną w centrum miasta, a dokładniej między placem Juranda a ulicą Kasprowicza. Do boju o 182 m2 powierzchni stanęło aż siedmiu chętnych.

Po zaciętym licytacyjnym boju cena wywoławcza z 42,9 tysiąca została ostatecznie podbita aż do 165,9 tysiąca złotych. Wygrała spółka Piotr Zembrzuski - Mariusz Nagadowski, z którą do końca mocno konkurował Sebastian Sawka, pełnomocnik Marii Kubackiej. Nieco wcześniej spasował znany szczycieński biznesmen i radny Tadeusz Tomaszewski.

- Sto tysięcy to bym zapłacił, ale więcej za tę działkę do już absurd - powiedział "Kurkowi" po licytacji radny Tomaszewski.

Wylicytowana kwota zostanie obniżona o 1%, bowiem grunt znajduje się w strefie ochrony konserwatora zabytków, ale jednocześnie podwyższona o 22% podatku, co oznacza, że nabywca ma teraz miesiąc, aby zgromadzić kwotę ponad 200 tysięcy złotych. Musi je bowiem wpłacić w całości, gotówką, przed podpisaniem aktu notarialnego.

Fragment większej całości

- Zależało nam na tej działce, bo mamy już dwie sąsiednie, a nasze plany inwestycyjne dotyczą zagospodarowania całego tego terenu - mówi Piotr Zembrzuski, prowadzący klub kyokusin karate w Szczytnie, współwłaściciel pubu "Cela" przy ul. Piłsudskiego. O konkretach inwestycyjnych zamiarów mówić nie chce, stwierdza jedynie, że w nowym obiekcie w centrum miasta drugiego, podobnego "Celi" pubu - nie będzie. Jest niemal pewien, że cena przetargu była celowo podbijana, między innymi dlatego, że przeciwnicy wiedzieli, iż są oni (Zembrzuski i Nagadowski) zdecydowani nabyć grunt za wszelką cenę.

Wymiany nie będzie

Jednak Sebastian Sawka z wyniku przetargu zadowolony nie jest. Chciał nabyć działkę po to, by stała się ona przedmiotem swego rodzaju handlu wymiennego. Rzecz bowiem w tym, że jego mocodawczyni, której interesy reprezentował podczas przetargu, jest właścicielką części budynku położonego przy placu Juranda (w którym notabene znajduje się redakcja "Kurka"). Reszta obiektu znajduje się w rękach zwycięzców przetargu. Żaden z właścicieli praktycznie niczego ze swoją częścią budynku zrobić nie może bez zgody drugiego.

- Chcieliśmy kupić tę działkę, by ją ewentualnie wymienić na tę część budynku, która jest własnością pana Zembrzuskiego - wyjaśnia Sebastian Sawka, który jest też jednym z prowadzących ogródek piwny zlokalizowany przy placu Juranda. Tuż obok, na dwóch działkach posiadanych przez Zembrzuskiego, też powstał, kilkanaście dni temu, podobny ogródek.

Zadowolony inspektor

Przebieg przetargu i inne zależności własnościowe wskazują, że między dwiema grupami szczycieńskich przedsiębiorców zrodziła się ostra konkurencja. Niezależnie od tego, czy jej podłoże stanowi jedynie wolny rynek, czy też walczącym na gospodarcze argumenty stronom towarzyszą inne motywacje - na konflikcie zyskuje miejski budżet. Blisko 1000 zł za metr kwadratowy niezabudowanego gruntu i to takiego, na którym dowolność inwestycyjną ogranicza konserwator zabytków - to cena niebagatelna.

- Spodziewaliśmy się, że dojdzie może do 140 tysięcy, a uzyskana cena jest jednak sporo wyższa - nie kryje zadowolenia Rafał Wilczek, inspektor w wydziale rozwoju miasta. Przewiduje, że podobnie ostra walka będzie towarzyszyć przetargowi na inną, mniejszą jeszcze działkę, położoną między ulicami Polską a Żeromskiego, wciśniętą między dwa nowo wybudowane domy mieszkalno-usługowe. - Będziemy ją sprzedawać gdzieś w połowie sierpnia, przy cenie wywoławczej 17,4 tysiąca złotych.

Halina Bielawska

2004.07.21