...Jadwiga Jurkiewicz uczyła mnie religii, ale też od 1986 r. została moją sąsiadką. Wspomnienia dotyczące tej ważnej i charakterystycznej dla Szczytna postaci wróciły do mnie w bardzo prosty sposób. Otóż tłumaczyłam znajomej jak ma trafić do mojego bloku, a ona od razu skojarzyła: „już wiem, mieszkasz w bloku katechetki”. Niestety pani Jadwiga już nie żyje, zmarła 12 marca 2016 r., ale miałam okazję często się z zacną sąsiadką spotykać, a nawet byłam wielokrotnie zapraszana na herbatę i niekończące się rozmowy.

Katechetka...
Uroczystość z okazji 50-lecia pracy apostolskiej Jadwigi Jurkiewicz w restauracji „Pryma”, wrzesień 1998 r. Na zdjęciu z lewej dostojna Jubilatka wraz Danutą i Waldemarem Głowackimi oraz Grażyną Saj – Klocek (pierwsza z prawej) i jej mężem Januszem (z lewej)

Panią Jadwigę znam od zawsze. Jako dziecko zostałam zgarnięta spod kościelnego ołtarza wprost do salki katechetycznej. Tam rozpoczęły się dla mnie fascynujące lekcje religii. Uczyłam się śpiewać, deklamować, z otwartą buzią słuchałam opowieści o Bogu. Katechetka przygotowywała mnie do Pierwszej Komunii Świętej i wyznaczyła do recytowania wiersza twierdząc, że mam głos jak dzwon. Zawsze była pełna ciepła i przygarniając do serduszka mawiała: „moje dzieciaczki”. Lgnęliśmy więc wszyscy i z radością wyczekiwaliśmy prowadzonych z pełną pasją i uniesieniem lekcji. Zawsze, gdy spotykaliśmy pięknie ubraną i zwykle przystrojoną w charakterystyczny kapelusik katechetkę, kłanialiśmy się jej pozdrawiając: „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. To pozdrowienie było oczywiste i przez lata, nawet gdy byłam dorosła właśnie tak, z wielkim szacunkiem, witałam pierwszą nauczycielkę.

Gdy zamieszkałam w bloku na ulicy Lipperta pani Jadwiga została moją sąsiadką. Przegadałyśmy na klatce schodowej, czy też przed blokiem wiele godzin. Pewnego dnia pani Jadwiga zaproponowała: „a może kochanieńka wpadniesz jutro do mnie na herbatę”.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.