Ciąg dalszy wspomnień Leszka Mierzejewskiego z czasów jego pracy w Lenpolu.

Impreza w Łomżycy
Leszek Mierzejewski

Następnym zakładem, gdzie często byłem oddelegowany była Łomża, a faktycznie Łomżyca, bo tam mieściła się nasza Baza Nasienna. Tam pod moim nadzorem przeprowadzaliśmy coroczne przeglądy, konserwację i naprawę maszyn. Coroczny remont trwał miesiąc, w czasie skupu lnu. Ja nocowałem w hotelu, brygada remontowa ze Szczytna noclegi miała urządzone w świetlicy zakładowej. Wyjeżdżaliśmy ze Szczytna zawsze w poniedziałek rano. Nim załadowaliśmy sprzęt, części zamienne, narzędzia, ubrania robocze, to i minęła godzina 11.00. Ja swoim prywatnym samochodem marki „Moskwicz 408”, dziesięciu chłopaków mikrobusem zakładowym typu „nysa”. Reszta majdanu jechała „żukiem”, idealną miniciężarówką dla takich klamotów. Supertermin, rozpoczęcie akcji w „szewski poniedziałek”. Załadunek, rozładunek, zakwaterowanie w świetlicy, czas wolny i na drugi dzień od godziny 6.00 remont maszyn odziarniająco – czyszczących nasiona lniane. A wiecie dlaczego „szewski poniedziałek”? Bo największe niedyspozycje lub absencja w pracy zawsze przypadała w poniedziałek, szczególnie gdy nie było wolnych sobót – po nadużyciu alkoholu w niedzielę. Dlaczego przypisywano go szewcom - gdyż mówiono: pić jak szewc. Ale głównie łatkę przypinano rzemieślnikom, którzy prym wiedli w nadużywaniu napojów wyskokowych.

Po południu w poniedziałek pojechałem odwiedzić dziadków do Śniadowa, raptem 17 kilometrów w jedną stronę. Brygadę chłopaków zostawiłem pod nadzorem dobrego fachowca, brygadzisty. W Śniadowie się przespałem, rano prosto do Bazy Nasiennej. Jeszcze nie wszedłem na teren hali produkcyjnej, a już słyszę z daleka wrzask kierownika zakładu, który mieszkał z rodziną na tym terenie. Poczciwy, grubawy pan Jerzy Ładoń.

Wpadłem na halę odziarniania, chodzę szukam i nie widzę pracującej brygady ze Szczytna!

Biegł w moją stronę z rozczapierzonymi rękoma, jakby powódź miała nastąpić: - Koniec świata! - krzyczał wniebogłosy. - Co się wczoraj wieczorem działo, to tylko czort i diabeł dokładnie opowie!

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.