Nie będzie zapowiadanej na ten rok budowy ciągu pieszo – rowerowego na odcinku DK 58 między Nartami i Warchałami. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad deklarowała realizację tego zadania dwa lata temu, podczas spotkania z mieszkańcami oraz wójtem Sławomirem Ambroziakiem. - Czekają na kolejne tragedie. Dopóki nikt znów tu nie zginie, będą dalej mieć nas w nosie – komentuje sołtys Nart Tomasz Pawelczyk, który od samego początku do obietnic GDDKiA podchodził z dystansem.

Generalna dyrekcja ma nas w nosie
Droga nie dość, że jest bardzo ruchliwa, to jeszcze, jak pokazuje sołtys Nart Tomasz Pawelczyk, pokryta licznymi, głębokimi koleinami

ŚWIATEŁKO W TUNELU

Odcinek drogi krajowej nr 58 między Nartami i Warchałami należy do najniebezpieczniejszych w powiecie. W sezonie letnim obie te miejscowości są oblegane przez turystów, panuje tu duży ruch. Przemieszczają się tędy nie tylko auta osobowe, ale i tiry. Nie wszyscy kierowcy stosują się do ograniczeń prędkości, co skutkuje wypadkami, w tym także śmiertelnymi. Na dodatek nawierzchnia w niektórych miejscach ma liczne koleiny. Mieszkańcy oraz władze gminy Jedwabno od dawna monitowały w tej sprawie w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, domagając się podjęcia działań zmierzających do poprawy bezpieczeństwa. Wydawało się, że dwa lata temu wreszcie pojawiło się światełko w tunelu. Naciski miejscowych oraz samorządu sprawiły, że w siedzibie olsztyńskiego oddziału doszło do spotkania jego kierownictwa z delegacją władz gminy i mieszkańców, których reprezentował sołtys Nart Tomasz Pawelczyk. Ze strony zarządcy drogi padła wówczas deklaracja, że prace na odcinku Narty – Warchały ruszą w 2022 r. i obejmować będą budowę ciągu pieszo – rowerowego między tymi dwiema miejscowościami. Według zapewnień, GDDKiA miała zarezerwować na ten cel 3 mln złotych.

SOŁTYS MIAŁ RACJĘ

Zapowiedź ta ucieszyła wójta Ambroziaka, natomiast z dystansem do niej podchodził sołtys Pawelczyk. - Na razie mamy tylko obietnicę. Zobaczymy, co będzie za dwa lata. Nie uwierzę w te zapewnienia, dopóki nie zobaczę, że prace ruszyły – mówił dwa lata temu sołtys.

Okazało się, że jego sceptycyzm był w pełni uzasadniony.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.