Bez odpowiedniej promocji powiaty, miasta oraz gminy nie mają szans na szersze zaistnienie w kraju, przyciągnięcie turystów i inwestorów. Tymczasem ostatnio wiele samorządów na tej sferze stara się oszczędzić. Przykładowo, miasto Szczytno w tym roku wyda na promocję mniej niż w 2010 r. Jednak, jak przekonują odpowiedzialni za nią urzędnicy, w tej dziedzinie na równi z pieniędzmi liczą się dobre pomysły, kreatywność oraz podpatrywanie innych.

Jak oni się promują?

MIASTO TNIE KOSZTY

Aby umiejętnie promować konkretny samorząd potrzeba nie tylko pieniędzy, ale też świeżych pomysłów. Jeśli któregoś z tych czynników zabraknie, szanse danego miasta czy gminy na zaistnienie w szerszej świadomości turystów czy inwestorów są nikłe. Ostatnio wiele samorządów, szukając oszczędności, tnie koszty związane z promocją. Tak dzieje się też i w Szczytnie. W 2010 r. na ten cel przeznaczono około 260 tys. złotych. W tym to kwota rzędu około 200 tysięcy.

- Jest to związane m.in. z cięciami budżetowymi – przyznaje Rafał Wilczek, naczelnik Wydziału Promocji i Projektów Europejskich UM w Szczytnie. W puli przeznaczonej na promocję pokaźną sumę stanowią pieniądze na wkład własny do projektów, w ramach których miasto zamierza pozyskać środki zewnętrzne. W jaki sposób samorząd miejski propaguje swoje walory na zewnątrz?

- Robimy to poprzez media, internet, poligrafię, zakup gadżetów, organizację imprez oraz współpracę z organizacjami pozarządowymi, a także poprzez realizację projektów europejskich – wylicza Rafał Wilczek. Dodaje, że wykorzystywane są standardowe formy promocji, aby zaznaczyć swoje miejsce w województwie. Temu służą publikacje w mediach oraz katalogach prezentowanych na targach turystycznych.

„KAWA CZY HERBATA” PROCENTUJE

Promocji miasta służyć ma strona internetowa oraz reklamy w mediach o zasięgu regionalnym. Przykładem tego jest emitowanie w Telewizji Olsztyn przed prognozą pogody krótkich informacji dotyczących imprez letnich w Szczytnie. Miasto płaci za ich emisję 3 tys. miesięcznie. O tysiąc więcej przeznacza na audycję „Kurier Szczycieński” na kanale eMazing. Jest ona pokazywana raz w tygodniu, a potem kilka razy powtarzana. W zamyśle władz ma być to program czysto informacyjny, jednak jego krytycy wytykają, że służy on promocji burmistrz i osób blisko z nią związanych, a do tego powtórki są zbyt rzadko. Zdaniem naczelnika nie ma jednak możliwości, by w około 10-minutowym odcinku zmieścić np. dyskusje, jakie odbywają się na forum rady. Tego brakuje, ale za to pojawiają się relacje np. z … wydarzeń związanych z WSPol. Rafał Wilczek zapowiada, że powtórki „Kuriera ...” będą częstsze. Czy wobec wątpliwości związanych z tą audycją, nie lepiej byłoby przeznaczyć pieniędzy zamiast na nią, na inną formę promocji? Zdaniem naczelnika – nie.

- W ten sposób pokazujemy się w województwie, co ma przełożenie na pozyskiwanie środków zewnętrznych. Dzięki temu jesteśmy postrzegani jako atrakcyjny partner – uzasadnia swoje stanowisko. W dwóch poprzednich latach miasto płaciło również za realizację w Szczytnie programu „Kawa czy herbata”. W tym roku telewizyjna ekipa u nas nie zagości. Rafał Wilczek uważa jednak, że taka forma promocji procentuje na przyszłość.

- Dzięki temu, że ktoś nas wtedy w telewizji zauważył, TVP Polonia wybrała Szczytno na miejsce realizacji programu „Gra w miasta”, za który nic nie zapłacimy.

SKĄD BRAĆ POMYSŁY?

Udanym, według naczelnika, pomysłem promocyjnym były rzeźby pofajdoków, różnie oceniane przez mieszkańców. O ich popularności świadczyć ma zainteresowanie przyjezdnych, chętnie robiących sobie zdjęcia z figurkami. Szczycieńskie pofajdoki doczekały się też swojego profilu na Facebooku, a na YouTube pojawił się film z nimi. Rafał Wilczek zdradza, że pomysł na ustawienie w mieście rzeźb zrodził się w jego głowie w czasie podroży po Europie.

- Zauważyłem wtedy, że ludzie, zwiedzając różne miasta, uwielbiają robić sobie zdjęcia przy takich właśnie figurkach – mówi. Przyznaje, że wiele innych sposobów na promocję miasta podpatrzył w innych miejscowościach w kraju. Z kolei do organizowania Święta Mazurskiego Kartoflaka zainspirował go festiwal pierogów w Biesowie. Naczelnikowi marzy się jeszcze wprowadzenie w Szczytnie kilku nowości związanych z promocją. Jedną z nich będzie planowane urządzenie w mieście szlaków rowerowych na istniejącym układzie dróg, w miejscach, gdzie nie ma możliwości budowy odrębnych ścieżek. Dzięki temu rozwiązaniu będzie można przejechać bezpiecznie jednośladem nawet po ruchliwym centrum. Lepszej promocji służyłoby też oznakowanie zabytków oraz wydanie przewodnika z MP3.

GMINA SKROMNIE, ALE WIĘCEJ

Skromniej w porównaniu do miasta wyglądają środki na promocję wydawane przez gminę Szczytno. Mimo to ostatnio przeznacza ona na ten cel większe kwoty – w ubiegłym roku było to nieco ponad 30 tys. zł, w bieżącym będzie to suma 50 tys. złotych. Największa gmina w powiecie sporo inwestuje w wydawnictwa reklamujące swoje walory turystyczne.

- W zeszłym roku wydaliśmy mapę przyrodniczo-turystyczną oraz partycypowaliśmy w kosztach wydania przewodnika po ziemi szczycieńskiej – informuje inspektor Jan Lisiewski, odpowiedzialny w UG Szczytno m. in. za promocję. Służą jej także takie standardowe formy jak zakup gadżetów czy przygotowywanie stoisk gminnych wystawianych podczas różnego rodzaju imprez o szczeblu powiatowym.

POWIAT NIE W KABLÓWCE

Środki na promocję rezerwuje też co roku powiat. Utrzymują się one mniej więcej na tym samym poziomie. W tym roku największe kwoty zostaną przeznaczone na współpracę międzynarodową (30 tys. zł), gadżety promocyjne (32 tys. zł), organizację gali wręczenia „Jurandów” (30 tys. zł) oraz organizację dożynek powiatowych (30 tys. zł). Na promocję w mediach samorząd powiatowy wydaje 20 tys. złotych. Wicestarosta Sylwia Jaskulska sceptycznie podchodzi do prezentacji działań powiatu poprzez programy np. w telewizji kablowej, tak jak to czyni miasto. Sama zresztą przyznaje, że „Kuriera Szczycieńskiego” w ogóle nie ogląda. Jej zdaniem ta forma dociera do zbyt małej grupy mieszkańców.

- Większy sens ma pokazywanie się w telewizji o zasięgu regionalnym, bo przecież wiele osób nie ma kablówki – zauważa. Według niej najskuteczniejszym sposobem na promocję powiatu powinno być propagowanie produktów regionalnych przy współpracy z lokalnymi stowarzyszeniami oraz np. kołami gospodyń wiejskich.

- Każda z naszych gmin powinna mieć swoją specjalność kulinarną – uważa wicestarosta, dodając, że na pewno byłaby to atrakcja dla turystów odwiedzających powiat.

Ewa Kułakowska /fot. A. Olszewski